środa, 21 sierpnia 2024

Tańcząc na prochach zmarłych - Ludwik Lunar, czyli tajemnice Trójmiasta

Co prawda jestem już głową w kolejnej historii kryminalnej i to też z Trójmiasta ("Żółć" Sobczak), a tu wciąż nie napisałem o powieści Lunara. Mimo że nie polubiłem aspiranta Sokulskiego, to muszę przyznać że fabuła wciąga i tą pozycję umieszczałbym w swoich tegorocznych rankingach dość wysoko. Autor mocno rozciągnął różne wątki, potrafił je jednak potem zgrabnie powiązać.

A czemu nie polubiłem Sokulskiego? Przecież wielu bohaterów kryminałów to policjanci z jakimiś problemami, skomplikowani, rozdzierani przez jakieś demony. Przy nim jednak miałem takie poczucie, że nie jest do końca spójny - niby kocha swoją kobietę i cierpi gdy ta wyrzuca go z domu, ale dość regularnie pojawia się u swojego "źródła" korzystając z jej wdzięków, bywa agresywny, choć zwykle wybucha gdy ma jakieś ku temu powody, nie bardzo potrafi to kontrolować, no i niestety (ale to już cecha wspólna wielu postaci z kryminałów), woli pracować sam. Kibicuje mu się, ale nie do końca lubi. Za dużo w nim jakiejś goryczy i pomysłów nie do końca pasujących do gliniarza. Zamiast informować o swoich planach i odkryciach kolegów i przełożonych, on woli po kryjomu kontaktować się z gangsterami, bo może mu coś powiedzą... Ech...
A zwykle z tego nic dobrego nie wynika.



W Tańcząc na prochach zmarłych nie tylko on jest na pierwszym planie, ale inne postacie są również skomplikowane - młoda policjantka przydzielona do pilnowania Sokulskiego, pełna ambicji by udowodnić, że jej kariera to nie tylko pomoc wujka z komendy wojewódzkiej, czy przełożeni ewidentnie umoczeni w jakieś kontakty z przestępczością i uniemożliwiający ciągnięcie spraw, które mogłyby komuś wysoko postawionemu nabruździć.

Od zwłok młodej kobiety wyłowionej w porcie, do poszukiwania seryjnego mordercy droga długa i tylko uporowi Sokulskiego dodano dwa do dwóch, by wreszcie sprawę ruszyć z miejsca. On jako pierwszy łączył to jeszcze z zaginięciem córki bogatej rodziny - czy słusznie?

Lunar umiejętnie myli tropy, a choć tempo akcji początkowo nie jest jakieś zawrotne, to zapewniam Was, że satysfakcja z lektury jest duża. Kryminał dość klasyczny, solidnie zbudowana intryga, a że dość długie? Może i lepiej bo nie ma tego rozczarowania po 2-3 godzinach że za szybko coś się skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz