O filmie "Popiełuszko" już u siebie pisałem, ale oto nadarzyła się okazja by porównać go z produkcją międzynarodową z lat 80-tych. Obsada brytyjska, produkcja francuska, a za kamerą Agnieszka Holland. Zupełnie inne czasy, inna perspektywa i mam wrażenie, że nawet dla innego widza (zachodniego) to było kręcone. Historia księdza Jerzego była tu punktem wyjścia (ale nawet imię zmieniono na Alka) do naszkicowania dramatu o ludzkim fanatyzmie, o tym do czego może doprowadzić nienawiść.
Trudno bowiem pozbyć się wrażenie, że większość postaci "pozytywnych", łącznie z kapłanem, są jacyś płascy, cukierkowi i mało realni, a dużo ciekawszymi i bardziej realnymi postaciami są esbecy. To oni przykuwają uwagę i dotyczy to nie tylko pary na pierwszym planie (Ed Harris jest dużo lepszy niż grający księdza Christopher Lambert) i nawet lubiany przeze mnie Pete Postlethwaite tego nie zmienia. Fabuła osnuta jest więc nie tyle na działalności i samej postaci księdza, co raczej na niezdrowej fascynacji jego osobą oficera prowadzącego. Ed Harris kapitalnie pokazał psychikę i całą drogę, która prowadzi do dramatycznej decyzji. Co ważne - ty samym Holland sugeruje iż porwanie i morderstwo było wynikiem samowoli kilku ludzi, którzy mieli dosyć tego "iż ksiądz im bruździ". Przełożeni jej zdaniem chcieli jedynie "nastraszyć", ale nigdy nie namawiali do zabójstwa.
Trudno porównywać oba filmy. Zarówno jeżeli chodzi o wierność faktom, jak i położony punkt ciężkości (trudno u Holland np. dojrzeć co znaczyły kazania i działalność księdza dla wiernych) bardzo się różnią. I o ile "Popiełuszko" jest trochę zbyt poukładany i szkolny, tak mam wrażenie, że i "Zabić księdza" po latach stracił na przekazie. Polaków może nawet chwilami drażnić przez różne przerysowania, kreowanie wizji, które niewiele miały wspólnego z prawdą. Jedynie piosenka Joan Baez nadal sprawia, że mamy ciarki na plecach.
Trudno bowiem pozbyć się wrażenie, że większość postaci "pozytywnych", łącznie z kapłanem, są jacyś płascy, cukierkowi i mało realni, a dużo ciekawszymi i bardziej realnymi postaciami są esbecy. To oni przykuwają uwagę i dotyczy to nie tylko pary na pierwszym planie (Ed Harris jest dużo lepszy niż grający księdza Christopher Lambert) i nawet lubiany przeze mnie Pete Postlethwaite tego nie zmienia. Fabuła osnuta jest więc nie tyle na działalności i samej postaci księdza, co raczej na niezdrowej fascynacji jego osobą oficera prowadzącego. Ed Harris kapitalnie pokazał psychikę i całą drogę, która prowadzi do dramatycznej decyzji. Co ważne - ty samym Holland sugeruje iż porwanie i morderstwo było wynikiem samowoli kilku ludzi, którzy mieli dosyć tego "iż ksiądz im bruździ". Przełożeni jej zdaniem chcieli jedynie "nastraszyć", ale nigdy nie namawiali do zabójstwa.
Trudno porównywać oba filmy. Zarówno jeżeli chodzi o wierność faktom, jak i położony punkt ciężkości (trudno u Holland np. dojrzeć co znaczyły kazania i działalność księdza dla wiernych) bardzo się różnią. I o ile "Popiełuszko" jest trochę zbyt poukładany i szkolny, tak mam wrażenie, że i "Zabić księdza" po latach stracił na przekazie. Polaków może nawet chwilami drażnić przez różne przerysowania, kreowanie wizji, które niewiele miały wspólnego z prawdą. Jedynie piosenka Joan Baez nadal sprawia, że mamy ciarki na plecach.
Filmy Holland są "amerykańskie", w takiej manierze je kręci a poza tym nie wiadomo kim właściwie jest Agnieszka Holland, jeżeli chodzi o jej poglądy.
OdpowiedzUsuńAgnieszka Holland opowiada się za demokracją. proste.
OdpowiedzUsuń