niedziela, 11 sierpnia 2024

Oczy Michaliny - Marcin Szczygielski, czyli dar czy przekleństwo

Widzę, że Marcin Szczygielski wyrasta w tym roku na rekordzistę na blogu pod względem notek, ale przy pierwszych książkach był zachwyt, a potem już jakoś samo tak poszło, a Ewa podrzuca kolejne jak tylko oddam jej przeczytane.

Wiem już, że część jego historii nie wpisuje się tak bardzo w to co mnie tak bardzo urzekło choćby przy Weronice i Zombie, czyli nie dotyka tak mocno spraw rodzinnych, osobistych problemów, nie pokazuje jak trudne jest dojrzewanie i ile emocji kotłuje się w młodych ludziach. W przypadku niektórych z tych powieści, jak choćby w Oczach Michaliny, wciąż na pierwszym planie mamy nastoletnią, młodą bohaterkę, przeżywa ona masę przygód, wątpliwości, poruszamy się jednak w świecie dość odległym od naszych realiów. Owszem - w bajkach też jest wiele elementów, które nie sprzyjają temu, by identyfikować się z bohaterami, by ich zachowania przykładać do naszych problemów, a mimo to wciąż je cenimy i się nimi posługujemy. W przypadku starszych mam jednak wrażenie, że fantastyka, magia, odrealnienie, przygody, sprawiają, iż może jest ciekawie, ale brakuje tego elementu identyfikacji, rozpoznania siebie w tym co postać przeżywa. Może właśnie dlatego historie bardziej osadzone w naszych sprawach prozaicznych, podobają mi się dużo bardziej, zwłaszcza że Szczygielski nigdy nie jest z jakimiś przemyśleniami i morałami nachalny, to wszystko przychodzi ot tak... I tak bardzo w punkt. 



Akcja powieści rozgrywa się w Mieście Czterech Wiatrów – lokacji która podobno pojawiła się wcześniej w innej powieści „Leo i Czerwony Automat”. Pewnie będę musiał poszukać, może jakoś one mi się połączą? Ta postać zdaje się nawet w pewnym momencie tu pojawia, ale jedynie jako drugoplanowa, trochę jakby w konfrontacji do świata dziewczynki - Leo mieszka w biedniejszej dzielnicy, ale też więcej mu wolno, żyje pełnią, a ona mimo że tak się na nią chucha i dmucha, coraz bardziej odczuwa ile rzeczy o świecie nie wie, nie rozumie go, bo przed nią się coś ukrywa albo jej zabrania. 

Michalina ma dar, który niestety dla niej jest też przekleństwem. Widzi bowiem rzeczy, których nie widzi nikt inny, wciąż więc musi się ukrywać ze swoimi wizjami, nie ma z kim o nich porozmawiać. Coraz trudniej jej też oddzielać to co realne od fantastycznego, a niektóre postacie czy sceny wcale nie są przyjemne i słodkie. Uznawana przez rówieśników za dziwaczkę, próbuje jakoś radzić sobie z tymi obrazami, porządkując je według własnych kryteriów i sposobu wpływania na rzeczywistość.

Na pewno zaciekawia sam świat, w którym wiele funkcjonujących udogodnień jest owocem odkryć archeologicznych, jakby tamten świat sprzed tysięcy lat, był bardziej rozwinięty, tyle że dziś wielu urządzeń i mechanizmów nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani uruchomić. Powszechnie uważa się więc, że ta przeszłość jest nieistotna, wiarę się wyśmiewa, ale naukowcy i władze wiedzą dobrze, że tu właśnie może leżeć sekret rozwoju tamtej cywilizacji. Badania ukrywane są jednak przed maluczkimi, takimi jak Michalina. Powoli zacznie otwierać oczy na to jak bardzo oszukuje się społeczeństwo, gdy sama stanie się obiektem zainteresowania władz, które chcą zrozumieć jej dar.

Szczygielski niby opowiada nam historię o byciu odrzuconą, niezrozumianą, o pragnieniu akceptacji, zmaganiu się z innością, ponieważ jednak tak mocno oparł historię na elementach fantastycznych, to na nich skupia się czytelnik, próbując rozgryźć pochodzenie tego "daru" i historię jaka się za tym kryje. Fabuła niby więc wciąga, dużo się dzieje, a wizje dziewczynki wprowadzają tu trochę surrealizmu, chyba jednak jak na książkę sugerowaną od 9 roku życia, za dużo tu udziwnień (dawne mity, wierzenia, wynalazki, zagrożenie ze strony władz), by stworzyło to spójną i czytelną dla młodych całość. To oczywiście moje wrażenie, może ktoś oceni to inaczej, ja jednak podtrzymuję swoją opinię: podobnie jak w przypadku Omegi (wszystkie poprzednio czytane książki Pana Marcina w spisie przeczytanych czyli w zakładce na górze bloga), fantastyczna otoczka zbyt odciąga uwagę od emocji, od przemyśleń, od zmiany następującej w bohaterze, które tak mnie poruszały przy lekturze innych jego powieści.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz