Okazuje się, że styczeń powoli się kończy, a ja mam materiału już na kolejny miesiąc i wciąż problem w jakiej kolejności publikować... Plany wciąż modyfikuję, więc na najbliższe dni obiecywany już jakiś czas Koniec Marty Hermanowicz, dwa niezłe seriale, dwa spektakle, dwa komiksy, fantastyka, a poza kryminałami na pewno jeden dobry reportaż.
Dziś o czymś w miarę lekkim, ale już jakiś czas czekającym na notkę, a że to trzeci tom, to dobra okazja by domknąć cykl, bo pisałem też o wcześniejszych tytułach. Całość poszła za datek do puszki na WOŚP więc przyniosła dodatkowy owoc.
Magdalena Kordel ma swój styl, czytelniczki które kochają jej historie, więc każda jej powieść jest wyglądana z dużymi emocjami. Gdy jest to cykl - po prostu przyjemność jest rozciągnięta w czasie, trochę jak w serialu. Tak też zbudowana była narracja - pierwszy tom i zawiązanie akcji, w drugim ku mojemu zaskoczeniu mocno sięgnęliśmy w przeszłość, dzięki czemu mogliśmy lepiej poznać bohaterkę i zobaczyć co ją ukształtowało, trzeci zaś ma przynieść zakończenie różnych wątków i oby szczęśliwy finał.
piątek, 31 stycznia 2025
Czas nadziei - Magdalena Kordel, czyli można być miłosiernym, ale trzeba też mieć twardą rękę gdy trzeba
środa, 29 stycznia 2025
Wzgórze psów, czyli stare rany, które się nie zabliźniają
Pisząc o tym serialu - kolejnej próbie przeniesienia twórczości Jakuba Żulczyka na ekran (chyba ta jest najmniej udana) warto wspomnieć wcześniej o książce (patrz co napisałem). Nie tylko ze względu na zmiany jakie wprowadzono w scenariuszu, ale przede wszystkim by zobaczyć czy udało się uchwycić jej ducha, tą czarną dziurę, depresyjność.
Mówi się o tej produkcji głównie w kontekście narzekania na fatalne udźwiękowienie dialogów, co trochę jest słabe bo sporo tu innych rzeczy zasługujących na pochwały (zdjęcia, część obsady, plenery). Na pewno to nie jest serial, na który warto machnąć ręką, mówiąc że szkoda czasu. Natomiast mówiąc szczerze: do książki się nie umywa.
poniedziałek, 27 stycznia 2025
Kompletnie nieznany, czyli co w tej głowie siedzi
James Mangold kiedyś opowiadał już na ekranie biografię muzyka i żeby było zabawniej, powraca on tutaj na drugim planie (chodzi o Casha). Tym razem wziął się za Dylana i wyszło ciekawie, choć chyba nie do końca tego by chcieli ci, którzy pieśniarza, poety, muzyka nie znają. Bo o samym Dylanie niewiele się z filmu dowiecie, nie poznacie go jako człowieka albo będziecie mieli dość mylne wyobrażenie. To raczej próba uchwycenia pewnego fenomenu jakim stał się mało znany chłopak z gitarą, opowieść o tym jak inni reagowali na jego twórczość. Dylan zawsze fascynował przede wszystkim tekstami, one niosły jego muzykę, bo przecież ani wokalistą nie był/nie jest jakimś fenomenalnym ani nie miał w sobie takiej charyzmy i parcia na popularność. Potrafił jednak jak mało kto zawrzeć w słowach ważne przesłanie i to właśnie próbują nam pokazać na ekranie twórcy "Kompletnie nieznanego".
Oto artysta, który cały czas szuka jakiegoś sposoby wyrażenia siebie, w nosie ma prozę życia, obowiązki, innych ludzi... To nawet nie egoizm, ale po prostu jakby chodzenie głową w chmurach, na ekranie jednak wychodzi po prostu na buca, który rani innych, nie liczy się z ich uczuciami. Trudno go lubić. Ale...
czwartek, 23 stycznia 2025
Echo. Wojciech Mann w rozmowie z Katarzyną Kubisiowską, czyli usiądźmy i pogadajmy
Nie jest to wcale proste, bo streścić przecież rozmowy nie można, gdyby jeszcze to było jakoś uporządkowane, można by wskazać przynajmniej jakieś tematy, ale jak to z Panem Wojciechem bywa - na każdy temat może powiedzieć coś sensownego, a w dodatku jeszcze okrasi to jakąś anegdotą, których przecież w zanadrzu ma sporo. Kojarzymy go jako dziennikarza muzycznego, prowadzącego różne programy telewizyjne, w tym rozrywkowe, ale przecież nie zawsze siedział za mikrofonem lub stał przed kamerą. Jeżdżąc po świecie ocierał się o wielkie sławy, a znajomości i pewnego rodzaju brawura pozwalały mu na podejmowanie czasem bardzo zaskakujących przedsięwzięć.
Będzie więc sporo humoru, nostalgicznych wspomnień, ale i trochę refleksji na temat tego jak zmienia się rzeczywistość wokół niego. Czy gdyby dziś ktoś zaproponował mu powrót do Trójki - podjąłby taką decyzję?
środa, 22 stycznia 2025
Kryminalnie czy sensacyjnie, czyli Zachowaj spokój i Idź przodem, bracie
Nie na obsadę i nawet nie na materiał. Harlen Coben najcześciej trzyma dobry poziom, choć trzeba umiejętności by powolne zdradzanie sekretów, przenieść na ekran. Raz się to uda lepiej, raz słabiej. W głębi lasu było niezłe, a teraz cześć obsady i bohaterów powraca w nowej produkcji. Czy trzeba było to łączyć? Chyba niekoniecznie. Przecież spokojnie można opowiedzieć oddzielną historię, zwłaszcza że i klimat trochę inny, bardziej miejski, inne zagrożenia czyhają na dzieciaki.
Mamy więc mieszkańców ekskluzywnego osiedla, rodziców którzy maja różne obawy o swoje pociechy - wiadomo im starsze tym więcej zagrożeń. Bo to i złe środowisko, narkotyki, przemoc, a przy młodszych wredni koledzy i głupi nauczyciele.
wtorek, 21 stycznia 2025
Kiedy nadchodzi jesień, czyli nie oceniaj zbyt szybko
Wizyta córki ma wszystko zmienić, bo wnuk zostanie przynajmniej na część wakacji. Niestety wizyta szybko się kończy, bo okazuje się, że córka zatruła się przyrządzonymi grzybami i mało brakowało by się przekręciła. Po tym, i tak niezbyt ciepłe relacje stają się chłodne niczym lód.
Wciąż jednak nie do końca rozumiemy dlaczego, dopiero krok po kroku ujawnia nam się sekret z jej przeszłości, który zdaje się miał mocny wpływ na córkę. Czy to jak zarabiała na utrzymanie może być tak ważne by rzutowało na całe dalsze życie, by przekreślić wszystko, przykleić etykietkę i nie dać drugiej szansy?
poniedziałek, 20 stycznia 2025
Droga Ciszy - Beata Bartelik, czyli smakować życie
Obiecywałem Wam coś muzycznego z zupełnie innej bajki niż tydzień temu, no to łapcie.
Beata Bartelik. Kto jeszcze pamięta rok 1987 Festiwal w Opolu, gdy wygrała swoją piosenką rywalizując z m.in. Felicjanem Andrzejczakiem, Andrzejem Zauchą, Grażyną Łobaszewską, Alicją Majewską, Zdzisławą Sośnicką, Haliną Frąckowiak. Ale nie chodzi o powracanie do dawnych kompozycji, nawet w nowych wersjach, a o nowy materiał. Pewnie niewielu zwróci na niego uwagę, przemknie gdzieś wśród tysięcy innych płyt, bo to takie mało współczesne, brakuje pazura, kontrowersji.
A mi właśnie podoba się spokój jaki jest w tej muzyce, łagodność i zwiewność. To takie melodie które otulają delikatnie, bujają pod wieczór, gdy ma się ochotę na jazz, na coś wyciszającego.
No i jeszcze coś jest w tej płycie co nie mogło umknąć mojej uwadze.
niedziela, 19 stycznia 2025
Mleczarz - Anna Burns, czyli każdy przecież wie jak jest
Różni ich tak wiele - wiek, jego zaangażowanie w walkę polityczną, to że musi się ukrywać przed służbami, sława bojownika jaką cieszy się w sąsiedztwie. Przecież młoda dziewczyna nie powinna iść na ten lep, a mimo to wiele innych młodych dziewczyn decyduje się na takie relacje, potem ciesząc się sławą wybranek tych co walczą o sprawę, tych co czekają gdy ukochany odsiaduje wyrok, czy wdów, jakby splendor poświęcenia mężczyzny spadał i na nie. Może dlatego tak wielu uwierzyło, że bohaterka również uległa takiemu czarowi?
Vanitas, czyli magnolia go nie chciała
Robert: Spotkanie rodzinne po latach, gdy wszystkie dzieciaki zjeżdżają się na wezwanie ojca z nadzieją na to, że porozmawiają o testamencie, to dobry punkt wyjścia zarówno do kryminału, jak i do dramatu albo komedii. I tu właśnie taką mieszankę otrzymujemy. Wychodzą na jaw dawne sekrety, każde z dzieci ma trochę okazji by skonfrontować się z pozostałymi i powiedzieć czy jest szczęśliwe w swoim życiu, a rodzice wydaje się że mimochodem realizują jakiś swój własny plan...
MaGa: Ojciec, dodajmy że konserwatywny deputowany, szanowany obywatel, nigdy nie był dla nich tym, który by dawał dużo ciepła, serdeczności. Raczej kojarzy się z chłodnym autorytetem, wymagającym i popychającym w kierunku, który jest zgodny z jego oczekiwaniami. Teraz jest umierający, jednak przed śmiercią pragnie scalić rodzinę, która dotychczas nie mogła jakoś znaleźć wspólnego języka.
sobota, 18 stycznia 2025
Dalej jazda! czyli tych lat nie odda nikt
Trochę o tym jest ten film. Dzieci w naturalny sposób chcieliby zapewnić rodzicom opiekę, jakoś zadbać o ich bezpieczeństwo, by wciąż się nie martwić i nie musieć zaglądać, a starsi chcieliby kontaktu i odwiedzin, ale chcą też żyć tak jak się przyzwyczaili, w swoim domu, a nie w żadnym ośrodku. I dlatego choć Józio (Marian Opania) jest świadom tego, że Ela (Małgorzata Rożniatowska) ma chorobę Alzheimera i coraz trudniej mu się nią opiekować, wciąż broni się przed tym, by przyznać się do własnej bezradności. Chciałbym po prostu z nią być do końca, póki jeszcze kojarzy. Choć jest nerwusem i ma swoje za uszami, wciąż ją kocha, a może nawet bardziej za to, że z nim wytrzymała.
Pas Ilmarinena - Marcin Mortka, czyli wyprawa straceńców
Dziś może niekoniecznie będzie to czysta fantastyka, bo to bardziej powieść wojenna, przygodowa, awanturnicza, ale ma przecież wątki paranormalne, które są w niej dość istotne. Zresztą Marcin Mortka niejednokrotnie udowadniał, że ma lekkie pióro i potrafi łączyć różne konwencje. Tym razem sięgnął po mało nam znany fragment historii jakim był atak ZSRR na Finlandię i opór na jaki się natknęli Rosjanie. Na bazie tego jednak, jak to on, rozpisuje akcję ratunkowej, która nosi znamiona dość szaleńczej, brawurowej, w dodatku dodaje do tego trochę magii, tajemnicy, humoru... Niby można rozpoznać styl Mortki, lekturę połyka się błyskawicznie, natomiast może zaskakiwać tło, które jest trochę bardziej realistyczne i surowe. W kontekście agresji na Ukrainę (zdaje się że ze sprzedaży część idzie na pomoc dla ofiar), jeszcze bardziej zaciskają nam się pięści ze złości na bezmyślną żądzę władzy tyranów, którzy szafują życiem tysięcy ludzi jak by to była jakaś gra. Napaść, podporządkować, narzucić swoją dominację, a koszty nie są istotne, choćby naród przymierał głodem z powodu zbrojeń.
Jest więc ciut poważniej, ale nie zabraknie szalonych pomysłów. Jak choćby biblioteka artefaktów, które mają magiczne moce, gromadzonych przez grupę ludzi, raczej nie pragnących ujawnienia. Córka jednego z nich właśnie wykonywała misję na zlecenie ich organizacji, badając wierzenia ludów Finlandii, ucząc się od szamanów ich metod uzdrawiania. Saamowie niby w nosie mają państwa, granice, byle ich zostawić w spokoju, jednak nie zamierzając być zupełnie bierni wobec napaści wroga, który porywa ich kobiety. To samo może grozić również Brytyjce.
piątek, 17 stycznia 2025
Rok zająca - Arto Paasilinna, czyli wzywa się do powrotu do dawnego stylu życia
A na razie kontynuuję przygodę czytelniczą z Arto Paasilinnem. Po "Las powieszonych lisów" (kliknij a przeczytasz co napisałem) stwierdziłem, że trzeba odgrzebać na półce książkę, którą kiedyś otrzymałem i trochę o niej zapomniałem. "Rok zająca" ma w sobie chyba jeszcze większą dawkę dość absurdalnego humoru i połyka się to nawet szybciej i przyjemniej. Nawet nie za bardzo wiem do czego to porównać, bo choć może kojarzyć nam się to z humorem czeskim, to jednak klimat jest ciut inny (i nie chodzi jedynie o temperaturę). Bohater nie jest tak podporządkowany losowi jak np. Szwejk, on po prostu w którymś momencie postanowił płynąć "pod prąd". Uznaje bowiem, że dotychczasowe życie go znudziło, z żoną od dawna się nie dogaduje, w pracy dziennikarza już niewiele go kręci. Może by więc tak po prostu wybrać życie tułacza, nie przejmując się tym co będzie jutro?
A impulsem do tego stało się jedno, wydawałoby się mało znaczące zdarzenie - gdy z kolegą jechali na kolejne zlecenie, potrącili zająca. Kaarlo Vatanen postanowił wysiąść, sprawdzić co się z nim stało i się nim zaopiekować, a kolega zniecierpliwiony pojechał dalej. Nie pozostało nic innego jak spędzić noc w lesie. A skoro jedna okazała się taką odmianą w jego życiu, dała mu jakiś oddech, po niej nastąpiły kolejne przygody.
czwartek, 16 stycznia 2025
Niespodziewany powrót, czyli czemu nie potrafisz cieszyć się życiem
Lada chwila kolejne przedstawienie z Danielem Olbrychskim i znowu do tekstu belgijskiego pisarza Serge'a Kribusa, który podobno po tym jak zobaczył Niespodziewany powrót, pisał już z myślą o naszym aktorze. Notka pewnie w lutym :)
A dziś o Niespodziewanym powrocie. Miałem okazję zobaczyć w obsadzie Tomasza Karolaka, bo zdaje się że w wersji poza warszawskiej częściej pojawia się Kamil Kula. Być może ciekawie byłoby zrobić porównanie, bo choć Karolak bardzo pasuje mi do swojej roli, to chwilami jakby trochę z niej wychodził, jakby ze śmiechem partnerował Olbrychskiemu, ustępując mu świadomie pola.
To spotkanie ojca i syna. Po długim czasie, więc sporo między nimi jakichś pretensji, niedomówień, żalu. W dodatku dla młodszego z nich to trudny czas - rzuciła go kobieta, stracił pracę, a tu jeszcze pojawia się ojciec i nie dość że oczekuje szczerych rozmów, to jeszcze zapowiada że wprowadza się na dłuższy czas.
środa, 15 stycznia 2025
Piąty akt - Wojciech Wójcik, czyli przecież było zupełnie inaczej
Kryminalna środa i mam dylemat czy dawać książkę czy serial, bo trochę się tego uzbierało. Na dziś wybieram jednak kolejną powieść Wojciecha Wójcika. Jak możecie zobaczyć w spisie przeczytanych na górze to nie jest pierwszy tytuł tego autora jaki wpada w moje ręce i podobają mi się jego pomysły na łączenie przeszłości z konsekwencjami, które czasem pojawiają się po wielu latach. Zło nie da się zupełnie ukryć, a gdy wyjdzie na jaw, czasem może to przynieść dość zaskakujące owoce.
Tym razem od początku pojawił się uśmiech na mojej twarzy, bo w "Piątym akcie" bohaterowie mocno związani są z Akademią Teatralną, gdzie czasem bywam na spektaklach a choć nie wszystkie postacie są prawdziwe, to znajdziemy jednak trochę fajnych nawiązań do historii polskiego kina i teatru. A do tego oczywiście jak w porządnym kryminale: zagadka, morderstwo i śledztwo.
wtorek, 14 stycznia 2025
Historie ku pokrzepieniu, czyli Czekam aż stanie się coś pięknego i Batalion 6888
No i mam coś dla Was muzycznego z zupełnie innego bieguna, ale musicie poczekać tydzień na kolejną notkę z dźwiękami :) Wspomnę jedynie, że to będą dźwięki które kojarzą się mocną z Drogą.
Tak od dłuższego czasu na Notatniku już jest, że wtorki są przeznaczone na filmy. Zwykle to propozycje dla wytrawnych kinomaniaków, ale raz na jakiś czas można podrzucić coś z głównego nurtu, prawda? Takie historie dla każdego. Co to łezkę można uronić, wzruszyć się, nawet jeżeli sam film daleki od arcydzieła i szybko się o nim zapomni. Dziś aż dwie takie produkcje z Netflixa.
Obie opowiadają o mało znanych wydarzeniach historycznych, obie nawiązują do II wojny światowej, choć akcja filmu włoskiego odbywa się tuż po jej zakończeniu. Wtedy to zarówno Niemcy jak i Włochy mocno doświadczyły kryzysu, wręcz głodu, co początkowo było ignorowane raczej przez świat, bo wszyscy traktowali to jako konsekwencje ich agresji, zajmując się ofiarami, a nie nimi. "Czekam aż stanie się coś pięknego" to historia opowiadana z perspektywy dziecka, dla którego bieda, życie na ulicy, kombinowanie to całe dzieciństwo. Rodzice niewiele mogli im zaoferować, szczególnie jeżeli matka została bez mężczyzny w domu. Nawet jak by znalazła pracę, dostawałaby by dużo mniej, bo pracy kobiet nie doceniano.
poniedziałek, 13 stycznia 2025
Heavy Lifting - MC5, czyli ale jak ponad 50 lat
Dziś weterani. I to zdziwienie gdy po 53 latach od ostatniej płyty, nagle pojawia się zapowiedź nowego krążka. Powroty są modne, więc czemu nie, jeżeli panowie wciąż nieźle wywijają na strunach. Nie jest to płyta przełomowa, ale trzeba przyznać, że jeżeli ktoś lubi dawnego hardrocka, takie granie na pograniczu metalu, ostrego rock'n'rolla, lekko podrasowane nowocześniejszymi chórkami i pomysłami, będzie miał frajdę przy słuchaniu.
Nazwa zespołu MC5 pewnie ze względu na to, że panowie mieli długą przerwę, przez niewielu dziś jest pamiętana, ale fajnie że postanowiono ich uhonorować wprowadzeniem zespołu do Rock & Roll Hall of Fame i namówiono na nagranie tego krążka. O tym iż faktycznie dla amerykańskiej muzy byli istotni, dowodem może być choćby lista gości, którzy razem z nimi weszli do studia.
niedziela, 12 stycznia 2025
Dzieci lwa - Marcin Meller, czyli chcesz zobaczyć prawdziwą wojnę?
Poprzednia powieść Marcina Mellera, choć nie rzucała na kolana, okazała się całkiem niezłym thrillerem sensacyjnym, ale najnowsza podoba mi się nawet bardziej. Może dlatego że mniej w niej schematów sensacyjnych, więcej czegoś co sprawia wrażenie własnych doświadczeń i emocji. Nie chodzi o to, że są tu wątki biograficzne, pewnie w obu powieściach znalazły się jakieś obserwacje i przeżycia, z czasów gdy autor jeździł w różne miejsca świata jako reporter wojenny. Oczywiście historie są wykreowane, mocno jednak czerpią z tego co Meller zna. W Dzieciach lwa, mam wrażenie, że jest tego więcej, również we wspomnieniach z czasów młodości (oj jak miło było powspominać Fugazi i całą tą muzę). Również sam pomysł na dramaturgię wydaje mi się tu ciekawszy, choć też może i nie ma takiej siły zagadkowości.
Oto znany dziennikarz, którego już zresztą poznaliśmy w poprzedniej książce, sympatyzujący z opozycją, zostaje zaatakowany w mediach, że przyczynił się do śmierci swojego przyjaciela. Jako dowód wrzucono w sieć krótki filmik, gdzie krzyczy do niego: zostań tu i umieraj. Dla Wiktora Tilszera to tragedia nie tylko wizerunkowa, ale i osobista - przecież pamięta tamte wydarzenia, wie co się wtedy działo, nie ma w sobie poczucia winy, ale jak ma się bronić?
sobota, 11 stycznia 2025
Bursztynowy miecz - Marta Mrozińska, czyli a dokąd to zmierza ta drużyna
Z drugim tomem każdego cyklu zawsze jest pewien kłopot - czytam go zwykle po jakimś od pierwszego, trzeba więc nie tylko utrzymać pewien poziom ciekawości czytelnika, ale nawet na nowo ją rozbudzić, sprawić by różne sprawy się przypomniały, a my rzucamy się całymi sobą w tą historię.
Muszę przyznać, że choć Bursztynowy miecz Marty Mrozińskiej (o pierwszym tomie cyklu pisałem tak) odbiega trochę klimatem od części pierwszej, to na pewno wciąż moja uwaga jest utrzymana i z niecierpliwością wypatruję kontynuacji. Mam wrażenie, że to książka jakby przejściowa, po przygotowaniu do misji jaką była m.in. szkoła wojowników, po katastrofie jaką przyniósł najazd wrogów na jej ojczyznę, życie Bory totalnie się zmieniło. Pod opieką, czy lepiej powiedzieć to pod kontrolą swojej babki, która traktuje ją jako marionetkę, dziewczyna zaczyna rozumieć, że ma pewien dar i może go wykorzystać. Nie wie jeszcze jak, jest świadoma jednak że chce to zrobić na własnych warunkach. Stąd ucieczka, która dużo ją kosztuje i w której nie wszystko da się przewidzieć.
piątek, 10 stycznia 2025
Przeprowadzę cię na drugi brzeg - Justyna Dąbrowska, czyli rozmowy o porodzie, traumie i ukojeniu
No to pozostańmy jeszcze trochę w klimacie wczorajszej notki. Ta scena gdy główna bohaterka rodzi, w tłumie innych pracowników, gdzieś na stercie ziemniaków, kompletnie w warunkach urągających piękna tej chwili wydawać się może pieśnią przeszłości, przecież żyjemy w innych czasach, nowoczesnych, świadomych praw kobiet, ceniących sobie nowe życie. To dlaczego dla tak wielu kobiet w Polsce, poród kojarzy się z jakimś bardzo trudnym przeżyciem, a nie z tym co piękne i do czego by chciały wracać myślami?
O tym m.in. jest jedna z ostatnich książek Justyny Dąbrowskiej. Buduje ona swoje książki z rozmów i tak w większości jest i tym razem, choć spora część rozmówczyń jest dużo bardziej anonimowa i nie są przyzwyczajone chyba do wywiadów, szczególnie tak osobistych. Zgodziły się jednak, mając wrażenie, że może ich historie mogą komuś pomóc. Nie jako wybicie z głów przyszłych matek marzeń o wspaniałej chwili, którą można zaplanować i przeżyć bez cierpienia, a raczej jako wołanie że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
czwartek, 9 stycznia 2025
Dziewczyna z igłą, czyli świat bywa okrutnym miejscem
Scenariusz inspirowany jedną z najgłośniejszych tragedii XX-wiecznej Danii, może i nie zaskakuje, ale na pewno poraża pesymizmem wizji. Magnus von Horn od strony wizualnej zrobił wszystko by jeszcze bardziej to pogłębić. I to robi wrażenie. Wręcz wbija w fotel. Oglądanie tego jawi się jakimś masochistycznym aktem, od pewnego momentu wiemy już bowiem, że będzie jedynie gorzej.
Trudno mi jednak odpowiedzieć na pytanie czy bym ten film polecił, uznał go za szczególnie ważny. Nie stanowi żadnego przełomu. Na pewno jest bardzo sprawny, konsekwentny w realizowaniu pewnej wizji. To nie jest nawet kwestia estetycznych preferencji, czy wrażliwości, a może raczej oceny na poziomie: czy to jest coś nowego. I moim zdaniem nie bardzo. Jak na współczesne kino, oczywiście jest skrajnie odmienny. Ale przecież w historii kina takie obrazy beznadziei dla tych, którzy znaleźli się na dole drabiny społecznej, widzieliśmy już nie raz. Brak zasad moralnych, bieda, determinacja by naiwnie czepiać się każdej cząstki nadziei, bezwzględność, pokazane w realiach mrocznego miasta, wyziewów z fabryk, brudu, używek, w czarno białych barwach, w ponurych klimatach, w sumie nie powinno aż tak bardzo zaskakiwać. Może było to coś nowego, gdyby upierać się przy tym, że tak gdzieś jest obecnie, ale odniesienie do historii, do lat 20 XX wieku, to diagnoza która ma temperaturę co najwyżej letnią.
środa, 8 stycznia 2025
Święty z centralnego - Jakub Ćwiek, czyli gdy nie masz już wiele do stracenia
Środa więc kryminalnie. A w planach na najbliższe dni notki o Dziewczynie z igłą, Mleczarzu, serialu Zachowaj spokój, Końcu Marty Hermanowicz, Dzieciach lwa Mellera. I pewnie jeszcze coś wybiorę ze szkiców czekających na swoją kolej od grudnia.
A dziś Jakub Ćwiek. Zaskakujące jak sprawnie porusza się on w klimatach sensacyjno-kryminalnych i zupełnie serio, a jednocześnie tworzy tak odjechane i przeładowane czarnym humorem książki, które byśmy wrzucili pewnie na półkę Fantastyka klasy B, czyli wiecie, demony, anioły, zombie, ale w świecie gdzie są również dresiarze, gangi itp. Skoro ludzi to bawi, to czemu nie. Zresztą całe PulpBooks od początku udowadnia, że to co rozrywkowe wcale nie musi być na złym poziomie. Nawet jeżeli dostrzegamy pewne schematy, rozwiązania fabularne coś nam przypominają, warto machnąć ręką i po prostu się dobrze bawić.
A przy lekturze Świętego z Centralnego w sumie zabawa jest na dobrym poziomie. Może i wątki główne, czyli zaginięcie pewnego człowieka, który od lat nocował na Dworcu oraz kłopoty w jakie popadł jego dawny znajomy, który pokazał się na Centralnym, połączone są średnio, ale trzeba przyznać że w tym drugim udało się zbudować trochę napięcia.
wtorek, 7 stycznia 2025
Emilia Perez, czyli uwierz że zmiana jest możliwa
Punktem wyjścia jest prośba do prawniczki, która wciąż jest na początku swojej samodzielnej kariery, by pomogła w spełnieniu pewnego marzenia. Otóż gość, przed którym drży tyle tysięcy ludzi, a setki na jego skinienie są gotowi zabijać, w głębi serca czuje się... kobietą. Chce odciąć się od tego co było dotąd i zacząć nowe życie. Tylko czy będzie potrafił to on sam, czy pozwoli mu na to przeszłość.
poniedziałek, 6 stycznia 2025
Songs of a lost world - The Cure, czyli rozmyślając o czasie i o wspomnieniach
Może to mój nastrój, ale zamknięty w domu i w sobie od kilku dni, zapętlam te nagrania i coraz bardziej się nimi zachwycam. The Cure powraca i to w jakim stylu. Tyle lat oczekiwania ale warto było. To materiał, który stanowi piękną kontynuację tego co grają, ale i jakby wejście we współczesność, z własną wrażliwością, spojrzeniem, bez potrzeby przypodobania się komukolwiek.
This is the end. Tak zacząć płytę może tylko Robert Smith. I najchętniej nie pisałbym nic, zostawiając jedynie samą muzykę, byście wsłuchali się w długie otwarcia, zanurzyli się w ten klimat. A potem jeszcze sięgnęli po teksty.
Czy smutek, niepokój, mogą być jednocześnie pogrążające, ale i dawać poczucie obcowania z czymś wyjątkowym. Z czymś prawdziwym. Przeszywającym chwilami do bólu. Z czymś pięknym. Ta muzyka moim zdaniem właśnie taka jest.
niedziela, 5 stycznia 2025
Hotel Portofino - J.P. O'Connell, czyli obiecywali, że odpoczniesz w tym raju
Miała być notka książkowa na niedzielę, no to łapcie.
Hotel Portofino, niby powieść obyczajowa, ale jakie ciekawe tło, ile się tu dzieje w relacjach. Ktoś porównywał do to Downton Abbey i może coś w tym jest. Kiedyś opowiadało się o rozterkach sercowych, dramatach i problemów wyższych sfer, dziś to normalne, że tyle samo miejsca poświęca się tym, którzy zwykle byli w tle, mieli służyć, sprzątać i nie odzywać się nie pytani. W latach dwudziestych wciąż w wielu kręgach to było normalne, by oczekiwać że służba ma być wdzięczna za to, że ma pracę i nie musi przymierać głodem. Nawet jeżeli to byli ludzie świadomi, z klasą, starający się nawiązać jakieś bardziej serdeczne relacje z tymi, których zatrudniają, ale wciąż pewne oczekiwania i podziały społeczne tkwiły w nich mocno. Z kim można usiąść przy posiłku, porozmawiać nie tylko o tym co jest do zrobienia, pożartować. Gdy prowadzi się pensjonat na wołoskim wybrzeżu i wśród gości ma się osoby z wyższych sfer, trzeba dbać o to żeby każdy znał swoje miejsce.
Wchodzimy właśnie w taki świat, pełen pozorów, skrywanych sekretów, oczekiwań i konieczności. Najczęściej dodajmy jednostronnych. Rodziców wobec dzieci, partnerów wobec siebie, gości wobec właścicieli. A wszystko to w bajecznych okolicznościach przyrody, w pięknej willi, na słonecznym wybrzeżu Italii.
Chrzciny, czyli żeby było po Bożemu
Pewnie cały długo weekend będę wrzucał aukcje jakie przygotowaliśmy na tegoroczny finał WOŚP - mamy masę książek z autografami, więc jakby co zapraszam - tu jedna z przykładowych.
Mimo że więc niedziela zwykle na literaturę piękną, powiedzmy że wrzucę coś wieczorem, a na rano łapcie jeszcze film, który dopiero niedawno sobie odświeżyłem, bo w kinie go przegapiłem.
Reklamowany jako komedia, raczej jest komediodramatem, a mimo pewnych schematów jakie można w nim dostrzec, jest jedna jego mocna strona. Dla Katarzyny Figury warto to obejrzeć i basta. Kobieta, która była przez długie lata w polskim kinie symbolem seksapilu, pokazuje że gdy nawet już nie ma się tej samej urody co dawniej, może przykuwać na ekranie swoimi emocjami, charyzmą.
Czemu wspomniałem o schematach? Ano spotkania przy stole rodzinnym, gdy po latach muszą spojrzeć sobie w twarz ludzie, którzy wybrali totalnie inne drogi, mają inne poglądy i jeszcze jakieś dawne urazy, to przecież samograj, który nie jest nowy. Komunista i zagorzały członek Solidarności, rok 1981, mroźna zima, kraj w napięciu, a do tego dodajcie jeszcze jakieś napięcia pomiędzy pozostałym rodzeństwem, ich przyległościami, zazdrość, no i matkę, której marzy się by ich wszystkich pogodzić.
sobota, 4 stycznia 2025
Adept - Adam Przechrzta, czyli Wy Polacy to macie w sobie jakąś przekorę
Dunder albo kot z zaświatu - Radek Rak, czyli a co będzie jeśli...
Na okładce widzicie napis Gra książkowa i pewnie zadajecie sobie pytanie co to takiego. Kto zetknął się z paragrafówkami nie będzie zaskoczony. Masz książkę z ciekawą historią, tyle że pociętą na części porozrzucane przypadkowo między stronami i z wieloma rozgałęzieniami - od Ciebie zależy którą wersję rozwinięcia i zakończenia poznasz. Wspólny jest tylko początek. Potem już każda decyzja prowadzi Cię coraz dalej i dalej. I może doprowadzić do zupełnie innego miejsca.
Dunder jest kotem, ale jak prawie każdy kot, ma swoje wyjątkowe zdolności. On akurat potrafi gadać i nie pytajcie czy to dlatego że trafił do pewnej kobiety, która kontynuując misję swoich przodkiń, została wiedźmą. Tak po prostu jest i tyle. Jemu jest dobrze u niej, a ona... Cóż, czasem traci cierpliwość, ale przecież kota nie można przestać kochać, nawet jak czasem zalezie za skórę, prawda?
Ów kot będzie nam przewodnikiem w tej historii, a może to właśnie my będziemy jego przewodnikiem? Pójdzie bowiem tam, gdzie wybierzemy, nawet jeżeli będzie miał wątpliwości i wprowadzimy go do piekła. Kot sobie poradzi :)
piątek, 3 stycznia 2025
Popatrując jednym okiem, czyli Uwierz w Mikołaja i Spadek
Uwierz w Mikołaja, to takie bardziej obyczajowe i rzewne, a mniej komediowe "Listy do M". Mamy więc kilka równoległych historii, które potem się splatają, a wszystko ma nam udowodnić, że warto wierzyć w miłość, w dobroć ludzi no i w magię świąt, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi są nam przychylne o ile podejmiemy jakąś decyzję o zmianach.
Mamy się wzruszać (wątek kobiety z małą ale rezolutną córeczką, które są ofiarami przemocy), mamy się śmiać (wątki z domu opieki dla osób starszych), mamy kibicować w rozwijającym się romansie (niby brak prądu, ale i tak im gorąco). No i nie ma co więcej gadać, sponsorzy zadbali o lokacje swoich produktów i miejsc, atmosfera niczym z bajki, nawet policjanci mają czas na herbatkę w ramach interwencji i oczywiście Boże Narodzenie nie ma w sobie nic ze święta religijnego (katolickie gusła jak pada z ekranu) - ważne są prezenty, kasa i pełny stół, no i ewentualnie odrobina życzliwości lub wybaczenia, czy też powrotów... Wszystko wiecie?
Ale dla jednego wątku warto obejrzeć ten film i się uśmiechnąć.
czwartek, 2 stycznia 2025
Oszpicyn - Krzysztof A. Zajas, czyli do kogo należą te skarby, do kogo należy obowiązek pamiętania
Choć to proza gatunkowa, jednocześnie jednak historia jaką opisuje Krzysztof A. Zajas, może wzbudzić uwagę nie tylko miłośników grozy. Niby o losach społeczności żydowskiej na terenach Polski w czasie drugiej wojny światowej napisano już dość dużo, wciąż jednak jest przestrzeń nie tylko mówienie o masowej zagładzie ale i np. na przyglądanie się relacjom z polskimi sąsiadami, postawom naszych rodaków wobec zła jakiego byli świadkami. W sytuacji gdy byliśmy chyba jedynym krajem gdzie za udzielanie pomocy Żydom groziła kara śmierci, to na pewno nie były łatwe decyzje, ale o niektórych sytuacjach trudno mówić inaczej jak o zwykłym draństwie. W tej opowieści jedno z takich zdarzeń staje się źródłem klątwy, która spadnie na miasto.
środa, 1 stycznia 2025
Zadzwoń, jak dojedziesz - Jakub Bączykowski, czyli kiedy w codzienności zgubiliśmy miłość
Będzie dużo książek, a zacznę od wzruszenia. Jedna z lepszych rzeczy z końcówki roku, choć pewnie nie każdego ruszy tak jak mnie. Gdy jednak doświadczasz słabszej kondycji swoich rodziców i próbujesz jednocześnie żyć życiem ich, swoim, swoich dzieci, to pewnie doświadczysz podobnych emocji jak ja.
Bączykowski snuje niby banalną z pozoru historię. Trójka rodzeństwa, każdy ma jakieś swoje życie, swoje problemy, a do ojca wpadają jedynie raz na jakiś czas, może robiąc zakupy i sprawdzając czy wszystko ok. Za każdym razem ze zdumieniem odkrywając że jest coraz słabszy, że niknie, że coraz mniej rzeczy go interesuje. Wspominają te chwile gdy mama jeszcze żyła, gdy dom był pełen życia, radości...
My way, czyli jestem z siebie dumna
Kiedy siadamy w fotelu w oczekiwaniu na spektakl w ciemności
sceny błyszczy delikatnie dekoracyjna kotara. Taka, która zazwyczaj
towarzyszy ważnym wydarzeniom czy galom. Nie ma się co dziwić, ten
monolog został napisany na siedemdziesiąte urodziny Krystyny Jandy:
Wielkiej Aktorki, Wspaniałej Reżyserki i Dzielnej Kobiety. Kiedy snop
światła pada na scenę w jego kręgu staje ONA, ubrana w elegancją suknię i
swoim charakterystycznym głosem zaczyna opowiadać swoje życie.
Opowiada
o swoich rodzicach i skąd pochodzi. Opowiada o swojej młodości i szkole
teatralnej. Wspomina profesorów, koleżanki i kolegów, swoje początki w
filmie i na scenie. Opowiada o swoich mężczyznach i swoich dzieciach.
Wspomina niezastąpioną gosposię i reżyserów. Snuje opowieść o stanie
wojennym i o tym jak była wówczas traktowana. Z nostalgią wspomina tych
co odeszli, z czułością mówi o tych co przy niej trwają. Mówi o tym jak i
dlaczego powstawała Fundacja Krystyny Jandy na Rzecz Kultury. Mówi
dlaczego ma na imię „Krystyna” i skąd się wzięła nazwa „Teatr Polonia”.
Opowiada anegdotki zza kulis i śmieszne przygody przy budowie teatru.
Opowiada o aktorach, reżyserach, ale i o zwykłych ludziach, którzy coś
wnosili do jej życia.