Festiwal Nowe Epifanie odsłona druga - ponownie teatr Wybrzeże, o ile jednak za pierwszym razem mieliśmy na scenie samych mężczyzn, to tym razem królowały kobiety.
Sztuka autorstwa Clàudii Cedó to zresztą temat, który w szczególny sposób będzie poruszał kobiety - w końcu to one noszą w sobie nowe życie, to ich organizm współodczuwa z tym co rodzi się im pod sercem. Gdy ciąża jest zagrożona, to obawy dzielą oboje małżonkowie, ale jednak trochę inaczej się to przeżywa gdy tak naprawdę rzecz dotyczy również ciebie. Lekarze mogą podsuwać informacje, mówić o ryzyku, jednak wyborów pomiędzy życiem dziecka a własnym, decyzji dotyczących tego ile można jeszcze czekać ze sztucznym wywoływaniem porodu nie podejmuje się łatwo, gdy wiesz że to twoje życie i część ciebie...
To spektakl o traumie, o cierpieniu i o szukaniu ukojenia. Ukojenia w opowiadaniu o każdym detalu, przypominaniu sobie wszystkich tych chwil, by wreszcie przestać się obwiniać, by zdjąć z siebie ten ciężar. Tu nie chodzi o czyjś błąd, tu nie chodzi o to że podjęłaś błędną decyzję.
Przyglądając się emocjom jakie towarzyszą bohaterce, sami również mocno wchodzimy w tą historię. Przestają być ważne kwestie przeżyć estetycznych, artystycznych, jakieś nasze oceny, nawet gra aktorska. To trochę tak jakby uczestniczyć w czyimś spotkaniu terapeutycznym. Trudno oglądać to na chłodno, analizując i porównując.
Zamiast oczekiwanego szczęścia - nagła pustka. I choć w opowieści o tym co było przed, wciąż obecny był partner, wspierający i kochający, w tym spojrzeniu bohaterki z tu i teraz jednak go nie widać i nie czuć. Jest a jakby jednak się oddala, inaczej to przeżywa. To ciekawe podkreślenie, że choćby nie wiem jak otoczenie się nie starało, to i tak to wszystko przeżywa się jednak trochę w samotności, jakby zamykając się w sobie. Jeżeli przedstawienie pomoże trochę w zwiększeniu dostępu do pomocy psychologicznej dla par po takich przejściach - dokona się coś bardzo ważnego.
![]() |
fot. Natalia Kabanow / Teatr Wybrzeże |
Wizualnie - na pewno ciekawie. Spora scena wypełniona piaskiem, a na nim najważniejszy element scenografii - szpitalny fotel do badań ginekologicznych. Postacie się zmieniają (cześć z nich grana jest przez tych samych aktorów) - pielęgniarki, rodzice, znajomi, a w centrum ona. Kobieta grana w brawurowy sposób przez Katarzynę Dałek i jej alter ego, jej podświadomość (równie ciekawa Dorota Androsz) to jakby centrum wszechświata na te blisko dwie godziny. Cała reszta staje się mniej ważna.
Można więc zastanawiać się nad różnymi scenami, tym jak pokazywane są wspomnienia Julii, dyskutować czy wszystko było potrzebne (ta ścianka wspinaczkowa w tle?), czy równie istotne. To wszystko jednak nie jest ważne. To jeden z takich spektakli, które chłonie się emocjami, wchodząc w to całkowicie, a jeżeli potrafimy wejść na ten poziom współodczuwania to inne rzeczy schodzą na dalszy plan. Nie ma - podobało się czy nie. W głowie zostaje pamięć o tym bólu, cierpieniu i ogromne pragnienie tego, żeby to z czasem dało się uleczyć, ukoić. Czy warto o tym rozmawiać? Zdecydowanie tak, choć być może powinniśmy przede wszystkim słuchać i być blisko, bo wszelkie próby dyrektywnego zarządzania czyimś życiem, rady, pocieszanie, wydają się tu zbyt małe i nie na miejscu.
Puste miejsca - Teatr Wybrzeże (gościnnie w ramach Festiwalu Nowe Epifanie w Teatrze Powszechnym) - więcej o spektaklu tu
Twórcy:
autorka: Clàudia Cedó
Reżyseria: Lena Frankiewicz
Tłumaczenie z języka hiszpańskiego:Zuzanna Bućko
Scenografia, światło:Agata Skwarczyńska
Kostiumy:Alicja Kamaj
Muzyka:Miłosz Pękala
Choreografia:Anna Steller
Video:Mateusz Zieliński
Inspicjentka - suflerka, asystentka reżyserki:Agnieszka Szczepaniak
Projekt plakatu:Natalia Kabanow
Zdjęcia:Natalia Kabanow
Obsada:
DOROTA ANDROSZ
PIOTR BIEDROŃ
KATARZYNA DAŁEK
SYLWIA GÓRA
KRZYSZTOF MATUSZEWSKI
MARZENA NIECZUJA URBAŃSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz