środa, 16 września 2015

Kacica - Pavel Kohout, czyli czy można połączyć Haszka i Kafkę

Odkąd tylko powstało wydawnictwo "Dowody na istnienie" kupuję wszystko co wydają - bo póki co jeszcze się nie było wtopy - dokładnie selekcjonują tytuły i każdy jeden jest wart lektury. A że udaje mi się je kupować dużo taniej niż cena okładkowa, to i kasy aż tak bardzo nie tracę (bo jednak książki są cholernie drogie, przyznajcie to sami). Większość reportaży czeka na swoją kolej, ale na początek notka o czymś z serii czeskiej - kapitalna tragikomedia Pavla Kohouta, pisana jeszcze w latach 70, w czasach cenzury socjalistycznej (której niestety książka padła ofiarą). Ale o ile część powieści pisanych w tamtym okresie, wprost nawiązujących do systemu gnębiącego i upadlającego ludzi, dziś może już wydawać się trochę nieaktualna bez znajomości historii i wszystkich niuansów, to Kacica nic a nic się moim zdaniem nie zestarzała. To powieść uniwersalna w każdym swoim wymiarze. Zarówno jako tragikomiczna opowieść o pożądaniu jakie budzi się w mężczyźnie na widok świeżej, nieskażonej urody, fascynacji młodym ciałem, miłości, która zżera od środka. Jak też i jako historia o pragnieniu władzy, dążeniu do eliminowania wrogów, nie zważając na to iż naturalną koleją rzeczy jest to, że rewolucja zjada własne dzieci i nie ma sposobu na to by się przed tym uchronić.

Kacica. Kobieta kat. Pierwsza na świecie, ale w czasach równouprawnienia powinno wydawać się to czymś zupełnie naturalnym. Gdy Lizinka Tacheci nie dostaje się do żadnego prestiżowego liceum i rodzice załamują ręce nad jej przyszłości, przypadek sprawia, że zainteresują się nią twórcy nowo tworzonej szkoły dla oprawców. Wśród kilkorga wybrańców rozpocznie ona rok intensywnej edukacji tak teoretycznej, jak i praktycznej. A my wraz z nią przejdziemy przez bardzo pomysłowo zaplanowany program nauczania. Oczywiście wszystko w ścisłej tajemnicy, żeby nie budzić jakichś sensacji. O szkole i jej uczniach wiedzą tylko wybrani, jej protektorzy, którzy rozumieją jak ważne, aby władza (jaka by ona nie była) mogła w sposób profesjonalny, bez brudzenia sobie rąk i bez zadawania niepotrzebnego cierpienia, wykonywać wyroki śmierci na tych, którzy na to zasłużyli.

Przez te wszystkie rozważania różnych metod, sposobów uśmiercania, zachwycania się sztuką odbierania życia, książka może wydawać się komuś dość obrzydliwa, niesmaczna. Ale ja kupuję ten czarny humor bez marudzenia! I powiedziałbym, że mimo, iż sporo opisów dotyczy rzeczy mało przyjemnych, drastycznych, to napisane jest to tak, że nie budzi niesmaku.

Powieść ma przynajmniej kilka postaci, które na pewien czas przejmują na siebie rolę narratora - tak naprawdę choć to wokół Lizinki toczą się prawie wszystkie bieżące wydarzenia, to ona sama oprócz jednego zdania wypowiedzianego na końcu, nie wypowiada tu ani słowa. Powiedzielibyśmy, że to dziewczę może trochę nieśmiałe, nieświadome do końca tego jak oddziałuje na mężczyzn, może nawet mało rozgarnięte, ale dość pewnie wkraczające w świat dorosłych, jako naturalne przyjmując to, że ludzie otwierają przed nią różne możliwości. Kolega z roku, obaj nauczyciele - oni, choć dużo silniejsi, wydawało by się bardziej doświadczeni i mądrzejsi - zachowują się tak, jakby kompletnie potracili głowy.  

Czy bycie katem brzmi dla was dumnie? Tę dumę i radość z wykonywania takiego zawodu starzy wyjadacze, kreujący się na autorytety, a będący tak naprawdę dość marnymi kreaturami, próbują wpoić młodym, niewinnym nastolatkom. Oni sami być może mieli jeszcze jakieś wyrzuty sumienia, kolejne pokolenia adeptów szkoły, to już można powiedzieć posłuszne narzędzie dla tego kto się nim zaopiekuje. I to chyba w tej powieści jest najbardziej straszne.

Nie zgodzę się z opinią, że to powieść bardzo zabawna, choć w pewien przewrotny sposób śmieszy. Tak to już trochę z Czechami jest, że ich humor trzeba lubić, nie każdego on bawi. To nie są głupawe żarty, ale trochę taki filozoficzny uśmiech znad kufla piwa - życie jest gorzkie, więc nie pozostaje nam nic innego jak się z niego pośmiać.
Ale na pewno jest to jedna z najbardziej oryginalnych i zaskakujących książek jakie przeczytałem w ciągu ostatnich kilku lat (blog prowadzę od 4,5 roku). Kohout walczy z małością ludzi i nieludzkimi pomysłami różnych systemów (deklarujących się oczywiście jako głęboko humanitarne) groteską i czarnym humorem. I to połączenie Haszka i Kafki, na które powołałem się w tytule notki, wcale nie jest od rzeczy.

PS I brawa dla tłumacza, bo mam wrażenie, że dokonał świetnej pracy - choćby zabawa tymi wszystkimi nazwami używanymi w szkole, skrótami, tak by były one nadal dowcipne, to wyczyn nie lada.

11 komentarzy:

  1. Kacicy nie czytałam i po Twojej recenzji widzę, że muszę to nadrobić. Nie miałam dużo do czynienia z literaturą czeską a wiem, że wielu ludzi ją sobie chwali. Fabuła wydaje się interesująca, a czarny humor to mój ulubiony humor. Mam nadzieję, że się nie rozczaruje. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie ktoś, kto docenił w pełni "Kacicę":) Polecałem ją paru osobom i zawsze miały jakieś ale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to kwestia wrażliwości i poczucia humoru? Na DKK też parę osób stwierdziło, że nie dało rady bo to zbyt drastyczne

      Usuń
    2. Jedna osoba skarżyła się na za długie kawałki historyczne, a inna na gwałtowne przeskoki fabularne. O dziwo na drastyczność nikt nie narzekał.

      Usuń
    3. te przeskoki rzeczywiście trochę mogą zmylić, ale dzięki temu jest ciekawiej, nie wszystko jest podane na tacy od razy (a ja tak lubię). A historia? Bez niej znowu te postacie nie byłyby tak pełne, to wszystko nabiera większego sensu

      Usuń
    4. Ja też tak lubię, dlatego to jedna z moich ulubionych powieści, na dodatek kupiona lata temu na taniej książce :)

      Usuń
    5. ja dałem chyba 24 zeta w sieci za to nowe wydanie. Fajne jest!

      Usuń
  3. Ostatnio wiele słychać o literaturze czeskiej. Nie miałam jeszcze przyjemności, ale czuję, że warto to zmienić. "Kacica" brzmi naprawdę intrygująco. Nie lada pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  4. szczęście w nieszczęściu. Bo z innych krajów mamy sporo tytułów, wydają je jak leci, a z czeskich ukazują się wyselekcjonowane, wartościowe pozycje - mamy praktycznie 3 wydawnictwa, bo oprócz Szczygła jeszcze książkowe klimaty i Aferę.

    OdpowiedzUsuń