środa, 19 lipca 2017

Zły policjant, czyli wprawki do roli

Czasem można dokonać sobie ciekawych porównań, gdy odnajdujesz w tv jakieś tytuły sprzed lat, zapomniane, a które ewidentnie mogły wpływać potem na genialne dzieła, które powstały troszkę później. Nie mówię o samych remakach, ale raczej o filmach, które dawały możliwość wejścia w jakąś historię, czy rolę.
Przecież Harvey Keitel grają w Złym poruczniku, miał już za sobą właśnie rolę irlandzkiego gliniarza, zepsutego do szpiku kości, właśnie w Złym policjancie (w sumie to zabawne, że ten tytuł zmieniono, by ogrzać się w blasku sławy genialnej produkcji Ferrary).   

Filmy oczywiście mają trochę inną fabułę, ale sama rola, grana przecież w obu przypadkach przez tego samego aktora, daje do myślenia. Gliniarz, który przymyka oko na przestępców, by czerpać korzyści z tych układów, czujący się jak ryba w wodzie na ulicy , naładowany agresją - Keitel jest po prostu wyborny. Nie ma tu aż takiej upadku i jednocześnie tych wszystkich odniesień do nawrócenia jak w filmie z lat 90, bardziej rzecz rozgrywa się w przestrzeni psychologicznej gry między bohaterem i podejrzanym gościem, który włamuje mu się do mieszkania. Czy to rzeczywiście facet, który morduje policjantów, sprzeniewierzających się ich misji?
Warto zobaczyć jako ciekawostkę. Na pewno nie jest to kino porównywalnej klasy, ale mimo wszystko rola świetna. 
Zwiastuna nie znalazłem, ale za to na YT jest spora dawka muzyki mistrza Morricone do tego filmu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz