wtorek, 18 marca 2025

Na popiół - Jiří Březina, czyli człowiek człowiekowi wilkiem

Pachnące jeszcze farbą drukarską, świeżutkie czeskie krymi. Na kolejną książkę wypatrzoną na ich rynku wydawniczym przez Wydawnictwo Afera czekamy czasem po kilka miesięcy, ale zdecydowanie warto - tu raczej nie ma zawodu jak często zdarza się z tym gatunkiem u nas. Ilość rzadko przekłada się na jakość.
 
Autora już znałem wcześniej - bo lektury Przedawnienia i Południcy (uwaga - lepiej czytać w odwrotnej kolejności) dały sporą frajdę i pozwoliły poznać bohatera. Tomáš Volf wreszcie ma szansę wyrwać się trochę z policyjnego archiwum, znowu dostał szansę, wraca do Pragi, choć na razie na peryferia i jako nowy raczej nie cieszy się zbytnią sympatią i zaufaniem. Przełożony widzi w nim raczej kogoś kto pozwoli mu porządkować papiery by dobrze wypaść przed kontrolą, a stare wygi nie bardzo chcą z nim pracować, nie znając jego możliwości, podejrzewając też jakieś kumoterstwo w jego przeniesieniu. Może i jego osobowość trochę tu może mieć znaczenie - nie dość że woli luźne podkoszulki z ulubionymi zespołami blackmetalowymi niż mundur, to i nie bardzo potrafi pracować w zespole, najlepiej czuje się sam, niczym pies wypuszczony jakimś tropem. Wtedy jego upór i przeczucia bardzo się przydają.

Właśnie znalazł sprawę, którą wszyscy inni najchętniej by zostawili w cholerę, ale on konsekwentnie do niej wraca, bo nie daje mu ona spokoju. W jednej z szemranych kamienic znaleziono zwłoki kobiety, spalone doszczętnie, choć samo mieszkanie wcale jakoś nie ucierpiało od ognia. Trudno więc uwierzyć w to, że chodziło o wypadek, zaprószenie ognia. Czy naprawdę człowiek może spłonąć tak że nie zostanie nic poza popiołem, bez czyjejś pomocy?



Potencjalnych odwiedzających kobietę w celach towarzysko-konsumpcyjnych znaleźli całkiem sporo, bo też cieszyła się raczej opinią kogoś niekoniecznie zwracającego uwagę na konwenanse i opinię sąsiadów. Tylko gdzie motyw i gdzie metoda? Volf próbuje prowadzić rozmowy z ekspertami ze straży pożarnej, ale im więcej temu czasu poświęca tym bardziej wkurza przełożonego. W policji liczą się efekty, a nie marnowanie sił na głupoty. Nawet jeżeli on tego za głupotę nie uważa.

Jak już złapał coś co go zainteresowało, będzie ciągnął, nawet wbrew poleceniom. Zwłaszcza że w archiwach znalazł podobną sprawę - ciało kompletnie spalone, choć wokół ogień nic nie zniszczył. Wtedy ujęto wnuczkę ofiary jako sprawczynię, tyle że nigdy się oficjalnie do niczego nie przyznała. Jak więc wydobyć od niej informację jak mogła dokonać technicznie takiego czynu, co jej do tego było potrzebne? Z jednej sprawy nagle zrobiły się dwie i to dziwnie powiązane. Ta druga pojawia się też w formie pamiętnika młodej dziewczyny, którego fragmenty możemy poznawać - początkowo wiążemy go z pierwszą sprawą, potem jednak robi się dość oczywiste, że ważniejsza była tu druga historia, bo ona okazała się kluczem do rozwiązania zagadki. Nie zdradzam chyba zbyt wiele, bo sami zorientujecie się, że i tak zostaniecie do końca z ciekawością i serce będzie bić mocno z obawy o to w jakim kierunku podąży bohater.


Sama intryga może nie jest skomplikowana, śledztwo nie powala tempem czy zwrotami akcji, ale nie o to tym razem chodzi. Březina stawia na psychologię postaci, a nie na pościgi i strzelaninę. Umiejętnie wciąga nas w świat międzyludzkich relacji, pokazując jak czasem z nich wynikają nasze dziwne oczekiwania, wyobrażenia, motywacje, popychające nas do różnych decyzji, a potem do konsekwencji, których kompletnie nie przewidywaliśmy. I to jest tu najciekawsze.

Pochylamy się nie tyle nad zbrodnią, a nad pytaniem "dlaczego", przyglądamy się zwykłym ludziom, a i sam Volf nie ma w sobie żadnych supermocy, jest zwykłym policjantem, tyle że upartym i wierzącym w sprawiedliwość.  Mimo tego, że to rozpisane w dość prosty sposób, bez fajerwerków i bajerowania czytelnika, chwilami więcej tu tła obyczajowego niż zbrodni, emocji i tak nie brakuje. Powiem Wam że przyjemność z lektury spora!

A ja przy okazji przypomniałem sobie jeszcze o jednym tytule, który mi zalegał na półce, za tydzień pewnie więc dostaniecie jeszcze jedno czeskie krymi :) i na blogu będzie już chyba komplecik, bo czytałem już wszystko co jest wydane przez Aferę w ramach serii, co i Wam polecam (jakby co lista z notkami na górze, a tu łapcie link do wydawcy).
Nie, notka nie była wynikiem barterowej współpracy :) zresztą u mnie jak sami widzicie nawet egzemplarze do recenzji zdarza mi się mocno zjechać. Zawsze staram się pisać szczerze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz