poniedziałek, 4 sierpnia 2014

U niej w domu, czyli uczeń przerósł mistrza

Dziś dwie produkcje francuskie. Jedna - czysto rozrywkowa, czyli z czego śmieją się Francuzi
A druga już poważniejsza. Film, który był reklamowany jako thriller, ale to raczej kino psychologiczne i niezły komediodramat o cienkiej granicy między fikcją (twórczością), a rzeczywistością. Chyba dopiero mój pierwszy film  François Ozona, czuję się więc zobowiązany by w tym roku nadrobić tę zaległość. Bo jestem miło zaskoczony - scenariusz, wykonanie, no i to co lubię: coś zostaje w głowie po filmie.

Naszkicujmy zarys fabuły: Germain - troszkę znudzony swoją pracą nauczyciel literatury i niespełniony pisarz, zauważa w pracach jednego z uczniów coś co go zafascynuje. Wypracowanie napisane jest świetnym językiem, uczeń widać że ma dar wyrażania emocji, myśli, ale jest w tym też coś niepokojącego. Claude wybrał sobie bowiem jako temat pracy jednego ze swoich kolegów i jego rodzinę - chce wejść w ich życie, do ich domu, poznać ich lepiej. Nauczyciel, zamiast zaprotestować, mocno angażuje się w relację z chłopakiem, próbując ukierunkować jego pisanie i dopominając się dalszego ciągu. Inteligencja, bezczelność, nawet odrobina perwersji w postępowaniu chłopaka, okazują się pułapką dla dorosłego mężczyzny, który kompletnie nie potrafi wybrnąć z dziwnej sytuacji. Przecież nie wolno zmarnować talentu... Nawet jeżeli odbywa się to kosztem prywatności innych.
U niej w domuOd początku i my jesteśmy wciągnięci w dziwną grę - nie wiemy na 100% czy chłopak opisuje rzeczywiste sytuacje, czy też po prostu ma bujną wyobraźnię, co jest grą, a co prawdą w jego postępowaniu, jakie ma cele. W pewien przewrotny sposób sami stajemy się "podglądaczami". Stąd bierze się nasza ciekawość, rosnące zaintrygowanie. I satysfakcja, bo twórcom udaje się zgrabnie balansować między dramatem, thrillerem i komedią, zmierzając w kierunku, którego wcale byśmy nie oczekiwali.
W obsadzie szczególną uwagę zwraca na siebie Fabrice Luchini, ale nie ma w niej praktycznie żadnych słabszych punktów.     

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu opisu i obejrzeniu zapowiedzi miałam autentycznie gęsią skórkę :) Muszę to zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń