Oczekując dziś na spektakl teatralny, wykorzystałem dwie godzinki na nadrabianie zaległości kinowych. W multipleksach nic ciekawego, ale moje coraz bardziej ulubione Kino Atlantic (ukłony) nie zawiodło. I pewnie nawet nie będą się gniewać, jeżeli moja recenzja nie przyciągnie tłumów na seans. Tytuł notki prowokujący? I tak miało być.
Ale kłamać nie ma zamiaru. Jeżeli naczytaliście się gdzieś, że w tym filmie nastolatki uprawiają seks i oczekujecie niesamowicie odważnych scen, to będziecie zawiedzeni i z takim nastawieniem po prostu nie idźcie.
Robienie hałasu wokół tego typu produkcji, że niby są strasznie kontrowersyjne, wstrząsające itp., trochę nie ma sensu, bo albo (niestety) przyciągnie do kin młodzież i nie daj Boże jeszcze przyjdzie im do głowy samemu się tak zabawić albo przyjdą rodzice i nauczyciele i (o zgrozo!) uwierzą, że wszyscy ich uczniowie też tak samo...
Dla kogo w takim razie jest ten film i czego się spodziewać?
Jest tu trochę podglądactwa i stylizowania tego na "dokument o współczesnej młodzieży" (nawet podkreśla się, że historia jest autentyczna), na szczęście nie ma bardzo ostrych scen, choć wydaje się, że właśnie wokół seksu wszystko się kręci. Seks jest tu dla młodych bohaterów zabawą, formą odreagowania, nawet zemsty, sposobem na zrobienie przyjemności komuś innemu, spróbowaniem czegoś nowego, formą zabawy towarzyskiej, pomysłem na bycie na haju (nieodłącznie z innymi środkami zwalniającymi hamulce). Nie jest chyba jedynie wyrażeniem miłości, choć to właśnie za nią najbardziej tęsknią i jej pragną. Nie potrafią inaczej szukać i wyrażać bliskości, bo też nikt ich tego nie uczy.
Uproszczenie fabuły do: grupa nastolatków organizuje sobie po lekcjach orgie seksualne, robi jednak temu obrazowi krzywdę, budząc skojarzenia z jakimiś legendami miejskimi typu gry w słoneczko w gimnazjum. Czy można być tak głupim? Cóż niestety się zdarza. Może i zgrzytamy zębami nad tą pustką, ale nie ma w nas potępienia, a jedynie straszny żal. Chyba właśnie dlatego warto zastanawiać się nad tym co w tych młodych ludziach wewnątrz tkwi, w ich głowach, sercach. Zadać sobie pytania o brak wartości, zasad, kompletny brak komunikacji z rodzicami. Nawet w którymś momencie pojawia się szansa na morał i ucieszyłem się, że ten dramat będzie miał jakieś sensowne zwieńczenie, że ktoś zada sobie pytania o konsekwencje swoich czynów, ale cholera, nawet to zostało jakoś zbagatelizowane... Jakby nie było czego żałować. Jakby chodziło jedynie o to żeby coś przeżyć. A co to już nieważne. Samo przeżycie ma czynić dojrzalszym...
Na plus, że bez moralizowania, że te postacie są w tym swoim zatraceniu dość prawdziwi, szczerzy, sami nie wiedzą co, jak i dlaczego. I muzyka. I zdjęcia.
Ale zwiastuna tym razem nie wrzucę :)
Myślę, że to coś w sam raz dla mnie, więc prędzej czy później na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdanie ;)
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/03/konkurs-z-jutrem_10.html
Uwielbiam takie pozycje :) Z całą pewnością przyjrzę się jej bliżej.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com