niedziela, 25 sierpnia 2024

Korzenie - Miika Nousiainen, czyli jaki jest cel walkaboutu

Początek - ciut dziwny. Potem, z każdą stroną coraz bardziej lubi się te postacie i pokręcony humor jaki udało się zawrzeć autorowi w tej historii.
Dwóch mężczyzn, którzy spotykają się zupełnym przypadkiem, odkrywają że są braćmi i mieli wspólnego ojca. Nie był on jakoś mocno i długo obecny w życiu jednego i drugiego, ale przecież może warto jakoś spróbować go odnaleźć i zamknąć przeszłość postawieniem pytania: czemu mnie porzuciłeś?

Pekka pracuje dla agencji reklamowej, to trochę typ lekkoducha, ale też człowieka, który dużo czasu poświęca na analizowanie postępowania swojego lub innych ludzi. Nie tak dawno się rozwiódł i przeżywa mocno, że z dziećmi widuje się jedynie raz na parę weekendów. Raczej wyluzowany i emocjonalny. 
Starszy z braci to Esko, który całe swoje życie skoncentrował wokół pracy - jest dentystą i dogmatycznie wręcz przestrzega wszelkich zasad profilaktyki. Zero przyjemności, zagłuszanie depresji pracą i jakimiś hobby, które nawet specjalnie go nie interesują, ale uważa je za pewnego rodzaju obowiązek dla psychiki. Wycofany i traktujący spontaniczność jako chorobę. 
Pierwsze zgrzyty między nimi są już na fotelu dentystycznym, gdzie Pekka z mocno zaniedbanym uzębieniem trafia, ale potem krok po kroku zaczynają trochę bardziej tolerować to jak bardzo są różni od siebie i mimo wszystko dalej prowadzić wspólne działania w poszukiwaniu ojca. 


Podtytuł tej książki to "powieść genealogiczno-dentystyczna" i to żartobliwe porównanie (i tu i tu chodzi o korzenie i ich utrzymanie w dobrym stanie lub wyleczenie) towarzyszy nam przez cały czas. Wspólne przebywanie ze sobą zmienia i jednego i drugiego, ale chyba nawet bardziej nie to, że jeden na drugiego ma wpływ, ale to że konfrontacja z życiorysem ojca i powrót do własnego dzieciństwa, pozwala im spojrzeć w nowy sposób na siebie, na to uważają za cel w swoim życiu. 


Podróż obejmie nie tylko Finlandię, Szwecję, ale i Tajlandię, a nawet Australię, w każdym z nich odkryją że również tam mają rodzeństwo, a ich siostry, znowu tak bardzo inne od nich samych, pokazują nam jeszcze inne problemy, np. przemoc domową, biedę oraz to, że nawet z takimi sytuacjami można sobie poradzić.
To jest chyba najciekawsze w opowieści Nousiainena - poprzez pokazanie podróży pojedynczych osób i tego jak różne są ich doświadczenia, opowiada nam o tym jak bardzo popieprzony jest nasz świat, gdzie skupiamy się na swoich problemach, swoich koniuszku nosa, nie myśląc o tym, że inni mają sto razy gorzej. Bohaterowie sami mają problem z wyrażaniem jasno swojego stosunku do imigrantów, czy komentarza do tego czy ich kraje postępują właściwie, czy nie ma w takiej polityce błędów. Klną, narzekają, a dopiero potem przychodzi chwila refleksji - kurcze, mimo swojego rozgoryczenia raczej należą do grona mocno uprzywilejowanych. A ich ojciec, raczej wolny od uprzedzeń rasowych i lekko podchodząc do kolejnych związków, jak się okazuje udzielił im dziwnej lekcji na temat życia: miłość nie ma końca, ma jedynie początek. Czy warto nosić w sobie gorycz, złość, poczucie krzywdy, obawę że skrzywdzi się również swoje dzieci, czy też po prostu trzeba starać się żyć jak najlepiej, by zapamiętano cię jako dobrego człowieka.

Porzuceni. A po latach, odnajdują odpowiedź na pytanie co takiego się z tym wiązało. Co im da taka odpowiedź, czego nauczy? Polecam byście sami sprawdzili. Świetna powieść, zabawna, ale i niegłupia. 

Polecam ciepło! A możecie ją zdobyć za całkiem sensowne pieniądze klikając np. tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz