Dziś arcyciekawe spotkanie z Barbarą Włodarczyk, trochę nawet w innym świetle zaczynam widzieć Nie ma jednej Rosji, wybieram więc różne rzeczy dotyczące Rosji i będę je dawkował pewnie pewnie przez kilka dni. Postanowienie na ten tydzień to również porządki na blogu - aktualizacja list. I pewnie do niedzieli pojawi się zapowiedź wakacyjnego konkursu.
Przy "Zapiskach", które były lekturą na DKK, po raz kolejny stwierdzam, że równie interesująca jak sama książka, jest jej autor. Taki życiorys, takie inspiracje własnymi doświadczeniami, to przecież rzecz bezcenna. Od razu wypożyczyłem sobie kolejną książkę tego autora.
"Zapiski" jako literatura raczej nie powalają, to dość schematyczna satyra oparta na prostym pomyśle, jednym bohaterze i po pewnym czasie staje się to bardzo przewidywalne. Ale tu liczy się nie tylko sama forma, ale treść i czas w jakim to napisano. Piasecki przeżył niejedno i doświadczał na własnej skórze "cudownego" ustroju komunistycznego, zarówno zaraz po rewolucji, jak i potem gdy władza okrzepła i zdążyła już oczadzić społeczeństwo. W tej niewielkiej książeczce zawarł różne swoje obserwacje, rzeczy które widział lub słyszał i ubrał to w humorystyczną formę, aby pokazać mentalność żołnierza Armii Czerwonej, sposób myślenia, patrzenia na świat i system wartości człowieka radzieckiego. To właśnie taka postać jest głównym bohaterem, ale dla nas i tak największe emocje budzą ludzie w tle, z którymi ów żołnierz się spotyka, których ocenia, bije, okrada i krzywdzi. Oto mieszkańcy Kresów i "wyzwoliciele", którzy przybyli by walczyć z "faszystowskimi panami".
Michaił Zubow poprzez swoje zapiski prowadzone od roku 1939 do 1945, świetnie pokazuje nam to co jest głównym motorem działania dla tego pokroju osób: pragnienie jak największych korzyści własnych (te zegarki noszone na przegubie - im więcej tym lepiej), strach, zwolnienie z myślenia (wiara w propagandę, nawet jeżeli dzisiejszy przyjaciel jutro ma stać się wrogiem)... Życie jest proste - trzeba chronić swój tyłek by nie narobić sobie kłopotów, a jak się tylko da, trzeba robić karierę kosztem innych, którzy są idiotami bo nie potrafią chronić swoich tyłków. Duże uproszczenie, ale też pamiętajmy, że sporo tu takich uproszczeń i schematyzmów. Świat jest czarno-biały, a raczej czerwono-biały. Czerwoni są głupi, źli, kłamliwi, zaślepieni, okrutni itd., a biali, czyli Polacy są serdeczni, dobrzy, mądrzy i nawet dla czerwonych mają otwarte serce.
Cóż, satyra rządzi się swoimi prawami i nie powinniśmy oczekiwać, że wszystko będzie realistyczne, obiektywne i poprawne politycznie. Udało się jednak Piaseckiemu, nie tylko wywołać uśmiech na twarzy, ale i przemycić tam sporo rzeczy, które wcale tak bardzo od prawdy nie odbiegają. Mimo więc, że książka trochę "trąci myszką", warto ją przeczytać. Może dla kogoś to będzie inspiracja do tego by sięgnąć po poważniejsze teksty, wspomnienia z tamtego okresu.
Zastanawiałam się kiedyś nad nią, ale nie miałam kogo spytać, czy warto w tę 'myszkę'inwestowac trud zdobywania. Chyba się jednak skuszę
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto. Jeżeli czytałaś np. Zoszczenkę i się podobał, to tu humor jest podobny. Ze względu na naszą historię to chwilami gorzkie, na pewno nie można też robić uogólnień (w trakcie dyskusji padały takie głosy, że tacy to już Rosjanie są - że to dzicy, niekulturalni Azjaci) do dnia dzisiejszego, ale lektura zdecydowanie do polecania.
UsuńSzczerze powiem, że dużo mocniej przeżyłam tę książkę niż Ty. Moim zdaniem to nie jest tylko satyra. Piasecki dokładnie wiedział o czym pisze, jego bohater to dokładne odwzorowanie mentalności człowieka radzieckiego i produkt tej ideologii. Jest momentami śmiesznie, a na końcu śmiech zamiera na ustach...
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale niestety ta forma wpływa trochę na odbiór. Nawet to co poważne, staje się trochę mniej realistyczne... Przecież cała ich ta "walka" partyzancka to perełka, ale bardzo komediowa
Usuń