wtorek, 25 listopada 2025

To nie mój film, czyli jak się nie uda, to się rozstaniemy

Nazbierało się kilka całkiem ciekawych obrazów do opisania, ale pewnie większość z nich wpadnie na grudzień bo do końca miesiąca czasu już malutko. Z uśmiechem myślę o tym że już 14 rok z kolei uda się zrealizować plan: jedna notka dziennie. Choćby się coś waliło, paliło, spokojnie dam radę. 

Na pewno pojawi się wpis o nowym obrazie z Cumberbatchem, Ministranci, pewnie Ścieżki życia i być może jeszcze coś z nowości.  

A dziś coś co przegapiłem w kinach, ale nadrobiłem na małym ekranie. Dość kameralny, ale i ciekawy obraz Marii Zbąskiej, takie nasze kino drogi, z pięknym, surowym Bałtykiem w tle. 

Co zrobić, kiedy w związku trochę już się wypalił ogień, oboje dopadła rutyna i nawet za bardzo nie potrafią się skomunikować czego tak naprawdę by chcieli. Gdy człowiek, którego pokochałaś/pokochałeś, częściej cię teraz drażni niż zachwyca, a jego obecność wkurza na równi z jego nieobecnością... 



No to czas na terapię, na szczerą rozmowę o tym co dalej, gdzie jesteśmy, prawda? 

A jeżeli jakoś niechętnie myślimy o rozgrzebywaniu naszych spraw? Co mogłoby nam pomóc? Jak się okazuje coraz częściej pary wpadają na pomysł: zróbmy coś innego niż dotąd, wyjdźmy z rutyny. I choćby tylko jedno z nich naprawdę było zapalone do pomysłu, będzie to niezła próba dla obojga. 

Historia Wandy i Janka ma w sobie zarówno coś komediowego, jak i gorzkiego, na pewno jednak można się w tych różnych scenkach i dialogach przeglądać niczym w lustrze. Czy potrafisz współpracować, czy czekasz na gotowe, czy ciśniesz nie oglądając się sam, czy masz w sobie trochę luzu, czy ważniejsze jest bycie razem i wędrówka czy koncentrowanie się tylko na celu... Przecież to wydaje się bez sensu - po co iść wybrzeżem od Świnoujścia po Hel nie schodząc nawet na chwilę z plaży, po co ciągnąć wszystko ze sobą na sankach... 
A może jednak ten czas, znoszenie siebie nawzajem i przeciwności jakie szykuje im pogoda, czegoś ich nauczy? 

 

Bez wielkich dramatów, dramatów, skupiając się na detalach, choćby takich jak ukrywanie przed sobą papierosów. I może w takiej prostocie jest jakaś siła. W drobnych gestach, w odkrywaniu tego że to drugie wciąż jest dla nas ważne, że i my nie jesteśmy bez winy, że popełniamy błędy, że możemy razem przeżywać jakieś radości i cenne chwile... Że mimo wszystko się rozumiemy. I że osobno wcale być może nie byłoby lepiej, bo problem tkwi nie tylko w tej drugiej połowie, ale i w nas. 
Fajny klimat, dobre role Sztabińskiego i Chabiery, którzy fajnie się w to wczuli. 
Polecam!
No i ten zimowy Bałtyk! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz