Nie chodzi też jedynie o jakieś zgorszenie, ale po prostu o niesmak jaki budzi natężenie i degrengolada tych wszystkich opisów, z których nic dla mnie nie wynika.
Oto dziennik, który znalazł początkujący pisarz, notatki opisujące grupę przyjaciół, intelektualistów zanurzających się coraz bardziej w różne mroczne potrzeby w poszukiwaniu czegoś nowego. Tradycyjny seks, pijaństwo to dla nich już za mało. Jest w tym jakieś szaleństwo, a jakiekolwiek wyrzuty sumienia, refleksje, szybko przekształcane są w kolejny stek bluzgów na temat zaściankowości społeczeństwa i norm, które nikomu nie są ich zdaniem potrzebne.
Miłość? Przyjaźń? A może raczej obsesja i szukanie jedynie kogoś kto będzie potwierdzał że wszystko to co mówię, myślę i robię jest głębokie, odkrywcze i odważne.
Nie tyle dla mnie szokujące co zwyczajnie nudne i niesmaczne. Ale cóż. Możecie powiedzieć że się nie znam. Czasem miewam książki, które mnie rozczarowują, rzadko jednak mam jednak taką myśl: po co to w ogóle napisano.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz