poniedziałek, 10 lipca 2017

Obywatel, czyli wielkie słowa i idee, tylko ludzie mali

Oj nie wyszedł Jerzemu Stuhrowi ten film. Coś, co miało nawiązywać do Piszczka, pokazywać naszą historię najnowszą trochę z przymrużeniem oka, a jednocześnie piętnować wszystkie nasze wady narodowe, jest jedynie zlepkiem mniej i bardziej udanych scenek, w których naprawdę trudno szukać okazji do prawdziwego uśmiechu. Komedia? No naprawdę, z takim poziomem żartów, ładowaniem z artylerii głównie w jedną stronę (kościół i prawica), ten film być może będzie oglądany przez tych, którzy wciąż tęsknią za PRL, szydzą wraz z Urbanem z wszystkiego co po 89, twierdząc, że to co stało u podstaw obalenia socjalizmu, to jakiś głupi przypadek i banda fanatyków, która dała się ogłupić. Czasem rzeczywiście szlag człowieka trafia ile jeszcze w ludziach jest tej mentalności (państwowe, to nie nasze; byle się nachapać; TKM; jak nie z nami...) sprzed lat, ile bierności, a jak mało potrafimy działać wokół siebie, uwierzyć w społeczeństwo obywatelskie. Obawiam się jednak, że takimi diagnozami, raczej jedynie się jątrzy, a nie cokolwiek zmienia, czy buduje.
Łopatologiczne walenie oskarżeniami, że każdy Polak, niezależnie od ustroju i przekonań to antysemita i rasista jest mało smaczne. A takich rzeczy jest tu więcej. I nawet nie chodzi o to czy potrafimy się śmiać sami z siebie, przyznać się do wad, bo jeżeli ma to wyglądać tak, że alternatywą dla pomników i mitologizacji historii ma być jej obśmianie i obrzucenie błotem, to ja nie wiem co gorsze. 
Jaki jest Jerzy Stuhr jako aktor już wiemy, tu dodatkowo może błysnąć talentem komediowym również jego syn (chyba nawet ciekawsze fragmenty scenariusza), ale całość naprawdę raczej męczy niż bawi. Za dużo, zbyt nachalnie, za dużo symboli i nawiązań, a za mało treści.



*************

Konkurs już za nami i tak mało było chętnych, że aż by się chciało nagrodzić wszystkich, ale umówmy się, że w takim razie być może będę się kontaktował z niektórymi osobami jeszcze za jakiś miesiąc.
Na razie zdałem się na los.
I tak:
Tak sobie wyobrażałem śmierć - powędruje do Mateusza
a
Tajemnica wyspy Flatey - do Beaty
Zaraz wysyłam maile. Wszystkim dziękuję za zabawę.
A ponieważ na blogu nie lubię pozostawiania pustych miejsc np. po zakończonych konkursach, jutro prawdopodobnie pojawią się dwa wpisy na to miejsce - kolejny Jack Reacher filmowy i rzecz sprzed kilku lat, ale kojarząca mi się mocno z tym co się wyprawia wokół tzw. miesięcznic. Widzieliście "Obywatela" ze Stuhrem? Będzie notka.
Notatnik żyje, na razie długich urlopów nie planuje, więc i wpisów chyba nie zabraknie.
pozdrawiam
Robert
i coś muzycznego


10 komentarzy:

  1. Gratulacje dla zwycięzców. Zaś jeśli chodzi o drugą część Jacka Reachera, hmmm... Wolę książki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze, kiedyś muszę wreszcie sięgnąć. A filmowo... Cóż da się oglądać, choć to zabawne widzieć Toma w takiej roli.

      Usuń
    2. Nie tyle zabawnie, co żenująco i tragicznie. Porażka...

      Usuń
    3. ta zacięta mina, ten wzrok... I zabójcze pięści. Szkoda, że z dobrego materiału powstaje marny film, ale ten gatunek w ogóle jest traktowany z góry jako coś gorszego niestety

      Usuń
    4. Umowmy sie,ze Cruise nie jest dobrym aktorem i jego interesujace role mozna policzyc na palcach jednej reki.Ale nawet pomijajac ten fakt,trudno sie nie smiac,kiedy taki mikrus wciela sie w Jacka Reachera-chlopa na schwal.Dla mnie wystarczyl "Jednym strzalem" Wole ksiazki.A do Cruise'a mam apel:w tej roli nigdy nie wracaj! :)

      Usuń
    5. najlepiej niech w ogóle zapomni o filmach akcji, Mumia podobno jeszcze gorsza

      Usuń
  2. Ode mnie również gratulacje dla wygranych! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Że niby ja? Piąty raz sprawdziłam, ale żadna inna Beata się nie zgłosiła ;) Kurczę fajnie by było..., czekam na maila w takim razie :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie doszło? Sprawdzę i wyślę raz jeszcze

      Usuń
    2. Już doszło.... (:banan na pół twarzy:)

      Usuń