W tym roku
niestety ominął mnie Big Book Festival, a przecież blisko mam nie tylko do
Warszawy, ale i do Stawisk, gdzie odbywała się część tegorocznych spotkań i
imprez. To właśnie Jarosław Iwaszkiewicz był tym razem głównym bohaterem
festiwalu, dlatego ucieszyłem się, że chociaż ta publikacja, która miała
wówczas premierę, wpadła mi dość szybko w łapki (co prawda pdf, ale mówi się
trudno i podziękowania dla GoCulture). Od dłuższego czasu postać ta kusi, by
trochę bliżej ją poznać (a może teraz bardziej jego twórczość) - na razie
grzebię głównie w rzeczach biograficznych, ale wciąż mi mało. Niby wszyscy
znamy to nazwisko, ale dla mojego pokolenia to już raczej historia, niewiele
osób sięga po jego twórczość.
I chyba
właśnie głównie dla ludzi, których Iwaszkiewicz interesuje jest ta pozycja. Dla
zupełnych laików, obawiam się, że będzie zbyt hermetyczna, zbyt szybko
wkraczamy w świat, który dla wszystkich osób zaangażowanych przy tworzeniu tej
książki, jest oczywisty.
A tych osób
zaangażowanych jest całkiem sporo. Anna Król, która opracowała całość
zamieściła tu nie tylko wywiady z różnymi osobami bliskimi dla Iwaszkiewicza
(m.in. córką, przybranym synem, gospodynią), zamieściła fragmenty nieznanej
dotąd korespondencji pisarza, ale poprosiła też różne osoby, by napisały o
swoich "spotkaniach" z Iwaszkiewiczem. Ponieważ są to często osoby
młode, jest to na pewno trochę inne spojrzenia na pisarza i jego twórczość. Swoje eseje zamieścili tu m.in. znany
już z biografii Radosław Romaniuk, prawnuczka Ludwika Włodek i Justyna
Sobolewska.
Poprzez
różne anegdoty i sceny z życia osobistego autora, poznajemy go na pewno
"mniej oficjalnie" niż w publikowanych dotąd opracowaniach. Tu
widzimy nie tylko pisarza, twórcę, który mocno przeżywa to jak odbierają jego
teksty inni, ale przede wszystkim człowieka. Wrażliwego, trochę
staroświeckiego, serdecznego, ale i nie pozbawionego dziwactw i słabości. Jest
trochę i o tym jak funkcjonował jego dom, jak przeżywał różne rzeczy, które go
spotykały, miłośnicy skandali znajdą też odniesienia do jego relacji z różnymi
mężczyznami. No i listy. To zawsze kusi, by zajrzeć właśnie do prywatnej
korespondencji (podobnie jak i do dzienników), zobaczyć jaki ktoś był w
relacjach z innymi, bez udawania. Sporo tu fajnych smaczków, jak choćby taki, z
listu do przyjaciela, kompozytora Zbigniewa Mycielskiego:
"Jestem
bardzo przygnębiony sprawami osobistymi, a jeszcze bardziej ogólnymi, to
okropnie pod starość spostrzegać, że się wszystko wali. I po co się żyło?
Przerażenie mnie ogarnia, gdy czytam orędzia, przemówienia, wywiady mężów
stanu. Ludzkość jest w łapach histeryków, wariatów i gburów – jeszcze nigdy
tego tak nie odczuwałem, jak w tej chwili – i serce mi się ściska. Jeszcze
kiedy byli królowie na świecie, to się ktoś czasem poczuwał do honoru i myślał
o ludzkości. Teraz nawet katolicy myślą o papieżu i o zwalczaniu materializmu –
ale nie o bliźnich."
Anna Król we wstępie nazwała to nie tyle zwartą publikacją,
ale kolażem, w którym kolejne osoby jakby dokładają swoje fragmenty. I pewnie
nie jest to obraz idealny niczym zdjęcie. Ale to trochę jakby szkic węglem,
portret, w którym Iwaszkiewicza można rozpoznać, a może nawet ujrzeć go w
jakimś innym świetle.
Warto też wspomnieć o wydaniu papierowym, w którym ilustracje, pomysłowe kalendarium, zdjęcia, świetnie się komponują z tekstami. W pdf na pewno troszkę traci to od strony wizualnej.
Warto też wspomnieć o wydaniu papierowym, w którym ilustracje, pomysłowe kalendarium, zdjęcia, świetnie się komponują z tekstami. W pdf na pewno troszkę traci to od strony wizualnej.
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńZ tak mi się skojarzyło, porównanie do Długiego życia gorszycielki -Tuszyńskiej. Oczywiście, książka nie o Iwaszkiewiczu, ale podobny zamysł konstrukcji.