poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Eskpozycja - Remigiusz Mróz, czyli wszyscy czytają, czytam i ja

Magiczny koncert Sefaradix, ale człowiek wraca do domu ledwie żywy - nie dość, że upały, to i w robocie atmosfera ostatnio gorąca... Ech, wytrzymać to tempo i wypatrywać jakiegoś oddechu. W całym zagonieniu są jednak dobre strony - wróciłem do podróżowania komunikacją miejską i znów mam więcej czasu na czytanie :) Łykam głównie rzeczy krajowe i wciąż poszukuję gorących nazwisk, które rozpalają innych, a dla mnie wciąż są obce. Remigiusza Mroza odkładałem bardzo długo, mimo, że zgromadziłem sobie już całkiem sporą kolekcję. Na pierwszy ogień poszła "Ekspozycja" i prawdę mówiąc mam mieszane uczucia.

Na pewno niezłe tempo, sympatyczni bohaterowie, ale jak dla mnie trochę brak wiarygodności i szczerze: oryginalnością to nie grzeszy. Teraz na tapecie mam początek drugiej serii, czyli Chyłkę... A w międzyczasie łyknąłem jeszcze Idealną - niezłe!
Oceniać "Ekspozycję" Mroza z jakimiś najlepszymi kryminałami, czy sensacjami, to trochę tak jakby zestawiać któregoś z Bondów np. z takim filmem jak "Gorączka". Niby w obu jest strzelanina, są pościgi, ale jednak sam punkt wyjścia jest zupełnie inny.


I to chyba podstawowy zarzut do tej książki. Przypomina mi pierwszy sezon "Skazanego na śmierć" - tak nakręcić akcję, nacudować, żeby widz/czytelnik nie miał czasu na oddech. Tylko jak narzuci się takie tempo, to potem my się przyzwyczajamy, zaskoczyć nas coraz trudniej, a oczekiwania wcale nie maleją tylko rosną. Dlatego mam trochę żal. Dobry początek, ciekawe zarysowanie intrygi, bohaterowie (choć bez większego pogłębienia psychologicznego) są tacy, że chce się śledzić ich dalsze losy. A potem... No właśnie. Wiele rozwiązań wydaje się mało prawdopodobnych, naciąganych, spore fragmenty akcji zamyka się w kilku zdaniach (no udało się i już), maltretowany pacjent traci po drodze ze trzy garnitury zębów (odrastają czy jak?), wszystko mu się w cudowny sposób zrasta, a on sam, choć nie jest żadnym supermanem, ze wszystkiego wychodzi cało. Co prawda za ostatnie zdania, za finał, Pan Remigiusz ma u mnie dużego plusa (oj zgrzytałem zębami), ale to co pomiędzy jakoś mnie nie zachwyciło. Plusik mogę dać też za wykorzystanie historii - mocny fragment, choć ciężko uwierzyć w tak duże możliwości "mścicieli".

Policjant i dziennikarka, grający przeciw wszystkim i o wszystko. Na początku ryzykują niewiele, wydaje im się, że walka o prawdę nie potrwa długo, ale potem już nie mają odwrotu.
To sensacja w stylu bondowskim, gdzie może i nie ma co się czepiać detali - taki to już urok tego typu produkcji. I niby agenta 007 lubię, cynicznego komisarza Forsta też polubiłem, ale "Ekspozycja" nie zaparła tchu w piersiach w taki sposób jak mi to obiecywano (pochlebnych recenzji co nie miara). Chyba Głuchowski zrobił na mnie większe wrażenie, może dlatego, że autor nie uczynił z niego aż takiej wańki-wstańki. Ale obiecuję, że cykl będę czytał dalej!

6 komentarzy:

  1. A mnie ostatnia scena tylko rozbawil.Zanim Forst wszedl do sali,od razu przewidzialem koniec.Skoro Mroz wczesniej tak chetnie korzystal ze schematow,to i tutaj musialo byc podobnie.Nie wiem o co caly ten szum z jego ksiazkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szum faktycznie przesadzony, na podobnym poziomie pisze już przynajmniej kilka innych osób w Polsce, a o świecie to nawet nie warto wspominać. Ale może popularność bierze się z tego, że w miarę młody, przystojny (podobno dla pań) i pisze cholernie dużo?
      Ostatnie sceny dla mnie na plus, bo jednak mało kto u nas decyduje się na takie serialowe zagrania - za długo się czeka na ciąg dalszy. Tłukę Chyłkę, z Forstem zrobiłem przerwę. Ale traktuję to jako lekką odskocznię od rzeczy cięższych. Więcej frajdy prawdę mówiąc sprawiała mi ostatnio Puzyńska

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ja za polskimi autorami nie przepadam.Jezeli czytalo sie sporo gatunkowych klasykow-i nie tylko-to polskie dokonania w zdecydowanej mierze rozczarowuja. Pewnie zaryzykuje jeszcze lekture trzeciej czesci Chylki,ale po inne ksiazki tego autora nie bede siegal.A co do tasmowego tworzenia ksiazek,to w koncu trzeba kuc zelazo poki gorace. :) Ale gdyby je bardziej dopracowal,to efekt moglby byc lepszy.
      A tak przy okazji-zdecydowales sie na lekture "Mantry czaszki".ktora kiedys polecalem?

      Usuń
    4. jeszcze nie przeczytałem, ale już zdobyłem :)

      Usuń
    5. Bede ciekaw opinii. :)

      Usuń