poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Notka jeszcze w duchu Wielkiej Nocy, czyli szukając prawdziwego pokoju

No i po Świętach. 
Na blogu sporo spamu, poczta pełna (no jak się nie zaglądało od czwartku), za oknem mamy to co mamy, człowiek cieszy się, że ma prąd i szczęśliwie dotarł do domu, z tych wszystkich chwil z bliskimi bez pośpiechu, jak zwykle zastanawia się nad dietą i zrzuceniem dodatkowych złapanych kilogramów... Ale w tym roku Wielkanoc jakoś szczególnie dała mi dużo pokoju i wewnętrznej radości. Przeżywanie liturgii, olanie internetu przez te kilka dni, zwolnienie tempa - to wszystko pozwala na trochę inną perspektywę. Notka dzisiejsza jest więc taką moją kontynuacją tego przeżywania, tego nastroju w jakim jestem. Nie dotyczy ona kultury wprost, ale świadomie robię ten wyjątek, by napisać coś co jakoś mnie porusza, siedzi w głowie i w sercu. Kiedyś było to dla mnie coś ważnego, potem przez długie lata niewiele szukałem na ten temat informacji, a tu nagle wróciło z dużą siłą i chciałbym się tym podzielić. Kto wie, może ktoś również będzie chciał zaczerpnąć z tego źródła. Chodzi o Taize. Nie tylko o same Europejskie Spotkania Młodych (kolejne w Strasburgu - na zdjęciu), ale o co jest przesłaniem Wspólnoty, co daje możliwość zetknięcia się z tą prostotą, ciszą i szkołą braterstwa. To nie tylko lekcja medytacji, wyciszenia, okazja do spotkań z innymi, ale i możliwość postawienia sobie na nowo pytań o swoją wiarę.
Nie chcę spisywać wspomnień, osobistych wrażeń i emocji. Odsyłam zainteresowanych do źródeł. Lektura tych słów może stać się dobrym przedłużeniem doświadczenia Wielkiej Nocy w swoim sercu. Zerknijcie na słowa Listu z Taize, zatrzymajcie się jeszcze na chwilę, nie dajcie się zupełnie porwać z powrotem pędowi spraw codziennych.
 
Jeżeli jednak sól utraci smak... Powinniśmy uznać, że my, chrześcijanie, często zniekształcamy dobrą nowinę Chrystusa. Jak możemy, na przykład, promieniować pokojem, kiedy jesteśmy podzieleni między sobą? Znaleźliśmy się w takim momencie historii, kiedy trzeba ożywić tę nowinę o miłości i pokoju. Czy uczynimy wszystko, żeby została uwolniona od nieporozumień i zajaśniała swoją pierwotną prostotą? Czy zdołamy, niczego nikomu nie narzucając, iść razem z tymi, którzy nie podzielają naszej wiary, ale z całego serca szukają prawdy? W naszym dążeniu do odnowienia więzi solidarności i torowania dróg zaufania są i nadejdą trudne doświadczenia. Czasami będzie się nam wydawało, że nas przytłaczają. Co wtedy robić? Czy naszą odpowiedzią na próby, przez które musimy sami przejść i przez które przechodzą inni, nie jest jeszcze większa miłość?
 
Nie lękać się. 
Ufać. 
Starać się być solą ziemi. 
Szukać prawdziwego pokoju.
 
Ściskam Was wszystkich odwiedzających mocno i jeszcze świątecznie. 
 

1 komentarz:

  1. Jak dobrze czyta się tak optymistyczne treści.
    Potrafisz oddać sens tego co ważne.
    Ja się cieszę, gdyż córka moja po raz pierwszy wzięła udział w Triduum Paschalnym w Tęczynie, gdzie co roku jeździ na Triduum rodzina mojego męża.Ja chętnie bym też tam pojechała, ale nie było to możliwe.
    Trwajmy w oktawie Wielkanocnej, jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń