Dziś muzycznie. Taka mała odmiana, bo dawno o muzyce nic nie było. Proponuję najpierw notkę o pewnym dokumencie:
i wreszcie zbieram się do napisania o płytach, które już chyba od ponad pół roku kręcą się w odtwarzaczach. Na początek Kult. I prawdę mówiąc mam dylemat z ta płytą. Niby nóżka się kiwa, ale gdy wsłuchuję się w kolejne numery, coraz bardziej mi to zgrzyta, zaczynam sobie zdawać sprawę, że ten materiał jest strasznie nierówny, to zestaw troszkę przypadkowych kawałków... A łączy jest tylko tzw. "kultowość", czyli charakterystyczny głos Kazika, dęciaki i klawisze Hammonda (tym razem trochę brakuje mi ostrych gitar). Obok siebie ostre "Układ zamknięty" i ludyczno festyniarskie kawałki jak "Dzisiaj jest mojej córki wesele", albo "Dobrze być dziadkiem"? Boże, widzisz i nie grzmisz - czyżby Kult ma być kapelą w stylu Big Cyca, z rymami częstochowskimi w tekstach i wpadającymi w ucho melodiami?
Cóż za dziwna sytuacja gdy jako jeden z lepszych numerów na płycie, wybieram instrumentalny "Teide". Gdzie ten pazur Kazika - w tekstach, jak i w wokalu? Nawet w rzeczach bardziej publicystycznych (np. "Bomba na parlament", "Zabiłem ministra finansów") jakoś nie porywają jego diagnozy, brak im siły. Albo rażą wtórnością, albo znów żenują niskim poziomem porównań i skojarzeń, wymuszanych rymami. Pewnie rzeczy takie jak "Nie chcę grać w reprezentacji", czy inne z chwytliwym i na czasie refrenem przyjmą się nie tylko na koncertach, ale zastanawiam się po prostu ile jeszcze w tym Kultu, czy nie jest to repertuar bardziej pasujący do ElDupa, czy KNŻ... To już ciekawsze rzeczy można wypatrzeć w tekstach bardziej osobistych np. odwołujących się do wiary. I ciekawe kiedy różne instytucje zainteresują się wykorzystaniem Kazika i jego twórczości w kampaniach społecznych np. dotyczących alkoholizmu ("Największa armia świata wzywa cię") albo przemocy domowej ("Mój mąż").
Muzycznie jest nieźle, choć chwilami drażniła mnie ta "ludyczność", brak liczniejszych solówek, zbytnia łagodność tych numerów. Ale tu też chcę powrócić do początku, czyli swojego kłopotu z tą płytą. Mimo mojego marudzenia i tego, że 10 razy wyżej stawiam ich stare płyty niż te nowe produkcje, to i tak słucham tego z przyjemnością, nucę pod nosem w samochodzie, nawet najgłupsze, najbardziej banalne teksty. Numery są krótkie, proste, nie przedłużane na siłę, szybko wpadają więc w ucho. No i ja niestety wciąż lubię Kazika, jego energię i pomysły, wybaczając mu nawet jeżeli wyciąga ode mnie kasę na produkt, który jest słabszej jakości niż się spodziewałem. Wiem, że wynagrodzi mi to na koncertach.
Ulubione? Chyba "Układ...", tytułowe "Prosto" i "Twoje słowo jest prawdą".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz