Dziś w kąciku wytrawnego kinomaniaka rzecz absolutnie świetna. Ostrzegam jednak że również niełatwa. Gdy już ci się wydaje, że wszystko wiesz, następuje wolta i historię zaczynasz widzieć z innego punktu widzenia. To mocne przełamanie różnych schematów, zwrócenie nam uwagi na to, jak często zbyt pochopnie wydajemy sądy na temat winy. Pozornie wszystko wydaje się tak pewne - są dowody potwierdzające podejrzenia, konkretne sytuacje, które możesz wskazać na swoje potwierdzenie. Jaki rodzic by nie podejmował prób interwencji, jeżeli jego dziecku działa by się krzywda?
Tak zaczyna się właśnie Monster. Gdy syn Saori, samotnie chłopaka wychowującej, zapracowanej, ale też uważnej na różne sygnały, zaczyna się dziwnie zachowywać, kobieta nabiera podejrzeń, że źródłem problemu są przemocowe zachowania jednego z nauczycieli.
Zaczyna więc walkę, najpierw oczekując wyjaśnień, może przeprosin, a potem coraz bardziej wkurzona, podejmuje krucjatę przeciwko młodemu mężczyźnie, który zdaje się nie czuć wcale winnym. Skoro szkoła każe dokonać aktu skruchy, on to zrobi, ale to czego pragnie bardziej to odkręcenia i wyjaśnienia całej sytuacji.
Kto jest prawdziwym potworem?
Zaczyna się więc druga opowieść - tym razem Pana Hori, czyli młodego nauczyciela, marzącego o tym, że powoli ułoży sobie życie, a pierwsza praca da mu stabilizację. Obserwujemy przemoc rówieśniczą, jakieś przepychanki, próby interwencji, ale i czujemy jakąś empatię jaką w sobie nosi ten facet, powoli zaszczuty przez otoczenie. Czy się podda?
I tu pewnie niejeden reżyser by się zatrzymał, zadowolony, że zagrał na nosie widza. Tymczasem Hirokazu Koreeda snuje swoją opowieść dalej i oglądamy te same wydarzenia tym razem oczyma Minato, czyli chłopca od którego wszystko się zaczęło. I dopiero teraz nasze serce naprawdę załka z bólu.
Jedna historia, a jak różne rzeczy można w niej odkryć. Jak często bezradność może prowadzić do błędów, a jakiś lęk który w sobie nosimy, hamować możliwość szczerej rozmowy, wyjaśnienia. Mimochodem rzucane pytania mogą przecież być różnie zinterpretowane, a każde słowo swoje waży, szczególnie gdy adresatem jest wrażliwe dziecko. Młodzi aktorzy zagrali fenomenalnie i to dzięki nim ten film wydaje się tak szczery i poruszający.
Niby nie dzieje się wiele, nie ma spektakularnych zwrotów akcji, ale i tak gwarantuję, że będziesz oglądać z każdym kwadransem z coraz większą gulą w gardle.
Bolesne, smutne, ale i piękne na swój sposób i pełne czułości, wybaczenia. Perełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz