Sobota i tym razem nie S-F tylko fantasy i to nasze krajowe i całkiem udane. Choć przy pierwszym tomie ciutkę marudziłem (dla zainteresowanych przypominam notkę - Słowodzicielka - Anna Szumacher, czyli w poszukiwaniu zgubionego wątku i celu), to przy kolejnych częściach bawiłem się coraz lepiej. Przedziwny przypadek, bo zwykle poziom się obniża, a tu nagle znikają wcześniejsze trudności - wielość postaci, przeskakiwanie od jednej do drugiej, mnożenie wątków bez ich łączenia - nagle wszystko wreszcie zaczyna się układać. I mamy z tego coraz więcej frajdy! Przy tomie drugim już było mi łatwiej, choć wciąż traciliśmy z oczu główną bohaterkę, a szukałem ciągle główniej jej. Pomogła trochę zmiana perspektywy - nie chodzi tylko o nią, ale o wyścig, w który została wciągnięta. To walka o tron, tyle że kandydatów kilkoro, nie wszyscy są nim zainteresowani, a znowu wśród tych, którzy są z boku, są tacy, którzy chętnie ich zastąpią. Im dalej w tą historię, mniej jest chaosu, trochę więcej też już wiemy o samym uniwersum, a choć opowieści poszczególnych Koronnych jeszcze bardziej wszystko rozciągają na boki, to łatwiej to wszystko nam ogarniać.
Rusza wyścig w poszukiwaniu Głosu, który zgodnie z przepowiednią, ma być atrybutem prawdziwego władcy. Cyan choć marzy przede wszystkim o powrocie do własnego świata, pogodziła się chyba z tym, że utknęła w opowieści, którą sama pisała i dopóki nie pomoże w wyborze króle, musi tu pozostać. Wybrała więc kandydata, który jej zdaniem jest idealny i postanowiła mu pomóc.
Fabuły nie mam zamiaru zdradzać, uwierzcie jednak że ani przygód, ani też intryg tu nie zabraknie. Najciekawsze w trylogii Anny Szumacher jest jednak połączenie tego co zwykle w fantasy jest znane, czyli rycerzy, władców, bitew, skrytobójców, piratów, czy nawet smoków i odrobiny magii, z dowcipem i zabawą słowem. Bohaterka mając moc ożywiania słowem całych światów, również po przejściu do tej krainy, pewne umiejętności zachowała, ale działają one dość wybiórczo - musi wypowiedzieć jakąś kwestię lub przysłowie z naszego świata, które nawiązuje do tego co chce uzyskać. I musi uważać, bo każde działa tylko raz. Żarcie i wygodny nocleg? Nie ma sprawy. Samochód? A czemu by nie. Choćby potem trzeba go było ukrywać, żeby nikt ich nie zabił za uprawianie czarnej magii. Fajne jest nie tylko działanie czaru, ale i reakcje nowych znajomych Cyan, którzy bardzo powoli przyzwyczajają się do tego co potrafi wykreować.
A przecież postaci jest dużo więcej i każda, choć jakoś powiązana z wyścigiem do tronu, czy też z bohaterką (np. próbując ją zgładzić), ma tu swoją historię. Misternie to splecione, czasem mocno zwariowane, jest i trochę czarnego humoru, a przede wszystkim sporo przygód, mniej lub bardziej niebezpiecznych. Los bywa czasem bardzo przewrotny. Czy zamiast króla, kraina będzie mieć władczynię?
Czy sama bohaterka będzie tak drażnić czytelników do samego końca, swoim marudzeniem? Ano taki jej urok i albo to się kupuje albo nie. Ja w każdym razie po tomie 2 (a szczególnie 3) ocenę trylogii mocno winduję w górę. Chyba jedynie Marta Kisiel i Mortka z Drużyną Kociołka mnie ostatnio tak miło zaskakiwali dostarczając czegoś zabawnego i oryginalnego, choć bazującego na znanych schematach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz