Znajomi w ten weekend na koncertach, jak nie Manson, to Depeche Mode, a mi jakoś kasa w tym roku nie pozwala na jakieś większe szaleństwa koncertowe.
Mi za to przez te kilka ostatnich dni towarzyszyła muza Linkin Park. Pewnie wszyscy wiedzą dlaczego. Koszmarne: szóstka dzieci, kariera, kasa i oto depresja wpycha cię w taki dół, że myślisz iż nic nie ma sensu. Słucham nagrań starszych, tych, których brzmienie mam wrażenie było rzeczywiście przepełnione świeżością i energią. Gdy próbowałem sprawdzić sobie jakieś świeższe numery, zdziwienie było spore. Jak to? To można tak rozmiękczyć ich muzę? Chęć zrobienia przeboju jest tak silna, że można machnąć ręką na dawnych fanów?
Mi za to przez te kilka ostatnich dni towarzyszyła muza Linkin Park. Pewnie wszyscy wiedzą dlaczego. Koszmarne: szóstka dzieci, kariera, kasa i oto depresja wpycha cię w taki dół, że myślisz iż nic nie ma sensu. Słucham nagrań starszych, tych, których brzmienie mam wrażenie było rzeczywiście przepełnione świeżością i energią. Gdy próbowałem sprawdzić sobie jakieś świeższe numery, zdziwienie było spore. Jak to? To można tak rozmiękczyć ich muzę? Chęć zrobienia przeboju jest tak silna, że można machnąć ręką na dawnych fanów?
Ale stare nagrania nadal brzmią świetnie. Nie jest to pewnie metal, czy nawet rock, który by satysfakcjonował fanów Slayera, ale miejscami łoili nieźle. A to, że do takiej muzy dołożyli trochę inny wokal, rapowane fragmenty, nawet mi specjalnie nie zgrzyta, szczególnie gdy dochodzi do darcia ryja, a nie śpiewania łagodnego... to zawsze był mój problem z Linkin Park, z każdego kawałka podobała mi się może z połowa, a druga wydawała się z jakiejś innej bajki, zbyt łagodnej.
Przesterowane gitarki, niezłe tempo - to tygrysy lubią. Ale jest w ich kawałkach też melodyjność, a nie jedynie sam łomot, więc od początku był w tym jakiś potencjał "przebojowości".
Elektronika? W sumie na tym krążku nawet nie ma jej tak dużo. Po prostu może ja jestem przeczulony na ich używanie, wolę surowsze brzmienia, jeżeli już podobne klimaty, stawiałbym na P.O.D. Najbardziej znane z tego krążka jest chyba "Somewhere I belong", "Breaking the habit" i "Numb", ale całość trzyma niezły poziom.
To wspomnienie Chestera i Linkin Park należy im się na bank. Nawet jeżeli ich muza to niekoniecznie moja bajka.
No ale ich ostatnia płyta nie ma nic wspólnego z tym co grali kiedyś. Przesłuchałam ją raz i więcej tego nie zrobię
OdpowiedzUsuńdlatego wolałem i ja poświęcić im notkę, ale sięgając do starszych nagrań
Usuń