Dziś na początek cała masa linków.
Po pierwsze - zerknijcie co pisałem o poprzednich książkach tego autora (podobały się!) wydawanych przez Wydawnictwo Smak Słowa.
Po drugie - jeżeli zainteresuje Was ten tytuł, to jeszcze przez kilka dni, przed premierą wydawnictwo sprzedaje ją po promocyjnych cenach.
Po trzecie - zerknijcie przy okazji na kilka zdań, które dorzucam do recenzji "Zbrodni w szkarłacie" Kwiatkowskiej. Zastanawiam się nad czy ten tytuł nie pójdzie do konkursu w następnym miesiącu. A propos konkursów - zaglądaliście?
No i po czwarte - kryminały uwielbiam, więc jak tu było przegapić taką inicjatywę?
I po tym bombardowaniu Was linkami, mogę spokojnie przejść do lektury. Znowu wystarczyły dwa dni czytania i to ograniczonego do podróżowania z pracy i do pracy. Te powieści się po prostu połyka. Krótkie rozdziały sprawiają, że wciąż powtarzasz sobie: jeszcze kawałeczek, jeszcze jeden i nagle jesteś już przy końcu. Bohaterów już znamy dość dobrze. William Wisting to doświadczony śledczy, a w dodatku rozpoznawalna twarz policji, bo często robi za rzecznika. Natomiast jego córka - zdolna dziennikarka co i rusz wpada na trop jakiejś sprawy, która w dziwny sposób krzyżuje się z pracą ojca. Niby o pracy oboje nie dyskutują, nie wymieniają się informacjami, a i tak rozwiązanie robi się jasne dopiero gdy złożymy w całość to co odkryli niezależnie od siebie. Może trochę budzi to naszą wątpliwość (bo policjant, który ma w rodzinie dziennikarza raczej byłby na cenzurowanym w pracy), ale nie czepiajmy się detali.
Każda książka to inna sprawa, łączą się jedynie życiem prywatnym bohaterów, więc spokojnie można czytać je niezależnie. I nie przeszkadza nawet kolejność wydawania tomów serii (najpierw 9, potem 8, a teraz 7). Jeżeli jeszcze nie znacie Horsta, nadróbcie to koniecznie!
Tym razem w sprawę wplątani będą przemytnicy narkotyków, pewien znany prezenter oraz imigranci z Litwy. Szczególnie ci ostatni mogą nas zainteresować. Bo czyż nie jest ciekawe z jaką mieszaniną litości i potępienia społeczeństwa krajów skandynawskich patrzą na przybyszów z krajów byłego bloku socjalistycznego? Złodzieje, prostytutki, przestępcy, żebracy, kombinatorzy. Smutne, że taki obraz utrwala się w świadomości społecznej (częściowo przez postępowanie tych, którzy tam masowo szukają szybkiego sposobu na dorobienie się). Horst próbuje trochę to tłumaczyć, łagodzić, by czytelnik miał w sobie więcej empatii, ale tak czy inaczej niewesoły to obraz. I chyba trochę skrzywiony. Co z tego, że to o Litwinach. O Polakach mogłoby to zabrzmieć bardzo podobnie.
Tym razem mam wrażenie, że klimat jest mniej mroczny niż w poprzednich dwóch powieściach, jest bardziej sensacyjnie. To nie znaczy, że sprawa i jej rozwiązanie nie jest interesujące, ale nie ma w tym tak dużego napięcia, tajemnicy, nie jest tak gęsto, jak w znanych nam już tytułach. Spadające z nieba ptaki wprowadzają co prawda ciekawy element dodający niesamowitości miejscu zbrodni, ale prawdę mówiąc wyjaśnienia można się domyślić.
Co w takim razie dostajemy? Jest po prostu dobrze przeprowadzona robota policyjna, Wisting nie działa sam, choć jego intuicja sporo tu pomoże, no i na szczęście w zakończeniu udaje się fajnie wszystkie wątki pospinać w całość. Nie ma ściemy. "Poza sezonem" to sprawnie napisana powieść kryminalno-sensacyjna, pewniak dla tych, którzy wcześniej cieszyli się z odkrywania Nessera, Edwardsona, Lackberg. Horst pewnie dalej będzie u nas wydawany i warto polować na książki tego autora.
Ukłony dla Wydawnictwa Smak Słowa za egzemplarz do recenzji.
Ciekawa jestem tej książki. Nic nie czytałam tego autora, ale myślę, że może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D