

A dziś dokument. Niby wcale nie jakiś nadzwyczajny jeżeli chodzi o temat, zdjęcia itp. Ale wyjątkowy ze względu na więź jaka ewidentnie zrodziła się między twórczynią, a bohaterką. To się czuje i dlatego też zupełnie inaczej się ogląda tą historię. Dodajmy jeszcze: dziejącą się przez blisko 15 lat. Bez wielkich funduszy, ekipy, itp. Kamera i człowiek, który opowiada o swoim życiu. Towarzyszymy mu prawie we wszystkim, bez jakiegoś udawania. Reżyserka staje się jakby zaprzyjaźnioną osobą, częścią tego środowiska.
Pamiętacie film "Dzieci z Leningradzkiego" o bezdomnych? To też dzieło Hanny Polak. Chyba po prostu nie może przejść obojętnie wobec takich sytuacji, gdy dziecko znajduje się w położeniu jakiego nie zazdrościmy żadnemu dorosłemu. Tam często to wynik jakiegoś splotu okoliczności, choroby alkoholowej, utraty mieszkania, pracy, jakichś konfliktów. Ale dzieci? One trafiają na ulicę albo tak jak tu: na wysypisko śmieci, kompletnie nie mając na to wpływu, a nikt nie interesuje się poprawą ich losu. Mogą marzyć o poprawie losu, o innym życiu, ale wyrwać się z tego jest bardzo trudno. Dużo częściej powiela się błędy rodziców i tych, którzy ich otaczają, którzy już zrezygnowali z walki o siebie, którzy jedynie wegetują, myśląc jedynie o przetrwaniu następnego dnia, najlepiej z odrobiną alkoholu, żeby się "znieczulić".
Gdy poznajemy Julię ma chyba 10 lat, jest jeszcze dzieckiem i towarzyszymy jej z kamerą z niewielkimi przerwami przez lat kilkanaście.
To film nie tylko o problemie społecznym, jakiego nie chcemy często dostrzegać, ale również o sile przetrwania z marzeniami w sercu, mimo okoliczności, które wcale temu nie sprzyjają. Przecież wielu tych, których widzimy na ekranie, praktycznie umierają na naszych oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz