piątek, 28 lipca 2017

Kedi, czyli miasto i jego mieszkańcy


Z urlopu wróciłem, dochodzę do siebie i mogę nawet obiecać kolejną notkę krajoznawczą, bo udało się zobaczyć sporo miejsc po raz pierwszy. Ale z notkami jestem "w lesie", więc wybaczcie, że w najbliższych dniach będą pojawiać się krótkie notki lub ich szkice, które potem dopiero będę rozbudowywał.
Dziś o filmie dokumentalnym, który dziś ma premierę kinową. Stambuł i jego mieszkańcy. Ci dwunożni i ci na czterech łapach. Urokliwy film. I to nie tylko dla kociarzy!


W sumie w dzisiejszych czasach to zaskakujące, że ktoś kręci film o zwierzętach i to techniką bardzo klasyczną, kamerą, która ma towarzyszyć kotom i pokazywać świat z ich perspektywy. Jest w tym coś fascynującego i to na pewno tworzy też klimat tego obrazu. Miłość do zwierzaków, sympatia do ludzi, którzy im pomagają, wielki szacunek dla tych czworonogów i pokazanie ich na wolności, a nie udomowionych, sprawiają, że ten w "Kedim" naprawdę można się zakochać.
I jednocześnie jak ogromną sympatię czuje się do ludzi, którzy mają tyle serca, by z taką sympatią pomagać kociakom. Podobno w Stambule żyje ich kilka milionów, a do filmu weszły i tak najciekawsze historie, bo było ich dużo więcej (w necie można zobaczyć np. urokliwe fragmenty z kotem, który pomieszkuje sobie w... meczecie). Charakterni bohaterowie pozwalają na towarzyszenie jedynie we fragmencie swojego życia, kamery mają swoje ograniczenia, ale to co nam pokazują i tak fascynuje.
Polecam gorąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz