Intensywne te ostatnie dni. Ale mimo wszystko bloga nie zamierzam odpuszczać. Zwłaszcza, że wciąż udaje się obejrzeć i przeczytać to i owo. Czasem równo z premierą. Choć w przypadku dzisiejszego filmu nie wiem czy by sam się wybrał. Jakoś nie kusiła mnie część pierwsza, to i drugą bym pewnie ominął. Tymczasem dzięki namowom córki , po nocnym Maratonie Filmowym, stwierdzam, że nie jest tak źle jak się obawiałem. Wiadomo, że tego typu produkcje to propozycja głównie dla młodych widzów - podobnie zresztą jak powieści, które są podstawą do tych ekranizacji. Spokojnie można by tu postawić obok choćby Igrzyska śmierci, Niezgodną itp. Łączy je choćby to, że bohaterowie są bardzo młodzi, a mimo to stają przed wyzwaniami, które są godne supermena. Ktoś zupełnie zwyczajny, dzięki swojej determinacji i odwadze, zbawia świat, porywa tłumy, niszczy wroga i tak dalej... Young Adult Fantasy.
Nie śmiejcie się. Naprawdę gdy ma się trochę więcej lat i za sobą sporo książek i filmów, człowiek dostrzega ile w tym wszystkim schematyczności i to co dziś jest wielkim przebojem, jest dość wtórne do tego co było, a i raczej nie uzyska rozgłosu na dłużej niż kilka lat. Przyjdą kolejne, jeszcze bardziej zaskakujące wizualnie i fabularnie filmy i to one będą okrzyknięte czymś odkrywczym, genialnym itd.
Dobra, ja tu gadu, gadu, a tu trzeba o filmie.
Opinie młodych z jakimi się zetknąłem są podzielone - połowa uważa, że część druga jest słabsza, wtórna i bez klimatu, a druga połowa (bo pamiętajcie połowy są równe!) twierdzi, że ciekawiej i bardziej żywo jest w "Próbie ognia". Zanim doczekamy się części trzeciej (i oby znów nie podzielili jej na dwa filmy), skupmy się na tym co leży u źródeł popularności.
Zwykle to co najciekawsze to świat, w którym dzieje się cała akcja. I tu zdecydowanie wygrywa jedynka sprzed roku. Nie tylko klaustrofobicznym, groźnym labiryntem, ale przede wszystkim atmosferą tajemnicy. Bohater budzi się w nowym miejscu i kompletnie nic nie pamięta. Wraz z nim będziemy domyślać się o co w tym wszystkim chodzi.
Od wielu lat na niewielki skrawek ziemi otoczony murem, zsyłani są kolejni ludzie. Zdążyli wypracować sobie własną hierarchię, zasady i całkiem sprawnie funkcjonują. A tu przybywa taki jeden i namawia ich do tego by szukać drogi ucieczki. Ba, nie mając żadnego planu, wciąż wtyka swojego nosa tam gdzie nie trzeba...
Jak się domyślamy chłopakowi ucieczka się uda, ale jakim kosztem.
I w finale wreszcie będziemy mogli dowiedzieć się choć troszkę na temat tego o co w całym tym dziwnym eksperymencie chodziło.
Dwójka w zasadzie powinna nosić nawet inny tytuł, bo przecież labiryntu już nie ma, chyba że mentalny. Główny bohater wraz z niewielką garstką przyjaciół, zostaje bowiem odbity z centrali projektu i umieszczony w specjalnym ośrodku ochronnym. Od początku jednak coś to wszystko wydaje się dziwne - podejrzewamy, że to tylko kolejny element teatru i kontynuacja próby, obserwacji wybrańców, po to by potem potraktować ich jako króliki doświadczalne.
Obiekty badań zanim poddać się posłusznie woli swoich opiekunów/oprawców wolą dać nogę. No i zaczyna się długa (prawie cały film) wyprawa, w trakcie której w kolejnych sytuacjach grupa coraz bardziej się zmniejsza. Zamiast mechanicznych pająków z części pierwszej mamy np. zombiaki, dzieje się naprawdę sporo, a jako spory plus można wskazać obrazy pokazujące zniszczone miasto, przez które idą. Wizualnie i jeżeli chodzi o tempo na pewno jest lepiej! Cała fabuła to takie ciągłe wpadania w nowe kłopoty.
Niby nie ma tego klimatu tajemnicy, wszystko prawie wiemy i jedyne pytanie jakie możemy sobie postawić to: czy się uda dotrzeć do celu i ilu? Ale powiem Wam, że i tak ogląda się całkiem fajnie. Bohaterów jest coraz mniej, więc zaczynamy ich bliżej poznawać i lubić (szczególnie córa - ulubieniec obok na fotce z lewej), jest nawet trochę humoru, a ewentualne przerysowania (finałowa walka) tłumaczę właśnie tym ostatnim, to taki pastisz miał być.
Na pewno warto obejrzeć wcześniej część pierwszą, bo bez niej nie będziecie znali różnych detali, ale na dwójkę spokojnie można się wybierać - nie jest to stracony czas (o ile oczywiście ktoś lubi takie kino). To nadal młodzieżowa mieszanka Sci-Fi z thrillerem, ale tym razem mniej jest w niej mroku, za to więcej akcji. W jakim kierunku pójdzie trzecia część? Ciekaw jestem, bo jak na razie po lekturę nie sięgnę.
Za seans dziękuję firmie Multikino.
Ja tradycyjnie powyższą tematykę zacznę od książki ;)
OdpowiedzUsuńale to wtedy już z kin zniknie :) no chyba, że przed trzecią częścią zdążysz
UsuńJa już po przeczytaniu całej trylogii i po obu filmach..:) I choć pierwsza część filmu była bardzo podobna do książki tak druga część była prawie całkowicie inna co nie oznacza , że gorsza bo obydwie wersje strasznie mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńto ciekawe, że widzisz różnice - jest bardziej widowiskowo?
UsuńBył taki krótki czas, kiedy strasznie jarał mnie ten pomysł i chciałam koniecznie przeczytać książki, obejrzeć film. Ale już nie, jakoś się to we mnie wypaliło. Może kiedyś, kiedyś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Po Książkach Mam Kaca