środa, 26 marca 2025

Bądźmy poważni na serio, czyli na malutkiej scenie dzieją się cuda

MaGa: Miło nam donieść, że właśnie wróciliśmy z Londynu, z National Theatre. Uśmiechnięci i wyluzowani, bo oglądaliśmy tam „Bądźmy poważni na serio”, sztukę napisaną przez Oscara Widle’a w 1895r. Ramotka teatralna, ale jak zrobiona!!!

Robert: Hola, hola 😊. Byliśmy tam dzięki cyklowi pokazów NT Live, a oglądaliśmy go nie wydając ani złotówki na podróż do Londynu, bo w Multikinie Złote Tarasy. Ale przyznaję rację – bawiliśmy się świetnie, nawet w drodze powrotnej, wciąż omawiając sobie różne detale, które nas urzekły.

MaGa: I nie my jedni. Po raz kolejny mocno zapełniona widownia śmiała się tak serdecznie z tego co wyczyniali na scenie aktorzy. A dawali z siebie wszystko.

Robert: Dawno nie widziałem tak świetnie zrobionej komedii. Niby tekst stary, epoka już mocno odległa, ale… jak się ma pomysł, świetnych aktorów to wszystko się uda. A my, zanurzeni w wygodnych fotelach, za cenę niższą niż w większości warszawskich teatrów, mamy możliwość oglądania na scenie aktorów wysokiej klasy, takich jak Sharon D. Clarke (wielokrotnie nagradzana nagrodą Oliviera), Ncuti Gatwa (znanego z Sex Education i Doctor Who) czy Amandę Lawrence (seria Gwiezdne wojny). No i mogliśmy zachwycać się fantastyczną robotą wykonaną przez cały zespół twórców, czyli reżysera, ludzi od scenografii, kostiumów, muzyki i całej reszty. Na malutkiej scenie dzieją się cuda! 



MaGa: Ten niepowtarzalny uśmiech Algy’ego, miny i ruchy panny Prism czy nawet sposób poruszania się lokajów z miasta i ze wsi niezaprzeczalnie dają okazję do wywoływania śmiechu i dobrej zabawy. Czasami bywa frywolnie, ale wszystko w granicach dobrego smaku. A przecież to co wyprawiają na scenie obie młódki (Gwendolen i Ceclie) to doprawdy majstersztyk minek, gestów i gry paluszków. Urocze to było.



Robert: Urocze i zabawne. Te momentalne zmiany nastoju, nastawienia, to obrażanie się lub przymilanie w zależności od nastroju. Takie dziewczęce i takie rozbrajające. Tu jednak trudno wskazać nawet jakiś słabszy punkt obsady czy fabuły. Widać że ekipa bawi się swoimi rolami, przerysowuje, czuć w tym dużą lekkość i swobodę.

MaGa: Zabawa konwencjami, zabawa muzyką, zabawa postaciami. Tu nikt nie trzyma się ścisłych reguł. Przecież życie ludzkie tamtej epoki to krąg zamknięty pomiędzy piekłem (scena początkowa) a rajem (scena końcowa). Przynajmniej tak to odczytuję. A pośrodku: miłości, kłamstewka, hipokryzja, ukryte tożsamości – wszystko splecione świetnie przetłumaczonymi dialogami, z muzyką mocno odległą od wiktoriańskiej, przemyślanymi gagami.

Robert: Oj tam, od razu piekło i niebo. Powiedzmy raczej - mroczny i wciągający świat nocnych zabaw oraz bardziej romantyczna wizja stałego związku. Pytanie ile w nim panowie wytrwają, ale przynajmniej w deklaracjach czuje się chęć zmiany. Dla tych którzy nie znają treści sztuki w dużym skrócie: dwóch przyjaciół, korzysta z życia uciekając trochę ze swoich sztywnych ram, dzięki wymyślonym tożsamościom (brata, znajomego, którym trzeba się opiekować). Kłamstwa jednak prędzej czy później muszą wyjść na jaw, a i oni sami w obliczu pewnych wydarzeń, zapragną się zmienić. O uczucie trzeba będzie zawalczyć, pokonać różne trudności i udowodnić szczerość.

W najnowszej adaptacji tej komedii czuć duch Oscara Wilde'a, odrobinę kpiny z wyższych sfer, z samych Anglików, trochę frywolności, a do tego dołożono tą lekkość jaką charakteryzują się sztuki z National Theatre (z ich stron są zdjęcia jakie pokazujemy) - tu kwestie rasowe nie mają znaczenia, przebieranki nikogo nie oburzają. A wszelkie zmiany zachowania, humoru, świetnie wpisują się w farsowy charakter sztuki. Nie pytajmy o prawdopodobieństwo, po prostu się bawmy. Kibicujmy młodym i tym, którzy chcą coś zmienić, śmiejmy się z tych, którzy tego nie czują albo próbują przeszkadzać.

 

MaGa: Powiem szczerze, że spodziewałam się dobrego spektaklu, bo „Bądźmy poważni na serio” reżyserował Max Webster – ten sam, który w tym samym teatrze reżyserował „Życie Pi”, spektakl z użyciem lalek, który zachwycił mnie niebywale. Zresztą obejrzałam go również w cyklu pokazów w Multikinie i marzę aby go powtórzono. I w tym spektaklu widać jego niesamowitą rękę; rewelacyjny dobór obsady, niestandardowe rozwiązania, szybkie zmiany scenografii (niemal niezauważalne), szybkość, która nie pozwala na nudę. Nawet dość karkołomny pomysł z pochyłą powierzchnią trawy w ogrodzie, został świetnie wykorzystany.

Robert: Ja bym pochwalił jeszcze stroje (w spektaklach kostiumowych często gra się sztywno - tu nie ma o tym mowy), dowcipy muzyczne... Oj dużo tu takich drobiazgów. Spektakl niemal trzygodzinny minął jak mrugnięcie okiem, a my wraz z całą widownią roześmiani wychodziliśmy do domu. Jeżeli więc macie ochotę zobaczyć jak można zrobić perełkę z takiej ramotki, to najsłynniejsza komedia Oscara Wilde’a będzie niebawem powtarzana - 2 kwietnia oraz 11 czerwca w wybranych kinach sieci Multikina. 

Chcecie beztroskiej zabawy i uśmiechu „od ucha do ucha” to zapiszcie te terminy i sprawdzajcie co jeszcze oferuje ten cykl zaglądając na zakładkę na stronie Multikina Wydarzenia i tam szukając tego co zainteresuje Was najbardziej. Ja najchętniej wybieram Teatr, M. równie często wybiera coś z oferty pokazów operowych i baletowych z całego świata.

Oboje polecamy!

 

Multikino – „Bądźmy poważni na serio” z National Theatre w Londynie
Autor: Oscar Wilde
Reżyseria: Max Webster
Scenariusz: Max Webster
Obsada: Hugh Skinner (wujek John), Ncuti Gatwa (Algy), Amanda Lawrence (panna Prism), Sharon D. Clarke (ciotka Augusta) , Eliza Scanlen (Cecyli), Ronke Adekoluejo (Gwendolen), Richard Cant (Kanonik), Julian Bleach (Lokaj) i in.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz