Sam tekst, który był inspiracją dla reżysera: Janusza Opryńskiego już może budzić ciekawość i kontrowersje. Historia opowiadana przez esesmana, homoseksualistę, człowieka wydawałoby się wypranego z empatii, jest tak pełna potworności jakich jest świadkiem, pośrednim sprawcą, pełna wulgarności, ludzkiego brudu, słabości i degeneracji (łącznie z kazirodztwem), że wciąż trwają spory, że to już nie jest literatura, a po prostu grafomaństwo i pornografia. Moją notkę o książce możecie przeczytać tu. Coś mi się wydaje, że cześć publiki z wejściówkami przyszła licząc tylko na jakieś sceny, skoro np. pan przede mną przyniósł ze sobą koc, by przykryć aparat, którym chciał robić zdjęcia ze swoich kolan. Absurd, ale jak widać fama o niektórych przedstawieniach mocno je wyprzedza. Czyżby ktoś chciał wokół tego zrobić sensację, podobnie jak w przypadku "Klątwy"? Szkoda, jeżeli ktoś zwraca uwagę jedynie na takie rzeczy. Wszelkie wulgaryzmy, nagość, mocne sceny są tu przecież jak najbardziej uzasadnione, wzmacniają przekaz spektaklu i w żaden sposób nie rażą, można tylko dziwić się temu, że dla kogoś to było zbyt dużo (bo jednak kilka osób wyszło).

Cała ta jego opowieść, pełna lęków, ich przełamywania, obsesji, szukania przyjemności, natręctw, koszmarów i fantazji, służy jednemu: on nawet się nie tłumaczy, nie broni przed tym co robił, ale pyta: co byś zrobił na moim miejscu, gdybyś był w podobnej sytuacji? Czy pociągnąłbyś za spust? Czy potrafiłbyś bezczynnie patrzeć? Czy w obliczu okropieństw potrafiłbyś zobojętnieć?

Czy przekona nas do swojego punktu widzenia? Czy zasieje ziarno wątpliwości w naszej pewności co do naszych zasad moralnych, których nigdy w życiu byśmy nie złamali?
Tekst książki Littella został tu rozbudowany zarówno o fragmenty z podobnych książek (sam tytuł: punkt zero też tyczy się holokaustu i został użyty zdaje się, że przez Kertesza), np. Grossmana i wątki z antycznych tragedii. W efekcie ta opowieść o zbrodni, o ucieczce przed karą i wyrzutami sumienia nabiera charakteru uniwersalnego i tragicznego.
Jedynie szóstka aktorów, a mimo wszystko udaje się opowiedzieć nie tylko o scenach kameralnych, a również tych z dużym rozmachem. Jest więc nie tylko poruszające słowo, ale i podkreślający je obraz. To przedstawienie, które wywołuje niesmak, niepokój, ból i złość. Niewiele w ostatnim czasie widziałem tak przemyślanych, tak dobrych i poruszających przedstawień. Duże brawa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz