czwartek, 23 października 2014

Miasto 44, czyli robi wrażenie i chyba tylko tyle

Trzeba się wreszcie zabrać do notki o Mieście 44. Tyle już o nim napisano, że nie mam zamiaru wydawać wyroków: warto - nie warto, bo kto miał się wybrać do kina, pewnie już to zrobił. Robię więc tę notkę trochę więc bardziej dla siebie, by uporządkować myśli i wrażenia. 
W skrócie: widać wydane duże pieniądze i było warto je wydać, bo pod względem wizualnym trudno tej historii cokolwiek zarzucić. Czuje się też, że film jest robiony przez młodego człowieka i dla młodych ludzi - teledyskowość pewnych scen, niektóre rozwiązania dla mnie były dziwaczne i raczej się nie podobały, ale zdaję sobie sprawę, że ta estetyka w całości może być kupiona przez młodsze pokolenie. Oni nie lubią ciszy w kinie, oczekują podkładu muzycznego, emocji, tego żeby "się działo". No to się dzieje.
 
To co dla mnie jest największą słabością tego filmu jest fakt, iż mimo, że jest reklamowany jako obraz Powstania Warszawskiego, tak naprawdę ma się wrażenie, że nie jest o Powstaniu. Nawet przy wybieraniu etykiet do notki, zawahałem się czy nie wybrać romans, albo melodramat. Tak naprawdę to historia młodych ludzi, pełnych ideałów, które szybko walą się w gruzy, naiwnych i niewiele rozumiejących z tego co się dzieje wokół nich. Zgoda - przy naszej wiedzy o sytuacji wokół Powstania, rozkaz by iść do walki praktycznie bez broni, można oceniać jako samobójczy. Całą tragedię, szybko gasnące nadzieje, przerażenie, chaos, czujemy tu w prawie każdej minucie, udało się to pokazać bardzo dobrze. Ale brakuje mi kompletnie w tym całym bałaganie, goryczy, straceńczej walce, pokazania jakiegokolwiek celu, sensu. Po co idą do boju? Kto wydaje rozkazy? Przecież to nie była przypadkowa banda gówniarzy, ale pewna struktura, która potrafiła działać nawet przy utracie wielu ogniw. Czego się dowiemy o Powstaniu nowego? Jeżeli mamy dostawać takie obrazki, bez cienia refleksji, jakiegoś otwartego pytania, a różniące się jedynie stopniem szokowania, dosłownością pokazania flaków, ran, trupów i wybuchów, to może szkoda wydawać pieniędzy. 
 
Kolejna sprawa. Może to kwestia scenariusza, może sprawa aktorstwa, ale miałem dużą trudność by wejść w tę historię (mimo, że poświęcono sporo czasu, by przybliżyć nam całą grupkę), by się z nimi identyfikować. Czy to tylko ja mam z tym problem, że postacie wydawały mi się sztuczne, bezpłciowe, a wiele przedstawionych zachowań postrzegałem jako kompletnie irracjonalne? Gdzie tu prawdziwe emocje? Ogląda się ich jakby się widziało jakieś zombi, które nie widzą gdzie i po co idą. W dodatku ten trójkąt miłosny jakoś tak mało przekonywujący.

4_miasto44Powstanie jest w tle. Jako szereg mniej lub bardziej wyrazistych, mocnych obrazów. Robią wrażenie, ale nie tworzą przekonywującej całości, są przypadkowe i nastawione głównie na zrobienie wrażenia na widzu: np. kompletnie przerysowana scena z wybuchem podstawionego pojazdu pancernego i spadającym przez ponad 60 sekund mięsem). Do tego jeszcze te specyficzne spowolnione sceny ze współczesną muzyką... Cholera, przecież to nie jest kino akcji, ani Sci-Fi żeby robić takie numery. Zdecydujmy się - albo pokazujemy ich ich jako superbohaterów, albo jako kompletnie bezradnych, spanikowanych szczeniaków.
 
To film na pewno ciekawy, podejmujący temat walki powstańców jakby w dialogu ze współczesną krytyką jego przywódców, zwracaniem uwagi na ogrom ofiar i klęski, w dialogu ze współczesnym (i młodym) widzem (świetna scena na zakończenie). Może to właśnie młodych ludzi trzeba pytać o ich wrażenia, o to jak do nich trafia taki sposób narracji - bo, że nudzi ich historia podawana w sposób tradycyjny wiemy od dłuższego czasu. 
To na pewno film widowiskowy (nie tylko efekty, ale i scenografia i zdjęcia zasługują na wielkie brawa), choć chyba część pomysłów rodem z popkultury nie do końca tu pasuje. Jednak moim zdaniem ani to przełomowe, ani specjalnie nic nowego nie wnoszące do tego tematu - ot powtarzanie dość schematycznych obrazów i prawd.
 

8 komentarzy:

  1. No cóż, film o którym się mówi dużo i głośno...i ja miałam okazję obejrzec tegoroczny "przebój" (moja recenzja: http://notreportefeuille.blogspot.com/2014/10/miasto-44.html)
    Osobiście byłam przygotowana na coś o wiele gorszego, a ostatecznie było troche lepiej. Jak była pierwsza scena w slow mode, to myslałam, że wybuchnę smiechem na całą salę :D To jest kompletnie niedopasowane do tego filmu. No wybacz, ale mi się tak bardzo smiać chciało ^^
    A co do sceny wybuchu pojazdu pancernego...też mi się wydawała zbyteczna i przerysowana, ale zasięgnełam głębiej i wdałam się w dyskusję z moim profesorem od historii i okazało się, że to wydarzyło się naprawdę, więc akurat ukazanie tej sceny nie było bezpodstawne.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie, akurat scena eksplozji "Goliata" na Kilińskiego nie była przerysowana. Wiki podaje, że "zginęło ponad 300 osób, a kolejnych kilkaset odniosło rany. Świadkowie wspominali, iż szczątki rozerwanych na strzępy ofiar zwisały z rynien, gzymsów i rozbitych okien. Resztki ciał ludzkich znajdywano nawet na sąsiednich ulicach. No i Komasa to po prostu pokazuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wydaje ci się że szczątki spadały ponad minutę? Bez zartow

      Usuń
  3. Ja nie oglądałam filmu, ale słyszałam opinię o nim osób, które go oglądały i stwierdziły, że film wyraźnie daje do zrozumienia, że Powstanie nie miało sensu, że takie widocznie było założenie reżysera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdy patrzysz na ilość ofiar i rozmiar klęski - trudno nie mieć wątpliwości. Zupełnie inną rzeczą jest jednak pamięć, szacunek dla tych którzy walczyli - tu wątpliwości mieć się nie powinno

      Usuń
  4. Film jeszcze przede mną, ostatnio widziałam dopiero film "Jack Strong". Wracając do "Miasta 44" to ja widząc zwiastun miałam mieszane uczucia, bo jakoś ta nowoczesność nie pasuje mi do tego typu filmu. Jak obejrzę podzielę się wrażeniami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesli chodzi o aktorstwo to sie zgadzam.Dla mnie to zupelna porazka.A jesli chodzi o sam film to spodziewalem sie duzo wiecej.Fakt,ze mlodym ludziom moze sie on spodobac,ale czego sie tak naprawde z niego dowiedza o Powstaniu? Wedlug mnie Powstanie Warszawskie zasluguje na znacznie lepsza filmowa fabula,a nie teledysk,ktory nam zafundowal rezyser.

    OdpowiedzUsuń