wtorek, 3 czerwca 2014

Detektyw, czyli co ja będę ściemniał - jedna z najlepszych produkcji telewizyjnych ostatnich lat


Najpierw mała zaległość - pojawiła się notka o filmie "Co kryje prawda". Rzecz starsza, ale obejrzana z przyjemnością. 
A dziś serialowo. I również pewnego rodzaju zaległość - przecież już ponad miesiąc minął od obejrzenia ostatniego odcinka pierwszego sezonu i coraz częściej pisze się o tym serialu w kontekście tego co nam twórcy pokażą w kolejnym. A ja jeszcze nic nie napisałem? No wstyd. Toż to jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat. Mroczna, magnetyczna, ze świetnym klimatem, aktorsko na najwyższym poziomie i ze scenariuszem, za który należą się brawa na stoją. No i chyba dopiero w tym filmie zwrócił moją uwagę tak bardzo Matthew McConaughey. Choć partnerujący mu Woody Harrelson zagrał bardzo dobrze, to właśnie McConaughey przykuwa najbardziej wzrok i od tego serialu wypatruję go gdzie tylko się da (w ciągu ostatniego miesiąca pisałem już chyba o dwóch jego rolach, a jeszcze przecież Wilk...).


Matthew McConaughey (designtrend.com)Obaj grają gliniarzy - widzimy ich w trakcie przesłuchań, gdy obaj już nie są w policji i opowiadają o starej sprawie, którą razem prowadzili. Śledztwie przy którym tak naprawdę lepiej się poznali, zaprzyjaźnili, a potem znienawidzili. Nie tylko dlatego, że sprawa była skomplikowana, a naciski wywierane na nich wciąż sprowadzały ich na manowce. Również dlatego, że byli kompletnie inni. Martin Hart (Harrelson) to mało skomplikowany facet, który ma rodzinę, jest uczciwym policjantem, dla którego to praca jak każda inna. Lubi sobie wypić, ma kogoś na boku, jest porywczy, choć w pracy potrafi trzymać się regulaminu. A jego nowy partner - Rust Cohle (McConaughey), który nie dość że zamkniętym w sobie dziwakiem, to dla rozwiązania sprawy potrafi zrobić wszystko, kompletnie lekceważąc nie tylko przełożonych, ale nawet własne życie. To ekscentryk, narkoman, ale też człowiek z zadziwiającą intuicją. To właśnie iskrzenie między tymi dwoma facetami jest tu najciekawsze. Każdy z nich w inny sposób próbuje poradzić sobie ze złem, z jakim spotyka się w pracy. Dwie osobowości i sprawa, która zaważy na ich życiu. Wydawała się wyjaśniona, ale oto znowu zdarzają się przypadki mordów rytualnych, które mogą mieć jakiś związek z morderstwami sprzed lat. 
Rzadko kiedy obraz tak mocno by mnie wciągał i fascynował. Od muzyki, przez zdjęcia, dziwny, surowy klimat w jaki pokazano Luizjanę i jej mieszkańców, kolejne elementy układanki - po prostu miodzio! 

PS Ten serial to najlepszy dowód jak bardzo mylą się ci, którzy odrzucają "tasiemce", twierdząc, że szkoda na to czasu, że wszystko da się opowiedzieć w 2 godziny i wychodzi to lepiej. Zróbcie sobie maraton z 8 godzinami Detektywa, a zmienicie zdanie.


1 komentarz: