czwartek, 10 marca 2016

Aktorzy żydowscy, czyli aktor, zespół, widz. Na pograniczu życia i sztuki


Widzę, że powoli robią mi się zaległości nie tylko w filmach, książkach, ale i w recenzjach teatralnych :) Nic dziwnego jednak, jeżeli częstotliwość odwiedzania różnych scen, zwiększyła mi się wielokrotnie, a Włodek jak to mówią poszedł (za moją namową) "na swoje". Zajrzyjcie na jego blog i wesprzyjcie dobrym słowem.
http://chochlikkulturalny.blogspot.com/

Między innymi dzięki niemu w ostatnich dniach miałem okazję obejrzeć "Aktorów żydowskich" w Teatrze jak się domyślacie Żydowskim. Spektakl dość wyjątkowy, wymagający od widza wyjścia poza pewne schematy myślenia. Wcale nie zdziwiłbym się głosom niektórych widzów zdezorientowanych tym, w czym uczestniczyli. Co to było? Próba do spektaklu? Grupa terapeutyczna? Happening? Trudno bowiem oddzielić tu rolę od aktora, kwestie napisane przez kogoś w scenariuszu, od tego co on sam mógłby powiedzieć - szczerze i prosto z mostu. Grają samych siebie i opowiadają o miejscu gdzie pracują, o dylematach jakie może mieć każdy z nich. Co jest więc manifestem, spowiedzią, praniem brudów, a co jedynie grą? To sztuka bliższa życiu niż się to mogłoby wydawać.

Sześć osób w niewielkiej przestrzeni. Ograniczeni nie tylko repertuarem, decyzjami reżysera, ale i oczekiwaniami publiczności. Bo gdy przyjrzymy się bliżej temu tematowi, to na każdym kroku natkniemy się na jakieś schematyczne myślenie: co to znaczy, że ktoś jest aktorem Teatru Żydowskiego? Czy musi mieć pochodzenie żydowskie? Czy ten teatr ma jakąś misję do spełnienia i czy oznacza to, że ma wciąż grać nawiązując do klasyki, do historii, do korzeni kultury żydowskiej? Co to w ogóle znaczy dziś w Polsce: być Żydem, być kojarzonym z narodem wybranym i instytucjami propagującymi jego tradycje? 
O tym wszystkim słyszymy ze sceny. Chwilami to wspomnienia nie pozbawione nostalgii - ten teatr, to środowisko tyle mi dało, tyle nauczyło, ale i chwilami pełne wściekłości i rozgoryczenia słowa, które pokazują, że słodko wcale nie jest. 

Autoironicznie, szczerze i emocjonalnie. Dzięki temu spektaklowi, naprawdę można zupełnie inaczej spojrzeć na aktorów, na to co pokazują na scenie. Ile w tym osobistych dramatów, zawiedzionych nadziei, walki o swoją szansę, momentów chwały i załamań.
Zdecydowanie warto zobaczyć.


reżyseria: Anna Smolar
scenariusz: Michał Buszewicz
Scenografia i kostiumy: Anna Met
Muzyka: Dominika Korzeniecka (gra na żywo na perkusji, co nadaje ciekawą energię niektórym momentom spektaklu)
Obsada: Ryszard Kluge, Mariola Kuźnik, Joanna Rzączyńska, Izabella Rzeszowska, Małgorzata Trybalska, Jerzy Walczak

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń