niedziela, 4 sierpnia 2024

Demony Białej Góry - Irena Małysa, czyli przesądy, uczucia i intrygi

Irena Małysa - nie sprawdziłem wcześniej, ale nie jest wcale debiutantką jak sobie zakładałem, Demony Białej Góry to już czwarta odsłona cyklu jej autorstwa, którego bohaterem jest policjantka Baśka Zajda. Choć kusił mnie sam tytuł, zapowiadający akcję w okolicach Diablaka, a na pewno w ukochanych górach, jakieś było moje zdziwienie, że tym razem fabuła przeniesiona została na drugi koniec Polski, nad morze. Ech chyba będę musiał poszukać poprzednich tomów, żeby poznać wcześniejsze losy bohaterki i doświadczyć atmosfery gór.


A jak wrażenie z lektury tego tomu? To kryminał, który mocno osadzony jest w tle obyczajowym - kluczem do rozwiązania zagadki jest historia z lat 50 opowiadana równolegle, a i to co dzieje się współcześnie jakoś mocno krąży wokół problemów prywatnych bohaterki lub ludzi których poznała. Przyjechała na wakacje wraz z matką, zostawiając na południu swojego faceta, który musi zająć się zdrowiem synka z poprzedniego małżeństwa. Baśka ma też czas dla siebie - ma zająć się swoją skórą, po wypadku (czyli coś co wydarzyło się w poprzednim tomie). Musi wynająć nocleg w trochę innym miejscu niż miała nadzieję, ale to będzie między innymi jedna ze spraw, które będzie wyjaśniać w czasie wolnym.

Miły czas nad morzem z czasem robi się coraz bardziej napięty. Policjantka nieopatrznie zaczyna pomagać właścicielowi ośrodka, w którym miała mieszkać - zaginęła jego partnerka i z tego powodu cały ich biznes został zawieszony. Podejrzenia kierują się na lokalnego cwaniaczka, właściciela klubów i człowieka mocno zaangażowanego w łowiectwo. A że Baśka nie lubi myśliwych, tym bardziej z werwą wchodzi w śledztwo. A potem...

Cóż. Tak jak to bywa w małych miasteczkach, dużo tu mylnych tropów, kłamstw, skrywanych sekretów. Historia z przeszłości czyta się nieźle, ale ma ewidentnie zupełnie inny charakter niż kryminalna intryga. Pozwala ona domyślać się pewnych motywów łączących się ze współczesnością lecz czy odgadniecie rozwiązanie, tego nie jestem pewny. Autorka lubi ewidentnie nawiązywać do jakichś przesądów, klątw, do zdarzeń które mogą rzutować konsekwencjami nawet na kolejne pokolenia. Zdrada, porzucenie, czy morderstwo, jej zdaniem zostawiają ślad, który potem ma być przekazany dzieciom.

Bohaterka też walczy z własnymi wątpliwościami, bo gdy okazuje się że jest w ciąży, wcale nie reaguje wielką radością. I taki to właśnie kryminał - dużo spraw uczuciowych, które mają ogromny wpływ na przebieg wszystkich zdarzeń. Chyba bardziej lektura dla pań niż dla panów, ale co kto lubi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz