Ta historia rzeczywiście jest ciekawa i aż dziwne, że dopiero od niedawna pojawia się jakoś szerzej w przestrzeni medialnej. Zanim więc uda się przeczytać nową powieść Olgi Tokarczuk, warto obejrzeć Daas, w którym również pojawia się temat dziwnego guru, mistyka Jakuba Franka, który przyciągał do siebie ludzi zarówno biednych, jak i budził ciekawość bogatych. Niby nie on jest głównym bohaterem, ale działania innych ludzi wciąż się wokół niego obracają.
Warto jednak zastrzec, że debiut reżyserski Adriana Panka jest filmem niełatwym. Nastrój, zdjęcia, klimat poszczególnych scen, powolna akcja, sprawiają, że całość kompletnie nie przypomina tego, do czego przyzwyczaiło nas kino krajowe, gdzie zwykle scenarzyści i reżyser starają się być tak łopatologiczni, jak tylko się da. Rzadko pojawiają się u nas ostatnio filmy kostiumowe, a tu nie dość, że dostajemy coś dopracowanego, to i na dodatek dość wymagającego. Nie każdemu pewnie to będzie pasować (dla mnie chwilami też seans się dłużył), ale dla wielu osób lubiących takie rzeczy, może to być spora frajda.

Nawet nie sama fabuła była dla mnie jednak najbardziej interesująca, ale klimat tego filmu. To zdjęcia, scenografia i ta dziwna, niepokojąca aura, zostaną mi najbardziej w głowie.
Rzeczywiście sam klimat zwiastuna jest dziwnie magnetyczny. Jakoś umknął mi ten film, a zobaczyłbym go chociażby z powody grającego jedną z głównych ról Andrzeja Chyry, który jest jednym z moich ulubionych polskich aktorów.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o filmie wcześniej i pewnie bedzie mi ciężko go szybko obejrzeć, ale mnie szczerze zainteresował. To wygląda na coś dobrego.
OdpowiedzUsuń@Sebastian, @mojedamskiemysli: cieszą mnie takie notki i mam nadzieję, że uda Wam się natrafić na tej film. dajcie znać jak Wasm się podobał.
UsuńNo i po raz kolejny czytam u Ciebie recenzję, pod którą sam mógłbym się podpisać. Daas oglądałem kilka lat temu i mimo tego, że nie pamiętam już szczegółów, to pamiętam zaskoczenie, że polski film może być taki... dobry? inny? frapujący? A poza tym (co dla mnie też istotne), to film mocno dolnośląski - jest tam i Wrocław ("grający" Wiedeń), i Sobótka, i leżąca na Opolszczyźnie Moszna.
OdpowiedzUsuń