Nauczycielka oskarżona o agitację religijną, bo wspomniała na lekcji historii o słowach Jezusa (jak chcą władze szkoły: "który podobno istniał") staje przed sądem. Jak to zwykle bywa w amerykańskich filmach - mowy obu stron, pełne emocji poszukiwania argumentów, mających przekonać ławę przysięgłych, nagonka medialna... No i przerysowania. Popatrzcie na niewierzących w tym filmie - jak krzyczą, jakie przeżywają negatywne emocje. I na obrońców nauczycielki i na nią samą: rozmodlonych, spokojnych, ufnych, po prostu chodzące anioły, nawet gdy dochodzi do protestów na ulicy. Sympatię widz ma poczuć jedynie do tych, którzy wierzą lub się nawracają.
Mam więc nieodparte wrażenie, że zamiast wykorzystywać film jako nośnik pewnych wartości, aby pokazywać je światu, nienachalnie i z pokorą, że światu nie można nic narzucić, twórcy tego typu produkcji pokazują jedynie siebie. Chcą umocnić siebie i sobie podobnych: zobaczcie nie jesteśmy sami, nie musimy się wstydzić. Może i to jest potrzebne, ale przecież w ten sposób do tych, którzy od wiary odeszli, wcale się nie dotrze.
Amerykański sposób opowiadania o wierze ma moim zdaniem w sobie prawie tyle samo żaru wędrownych kaznodziei, z których słynie ten kraj, co emocjonalnych gierek biznesowych manipulatorów, guru, motywacji.
Co prawda dwójka wydała mi się sympatyczniejsza, ale to nadal film, który mnie drażni uproszczeniami.
Jeżeli jednak kogoś zainteresował ten obraz i ma ochotę zorganizować pokaz, kupić go to...
Jeżeli jednak kogoś zainteresował ten obraz i ma ochotę zorganizować pokaz, kupić go to...
Kolejny przyklad próby indoktrynacji. W pelni sie z Toba zgadzam.
OdpowiedzUsuńwiesz co? Nie chodzi tu o indoktrynację, a po prostu o uproszczoną wizję świata :( Nazywanie takich czynów indoktrynacją ma w sobie tyle samo prawdy i finezji, co postrzeganie jako indoktrynację każdej publicznej wypowiedzi homoseksualisty. Nie traktujmy się jako wrogowie, nauczmy się rozmawiać
UsuńOglądałam jedynkę, która nie wolna od wad, to jednak mi się podobała. A co do dwójki, to jednak długo się na nią nie skuszę....
OdpowiedzUsuńale wiesz, że chyba nawet bardziej mi się podobała? Na pewno bardziej popracowano nad scenariuszem, aktorstwem, jest bardziej emocjonalny... niestety poziom czegoś co nazywam "łopatologią" nadal zbyt wysoki jak na moją wrażliwość
Usuń