czwartek, 20 listopada 2025

Gołoborze - Maciej Siembieda, czyli nienawiść przekazywana z pokolenia na pokolenie

Maciej Siembieda to autor po którego pozycje sięgam za każdym razem z dużą ciekawością. Po kryminałach, powieściach historyczno-sensacyjnych udowadnia że nie zamyka się w ramach gatunkowych, że funduje czytelnikom coś własnego. I znowu to robi. Bo Gołoborze to jakby saga rodzinna, w której jednak motyw zemsty i zbrodni przeplata się w prawie każdym pokoleniu. Nie jest to ani kryminał, a raczej dramatyczna opowieść o próbach wyrwania się z pewnych schematów. W Samych Swoich mieliśmy taką wersję rodzinnych sporów bardziej humorystyczną, a Siembieda pokazuje jak czasem boleśnie mogło to wszystkich doświadczać.   

To Twoi wrogowie - nie należy im się żaden szacunek, a obowiązkiem każdego z naszej rodziny jest dopiec im jak najbardziej, doprowadzić do sytuacji że to nasze będzie na wierzchu, a oni sczezną z głodu. Gdy od dziecka kładzie się coś takiego do głowy, nic dziwnego, że potem to tkwi tak mocno w człowieku. I trudno to wyrwać. No bo jak złamać przysięgę dziadka, ojca, jak nie pomścić krzywd wyrządzonych. Takie jest niepisane prawo, tradycja, bo honor rodziny rzecz święta i nawet jeżeli prawo czegoś zabrania, to lepiej je zignorować niż stracić szacunek rodziny. Bo oni mogą ci nie wybaczyć. 

I tak to się toczy - od powstania styczniowego, przez kolejne dekady, aż do współczesności. Ludzie uczciwi, bohaterowie i zwykli zdrajcy, rzezimieszki myślące jedynie o swojej kieszeni, bandyci i ludzie pracy, wojskowi, milicjanci, rolnicy i robotnicy, wszyscy połączeni jakąś dziwną nicią, która zmusza ich do nienawiści, do tego by przy nadążającej się okazji dokonać zemsty za winy przodków tamtych, by krew przodków moich nie była przelana za darmo. 



Dwa zwaśnione rody i niewielkie wsie położone przy Górach Świętokrzyskich, w rejonie gdzie żyją ludzie prości, ale uparci, honorowi i załatwiający różne sprawy po swojemu. Tu władze nie dowiedzą się nic, świadkowie będą milczeć, ale też pamięć o tym kto, co, kogo i za co, mocno w nich tkwi. 
Rodzina bowiem jest najważniejsza. Nie wstyd siedzieć w więzieniu, zabić, czy coś zniszczyć. Wstyd zrobić to bez powodu - jeżeli masz powód, to masz i usprawiedliwienie. Lojalność jest najważniejsza.

To jak głęboko tkwi w ludziach ta przemoc, jak można ją latami pielęgnować, podsycać poraża na równi różnych brutalnych historii o psychopatach. 

Gdy widzisz ile tego cierpienia z tego wynikało, zarówno z jednej i drugiej strony, jak każda zbrodnia ciągnęła za sobą kolejne konsekwencje, myślisz sobie: już dość, przerwijcie to. Tylko kto będzie na tyle mądry by to uczynić, by przerwać ten zaklęty krąg przemocy. 

Jak to u Siembiedy - pięknie i barwnie opowiedziane! Dobrze pokazane tło ale najważniejsze że w tym czuje się prawdziwe życie, kotłujące się w ludziach emocje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz