czwartek, 14 sierpnia 2014

Pięć Dwa - Neo, czyli cienie w nas, cienie wokół nas


A jednak pokuszę się o notkę muzyczną. I to na dodatek płyta w gatunku, którego kompletnie nie znam, nie słucham i laik jestem i tyle.
Pewnie nawet bym po nią nie sięgnął gdyby nie to, że jeden z wokalistów Pięć Dwa to Hans, którego znam z Luxtorpedy. Tak oto otwartość muzyków na różne gatunki, skłania również słuchaczy do eksperymentów. I muszę dodać całkiem udanych. 

A przecież dotąd raczej krzywiłem się gdy kapele szły w tę stronę. Rapowanie, hiphopowe i elektroniczne klimaty, zwiodły moim zdaniem na manowce choćby świetne Sweet Noise. W ogóle muza ta kojarzy mi się raczej z czymś hałaśliwym, monotonnym, gdzie gdyby nie tekst, trudno by odróżnić jeden kawałek od drugiego. No wiem, nie znam się. Ale takie mam podejście. Doradźcie mi czego posłuchać abym zmienił zdanie. Pięć Dwa odrobinę mnie przekonało, że tak nie musi być, ale ta płyta nie wiem czy do końca pasuje do hasła Hip Hop. Jest różnorodna, sporo tu zaskakujących wstawek i mieszania zupełnie różnych estetyk. Funk, soul, world music, głosy Prońko, Umer i Frąckowiak, kawałek z refrenem Grechuty, obok ciężkich rockowych riffów i rapowania, klasycznych bitów? Odważnie. W każdym razie na pewno nie pod publiczkę.
Naprawdę jest interesująco. I muzycznie i tekstowo. No dobra, nie przepadam za rapem, chwilami mam wrażenie, że to twórczość na granicy grafomanii, ale tu chwilami naprawdę można się zasłuchać. Hans (Przemysław Frencel) już w Luxach zwrócił moją uwagę - niewielu jest wokalistów, którzy ostrą muzę śpiewają tak wyraźnie (i to z pełnym zaangażowaniem), tu okazuje się, że wraz z Deepem (Paweł Paczkowski) tworzą naprawdę spójną całość. Nie trzeba tych wykrzykiwanych refrenów, by całość miała taką sama energię i siłę jak w tamtym składzie. Brakuje mi tylko tekstów (bo niestety kupiłem mp3 na muzodajni - tak po prostu najczęściej słucham obecnie muzy). Ale nawet bez tego trudno się chwilami otrząsnąć z tych dość pesymistycznych i ponurych wizji współczesnego świata.
Krążek do którego na pewno będę wracał. I do tych kawałków ostrzejszych i do tych dziwnych, klimatycznych przerywników (Mentalność). Tylko co tu robi stonka?  
  

Pośród tłumu biją dzikie serca, rozpraszają cienie
Zapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebie
One biją nam na alarm, aby obudzić sumienie
Tak po ludzku niemożliwie
Mnożą miłość przez dzielenie
A kiedy prasa nazwie już
Obliczy i opisze świat
A rząd dyplomowanych głów
Spoza przemalowanych krat
Splunie na nasze mądrością haseł
Spłyną ulotki rynsztokami ulic
Druk wybije czarne słowa z hukiem
Tusz zaplami białe kitle z farbą
Krzykną gapy na mundurach chórem
I obcasów czerń zabłyśnie jasno
I tylko szaleńcy obejmą to rozumem
Piękne umysły rozświetlą szarość
Uśmiech wariata poderwie tłumy
Kwiatek do lufy wkładając Im w zamian

Cienie pod oczami, cienie w nas, cienie wokół nas
A piękne umysły to neon ciepłych barw
Zimny wieje wiatr, zimno w nas, zimno wokół nas
A piękne umysły to neon ciepłych barw

Dedykowane braciom i siostrom światełko do nieba
Pośród zgiełku bitw i kłamstw by się nie bać
Aneksowana wolność przez dyktatorów racji
Wybuchnie tęczą barw w imię tolerancji

Zdrowy rozsądek w depresji już zabrnął w bezsens
Bo stracił wiarę, że bije nam w piersi bezkres
Leczony myślą na receptę farmaceutów
Z politycznych klinik dotowanych decydentów
Lecz błyska nadzieja z ulic gdzie czyha śmierć
Megafony nie zakrzyczą walca czystych serc
Boją się neonów dżumy szczury, statek tonie
Zakłamane gryzą się nawzajem czując koniec

We własnym świecie z dala od świata
Biją odwrócone serca z uśmiechem wariata
Niedopasowane tu
Z innej planety
Nieziemskie serca z własnym układem słonecznym
Biją

Cienie pod oczami, cienie w nas, cienie wokół nas
A piękne umysły to neon ciepłych barw
Zimny wieje wiatr, zimno w nas, zimno wokół nas
A piękne umysły to neon ciepłych barw


*********




Guziki oczu
Wszyte w pomarszczoną poszewkę głowy
W przetarciach materiału włosy
Demonstrują teorię względności i chaosu
Zarost ukrywa małego chłopca
Oglądam w tafli lustra za 39,90
Halogeny świecą w promocji
Szczoteczką do zębów dwie w cenie jednej pieczołowicie poprawiam i formuję swój poranny uśmiech

Telefon wabi dotykiem
Nawzajem masujemy swoją samotność
Dwukropek i nawias
Dwukropek i gwiazdka
Tymczasowa proteza upośledzonych relacji
Komandor melduje gotowość
Prezentuje garnitur wieszaków w grymasie
Uniformy wiszą smutno
Jednakowo szare, bezbarwne, podobne do siebie

Stoimy twarzą w twarz, patrzysz na mnie obojętnie
Zdawkowe słowa budzą wstręt ewidentnie
Oddani czynnościom zmywania podłogi
I wycierania blatów, brakuje nam tematów
Pochylasz się nad zlewem, myślami poza nami
Nasz zapał i wiara pożółkły z firanami
Nie widzę już przyszłości przez zabrudzone szyby
Wiem, byliśmy naprawdę, jesteśmy na niby
Patrzę z przedpokoju i kołacze mi serce
Jak wycierasz naczynia i odkładasz na miejsce
Trzęsie mi się broda, łzy ciekną policzkami
Nie widzisz, jesteś obrócona plecami

Odwróceni
Plecami do siebie
Odwróceni
Plecami do siebie
To samotność
Samotność w sieci
Odwróceni
Plecami do siebie
Odwróceni
Plecami do siebie
To samotność
Samotność w sieci


"N.E.O" Pięć Dwa wzbogaca, zaskakuje, ale też frustruje, nuży i irytuje
"N.E.O" Pięć Dwa wzbogaca, zaskakuje, ale też frustruje, nuży i irytuje
Było Pięć Dwa jasnym punktem poznańskiej sceny niezależnej, potem najbardziej niepokornym bytem w katalogu oskarżanej o promowanie hip-hopolo wytwórni My-Music, następnie wróciło do podziemia by pluć ogniem na napakowanej frustracją i gniewem płycie "Deep Hans", wreszcie przypomniało o sobie wydawnictwem trip-hopowym. Drogi dwóch założycieli łączyły się i rozchodziły. Panowie mieli sporo pomysłów na siebie, tak więc Hans umie zagrać reggae, zabawić się w polskiego Mike'a Skinnera, ale też odnaleźć się w ostro łojącej Luxtorpedzie, a Deep nagrywać surowiznę w duchu Wu-Tang, by później spróbować sił na polu muzyki klubowej. Ta charakterystyka jedynie liznęła kwestię ich różnorodności.
Nic dziwnego, że siłą "N.E.O." jest charakterystyczna dla 52, nieujarzmiona potrzeba lekceważenia gatunkowych ram. Ten duet może nagrać elektroniczny numer z rockową ekspresją na rapową modłę. No bo właściwie czemu nie? Jeżeli po instrumentalnej kompozycji w duchu abstrakcyjnego hip hopu trafiamy na wyrzucane gwałtownie pod agresywny breakbeat wersy rozmiękczone melodyjnie zaśpiewanym refrenem, a po dwóch minutach kroniki filmowej dopada nas gitarowy hardcore z powtarzaną na wzór Rage Against The Machine linijką o "ogłupiającej kuli w łeb", to naprawdę nie wiadomo czego dalej się po takiej płycie spodziewać. Nie da się ukryć, że to odświeżające uczucie.
Absolutnie godna pochwały jest słyszalna właściwie w każdym momencie chęć powiedzenia czegoś ważnego na swój własny sposób. Należy dodać jeszcze niczym niezakłócony transfer silnych emocji pomiędzy artystą i odbiorcą - to właśnie dlatego 52 ma grono fanów wiernych, cierpliwych, niekoniecznie gustujących na co dzień w polskim hip hopie, ośmielających swoich ulubieńców do jeszcze większego ekshibicjonizmu i eksplorowania nowych terytoriów.
Nastrojowa "Elektryczność w ciszy" i podkręcony egzotycznym refrenem "Ersatz" wspinają się naprawdę wysoki poziom liryczny. Warto łapać za słówka, gdyż to "elektromagnetyczne zmysłowe napięcie", "cisza eterycznych zwarć dwojga obwodów" czy "korekcyjna gimnastyka oportunistycznych zwiotczeń" zdradza zarówno wrażliwość, jak i imponującą językową sprawność. Niestety nie zawsze udaje się Hansowi i Deepowi rozgryźć trudne tematy bez popadania w naiwność czy truizmy ("S.O.S." bije tu chyba rekordy). Rodzaj ironii prezentowany w traktującym o państwie "Księstwie Moonako" wyczerpał się już chyba w Oświeceniu. Ceną za plastyczną, nabrzmiałą, wybujałą lirycznie frazę Deepa może być etykietka grafomana i trzeba uczciwie przyznać, że trochę zrobił, by na nią zasłużyć. Choć z drugiej strony to on ma wersy płyty. Gdy rapuje "Rozpad, rozkład, bezład postaw / skamleć w kojcach, w imię ojca / słuchać wiernie wygodnych kłamstw / mamlanej przymilnie morfiny dla mas / niewygodną prawdę spłukać w szalet / to kpina, latryna, kabaret, lazaret / szambo huśtane uśmiechem debila / oklaski z ekranu elita przesyła" pod nerwowy (te organy!), rozpędzony, cięty skreczem bit w "Zdjąć obrożę" robi się bardzo gorąco.
"N.E.O" jest płytą bardzo polską i nie chodzi bynajmniej tylko o kawałek wokalu Krystyny Prońko czy nawiązanie do Grechuty. Nad wszystkim unosi się duch naszych bardów i rodzimej piosenki autorskiej, juwenaliowego, grabażowo-kazikowego rocka. Duże, często za duże słowa, sprawiająca jakąś chorą przyjemność samodeprecjacja, nieprzemijająca wódczana depresja. Poza tym znana aż za dobrze z telewizyjnych festiwali skłonność do mordowania piosenek, przeładowania i udziwniania aranżacji, natchnionej przesady. Nie brakuje histerycznych refrenów, dramatycznych przejść w utworach, zrywów na hurra, koturnowych metafor, teatralnych zabiegów dźwiękowych.
I tu mam mieszanie uczucia. Z jednej strony, to NASZA muzyka, daje odpór wszechobecnemu kopiowaniu rozwiązań amerykańskich, a zarazem łatwo pozwala niespecjalnie obytemu z rapem słuchaczowi wsiąknąć. Z drugiej - brzmienie jest niedzisiejsze, siermiężne, elektronika aplikowana z finezją drwala, gitary i pianina bywają rzewne do poziomu mdłości, za to groove - silnik hiphopowej muzyki - niemalże nie występuje. "N.E.O" wzbogaca, zaskakuje, siłą otwiera oczy (o ile ktoś miał zamknięte), daje posmakować naprawdę niezłej poezji, ale też frustruje, nuży, irytuje nadmiarem ciśnienia i deficytem subtelności. Po wielokroć bywa godne szacunku choć zwyczajnie trudno je polubić, o jednoznacznej ocenie nawet nie mówiąc.


Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/plyty/recenzje/news/piec-dwa-neo-recenzja-szambo-hustane,2028880,5620?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
yło Pięć Dwa jasnym punktem poznańskiej sceny niezależnej, potem najbardziej niepokornym bytem w katalogu oskarżanej o promowanie hip-hopolo wytwórni My-Music, następnie wróciło do podziemia by pluć ogniem na napakowanej frustracją i gniewem płycie "Deep Hans", wreszcie przypomniało o sobie wydawnictwem trip-hopowym. Drogi dwóch założycieli łączyły się i rozchodziły. Panowie mieli sporo pomysłów na siebie, tak więc Hans umie zagrać reggae, zabawić się w polskiego Mike'a Skinnera, ale też odnaleźć się w ostro łojącej Luxtorpedzie, a Deep nagrywać surowiznę w duchu Wu-Tang, by później spróbować sił na polu muzyki klubowej. Ta charakterystyka jedynie liznęła kwestię ich różnorodności.
Nic dziwnego, że siłą "N.E.O." jest charakterystyczna dla 52, nieujarzmiona potrzeba lekceważenia gatunkowych ram. Ten duet może nagrać elektroniczny numer z rockową ekspresją na rapową modłę. No bo właściwie czemu nie? Jeżeli po instrumentalnej kompozycji w duchu abstrakcyjnego hip hopu trafiamy na wyrzucane gwałtownie pod agresywny breakbeat wersy rozmiękczone melodyjnie zaśpiewanym refrenem, a po dwóch minutach kroniki filmowej dopada nas gitarowy hardcore z powtarzaną na wzór Rage Against The Machine linijką o "ogłupiającej kuli w łeb", to naprawdę nie wiadomo czego dalej się po takiej płycie spodziewać. Nie da się ukryć, że to odświeżające uczucie.
Absolutnie godna pochwały jest słyszalna właściwie w każdym momencie chęć powiedzenia czegoś ważnego na swój własny sposób. Należy dodać jeszcze niczym niezakłócony transfer silnych emocji pomiędzy artystą i odbiorcą - to właśnie dlatego 52 ma grono fanów wiernych, cierpliwych, niekoniecznie gustujących na co dzień w polskim hip hopie, ośmielających swoich ulubieńców do jeszcze większego ekshibicjonizmu i eksplorowania nowych terytoriów.
Nastrojowa "Elektryczność w ciszy" i podkręcony egzotycznym refrenem "Ersatz" wspinają się naprawdę wysoki poziom liryczny. Warto łapać za słówka, gdyż to "elektromagnetyczne zmysłowe napięcie", "cisza eterycznych zwarć dwojga obwodów" czy "korekcyjna gimnastyka oportunistycznych zwiotczeń" zdradza zarówno wrażliwość, jak i imponującą językową sprawność. Niestety nie zawsze udaje się Hansowi i Deepowi rozgryźć trudne tematy bez popadania w naiwność czy truizmy ("S.O.S." bije tu chyba rekordy). Rodzaj ironii prezentowany w traktującym o państwie "Księstwie Moonako" wyczerpał się już chyba w Oświeceniu. Ceną za plastyczną, nabrzmiałą, wybujałą lirycznie frazę Deepa może być etykietka grafomana i trzeba uczciwie przyznać, że trochę zrobił, by na nią zasłużyć. Choć z drugiej strony to on ma wersy płyty. Gdy rapuje "Rozpad, rozkład, bezład postaw / skamleć w kojcach, w imię ojca / słuchać wiernie wygodnych kłamstw / mamlanej przymilnie morfiny dla mas / niewygodną prawdę spłukać w szalet / to kpina, latryna, kabaret, lazaret / szambo huśtane uśmiechem debila / oklaski z ekranu elita przesyła" pod nerwowy (te organy!), rozpędzony, cięty skreczem bit w "Zdjąć obrożę" robi się bardzo gorąco.
"N.E.O" jest płytą bardzo polską i nie chodzi bynajmniej tylko o kawałek wokalu Krystyny Prońko czy nawiązanie do Grechuty. Nad wszystkim unosi się duch naszych bardów i rodzimej piosenki autorskiej, juwenaliowego, grabażowo-kazikowego rocka. Duże, często za duże słowa, sprawiająca jakąś chorą przyjemność samodeprecjacja, nieprzemijająca wódczana depresja. Poza tym znana aż za dobrze z telewizyjnych festiwali skłonność do mordowania piosenek, przeładowania i udziwniania aranżacji, natchnionej przesady. Nie brakuje histerycznych refrenów, dramatycznych przejść w utworach, zrywów na hurra, koturnowych metafor, teatralnych zabiegów dźwiękowych.
I tu mam mieszanie uczucia. Z jednej strony, to NASZA muzyka, daje odpór wszechobecnemu kopiowaniu rozwiązań amerykańskich, a zarazem łatwo pozwala niespecjalnie obytemu z rapem słuchaczowi wsiąknąć. Z drugiej - brzmienie jest niedzisiejsze, siermiężne, elektronika aplikowana z finezją drwala, gitary i pianina bywają rzewne do poziomu mdłości, za to groove - silnik hiphopowej muzyki - niemalże nie występuje. "N.E.O" wzbogaca, zaskakuje, siłą otwiera oczy (o ile ktoś miał zamknięte), daje posmakować naprawdę niezłej poezji, ale też frustruje, nuży, irytuje nadmiarem ciśnienia i deficytem subtelności. Po wielokroć bywa godne szacunku choć zwyczajnie trudno je polubić, o jednoznacznej ocenie nawet nie mówiąc.
Pięć Dwa "N.E.O", My-Music


Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/plyty/recenzje/news/piec-dwa-neo-recenzja-szambo-hustane,2028880,5620?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

1 komentarz:

  1. Świetna plyta.co do wyraźnej dykcji Hansa to masz absolutną rację:)

    OdpowiedzUsuń