środa, 23 września 2015

Francuski minister i Ciało pedagogiczne, czyli pośmiejmy się po francusku

Zrobiły mi się małe zaległości notkowe na blogu, a jeżeli chodzi o materiał, to nawet bardzo duże. Przyspieszamy zatem. Dziś wieczorem być może coś książkowego, a póki co dwa lekkie filmidła francuskie. Bez większych rewelacji, ale powiedzmy, że i tak ciekawsze niż to co proponują zwykle w temacie komedii nasi filmowcy (przynajmniej pierwsza propozycja trzyma poziom).

"Francuski minister" może nie sprawi, że ktoś będzie śmiał się bardzo głośno, ale parę pomysłów w niej zawartych jest naprawdę zabawnych. No i jest to trochę humor z drugim dnem.  

Oto młody i ambitny chłopak zostaje zatrudniony w kancelarii ministra spraw zagranicznych Francji. Wejście w tryby dziwnej maszyny, która zadziwia go masą papierologii, nowomową, zależnością od humorów i dziwnych pomysłów ministra, wzajemnym podgryzaniem się różnych doradców. Szef (Thierry Lhermitte) to dziwak, choleryk i człowiek o rozdętym ego, w dodatku kompletnie niekompetentny... Ale o dziwo odnosi nawet sukcesy w swoich działaniach. Bo po pierwsze ma nosa, a po drugie dobry zespół współpracowników. Główny bohater ma pisać przemówienia i prawdę mówiąc, otrzymał chyba najtrudniejszy kawałek chleba, bo każdy jeździ o nim jak po łysej kobyle, uważając, że ma prawo pouczać "młodego". Jak wygląda uprawienie polityki i dyplomacji? Przekonajcie się sami.

"Ciało pedagogiczne". Druga propozycja jest z zupełnie innej bajki, może trochę przypomina "Szkolną imprezkę", o której ostatnio pisałem, ale jest mam wrażenie, że na bardziej dziecinnym, a nawet szczeniackim poziomie. Tu już nie ma subtelności, ale jedziemy cały czas głupkowatymi dowcipami z nauczycieli. Oni są tu na pierwszym planie. Ale nie zwykli belfrowie, tylko najgorsi (tfu, najlepsi) z możliwych. Kuratorium bowiem postanowiło zrobić eksperyment w najgorszym liceum w kraju - skoro najlepsi nauczyciele nie przygotowali do matury i zawalili jej wyniki, to wyślą do tej samej szkoły najgorszych fajtłapów, którzy nigdzie się nie sprawdzali. Wszystkie chwyty dozwolone - trener od WF- u, który jest sadystą, znęcająca się nad uczniami anglistka, piękność, która odwraca uwagę od nauki swoim wyglądem, pasjonat Napoleona który nie chce uczyć o żadnym innym okresie historii, chemik uwielbiający jedynie niebezpieczne eksperymenty itd. Dziwna ekipa. Ale o dziwo wzbudzi na tyle zaciekawienie i sympatię młodzieży, że w ostatnich tygodniach do walki z brakami wiedzy staną już razem. 

1 komentarz: