czwartek, 6 kwietnia 2017

Hitchcock/Truffaut, czyli artyści piszący piórem


Dziś tylko krótka notka, bo czeka mnie długi wieczór z Szekspirem (NT Live), więc i do pisania głowy nie ma. Z notek czekających na swoją kolej wybieram film dokumentalny, choć prawdę mówiąc to najchętniej poczekałbym z pisaniem o nim, do czasu przeczytania książki, o której on opowiada. Rzecz jednak pewnie niełatwa do zdobycia w bibliotekach, na razie więc pozostaje mi radowanie się filmem, a książka idzie do listy życzeń. O co chodzi? O spotkanie dwóch wielkich reżyserów i ich rozmowy o kinie. Młodszy pyta, ale i komentuje, starszy opowiada - on tu jest mistrzem, mentorem, w pewien sposób inspirował przecież wielu tych, którzy postanowili potem stanąć za kamerą. Nic dziwnego, że w filmie ze swoimi komentarzami pojawiają się m.in. Scorsese, Fincher, Anderson i wielu, wielu innych wielkich.

 Jest to więc opowieść o tym jak doszło do pierwszego spotkania Truffaut z Hitchcockiem, o książce, która była efektem ich rozmów, ale też sam film w fascynujący sposób pokazuje nam ich sposób patrzenia na proces tworzenia. Rozmowy o tym co chcą pokazać widzowi, jak budują swoje historie, obudowane konkretnymi przykładami scen z ich dzieł (głównie mistrza suspensu), z odpowiednim komentarzem, są nawet ciekawsze niż samo oglądanie ich filmów. Aż się chce do nich powrócić, by zobaczyć je trochę na nowo. Wiem co mówię, bo Hitchcocka uwielbiam od dawna i staram się nadrabiać zaległości z jego filmografii, a Truffaut odkryłem kilka lat temu i też sporo już mam za sobą. Oglądałem więc te migawki z dzieł już znanych, z wypiekami na twarzy. 
Jeżeli ktoś kręci thrillery, traktowane jako kino rozrywkowe, to znaczy, że jest kimś gorszym od Europejczyka okrzykniętego objawieniem Nowej Fali i wielkim artystą? To właśnie Truffaut i jego koledzy, potrafili w odróżnieniu od krytyków zza Oceanu, w pełni docenić Hitchcocka. Mnie tam nikt nie musi przekonywać.

Ciekaw jestem tej książki, bo gdy o niej opowiadają inni, czuć jak duży wpływ miała również na ich przemyślenia nie tylko na temat tego jak kręcić filmy, ale również jak je oglądać. 
Ciekawe były też fragmenty analizy różnych tytułów Anglika, np. Psychozy, ale uwaga, bo mogą zdradzać sporo z fabuły dla tych, którzy ich nie znają (serio?). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz