sobota, 31 sierpnia 2024

Sto kwiatów - Genki Kawamura, czyli tak kruche i tak cenne

Powracam do serii z Żurawiem od Wydawnictwa Bo Wiem (Uniwersytet Jagielloński) i po raz kolejny wędruję do Japonii. Mam wrażenie, że jest coś co łączy różne historie stamtąd - emocje tu się bardziej wyczuwa, niż widzi je wyraźnie, często są skrywane, paradoksalnie jednak wcale nie ma się wrażenia, że jest to surowe i chłodne (jak np. czasem w literaturze skandynawskiej). Tu ta pewnego rodzaju nieporadność w okazywaniu uczuć, niepewność, fascynują, a nie odpychają.


"Sto kwiatów" to intymna opowieść rodzinna. Syn, wychowywany samotnie przez matkę, teraz już dorosły, z własną rodziną oraz ona, żyjąca coraz bardziej przeszłością niż teraźniejszością. Po raz kolejny wraca do mnie tak mocno przeżywany też przez kilka ostatnich lat temat demencji u osób starszych, choroby Alzheimera, opieki nad bliskimi, zmian jakie zachodzą w ich funkcjonowaniu. 

Tu jednak nie epatuje się cierpieniem, choć czuje się np. bezradność, zaskoczenie tempem zachodzących zmian. Czemu nie zwróciłem na to uwagi? Kiedy to się zaczęło? Czy można zatrzymać? Jeszcze nie tak dawno witała mnie posiłkami, mieliśmy własne rytuały, ma chwilę znowu czułem się jak dziecko, a teraz to ona wymaga opieki. Potrafi wybiec z domu, bo wydaje jej się, że jej malutki synek gdzieś się zagubił i musi go odnaleźć. To co ich łączyło, nagle wydaje się zanikać, coraz trudniej znaleźć to co może być wspólne. To trochę jak z dzieckiem, które potrafi się przy czymś uprzeć, okazywać humory, zachcianki, uciekać, a potem trudno to wyjaśnić...



Jak się w tym odnaleźć, gdy sam powinieneś raczej skupić się na swojej rodzinie, na tym, że spodziewacie się dziecka. Ty - ojcem. Jesteś na to gotowy? Izumi trochę się tego boi. Nagle swój czas musi przeorganizować, to już nie tylko praca, ale i musi troszczyć się o innych. A przecież sam nosi w sobie dużo obaw z tym związanych. Powoli odsłania się przed nami historia z jego dzieciństwa, o której przez wiele lat oboje z matką nie potrafili rozmawiać.

Teraz, gdy matka tak szybko traci pamięć, może zabraknąć czasu na wszystkie odpowiedzi, na wybaczenie. A może to drugie, nie musi być związane z pierwszym?
Wszystko toczy się tu dość powoli, przysłuchujemy się wydawałoby się mało istotnym rozmowom w pracy, plotkom na temat innych, ale we wszystkim powraca motyw relacji - dlaczego decydujemy się z kimś być, co to nam daje i czy zawsze oznacza to zobowiązanie by trwać w tym do końca życia, nawet jeżeli już nie czujemy się szczęśliwi. Da się uciec od bliskich, z którymi żyliśmy tyle czasu, by gonić za czymś co wydaje się że bardziej nas uczyni prawdziwymi?


Wspomnienia, które zaczynają nagle być ważniejsze niż dzień dzisiejszy, teraźniejszość którą tak bardzo nas pochłania, przyszłość, której się lękamy. Na różnych etapach swojego życia, my też przemieszczamy się po tej płaszczyźnie czasu. Nie zawsze rozumiejąc i akceptując, że nasi bliscy są na innym etapie i wzajemnie się nie rozumiemy.
Ciekawe. Trochę minimalistyczne. Nostalgiczne. I co ważne - mimo, że to temat niełatwy, nie dołuje. 

A jak kto chętny to...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz