poniedziałek, 16 czerwca 2014

Opowiadacze. Nie tylko Hrabal. Autorzy najlepszej prozy czeskiej, czyli chciałoby się więcej

Książki zapakowane, pora jeszcze tylko napisać o każdej, żeby nic nie uciekło i w ten sposób pakiet z maja będę mógł zamknąć. Przypominam o czerwcowym - kryminalnym. Może sprawi komuś równie dużo radości jak mi...
O Haklu już pisałem, Balabana zostawiam na jutro (bardzo smakowity), a dziś o zbiorku wydanym dwa lata temu przez Wydawnictwo Literackie. Andrzej S. Jagodziński i Jan Stachowski wyszukali ich zdaniem najciekawsze przykłady czeskiej literatury (Hrabal też jest), co jednak ważne jednym z kryteriów było również to, że wszystkie jeszcze nie były szeroko publikowane (chyba że w drugim obiegu). Dziewięć opowiadań, ośmiu autorów i jedna (w sumie szkoda, że tylko jedna) autorka. Nazwiska, które być może już znamy jak np. Svorecky, Benes, ale i mniej znane. Zestaw różnorodny i ciekawy.
 
Dużo tu historii, ale najczęściej takiej widzianej przez pryzmat bardzo osobistych przeżyć i doświadczeń. Bohaterowie boją się, a czasem wykazują się wręcz wariacką odwagą, cierpią, marzą, kochają albo nienawidzą, ale najczęściej i tak wszystko to, choćby nie wiem jak intensywnie przezywane, kończy się w knajpie, albo w domu nad butelką. Takie to już to jest to filozoficzne, szwejkowskie podejście do życia. Pełne nostalgii, czasem poczucia klęski, ale i pełne jakiegoś dziwnego spokoju - że wstaje się następnego dnia i idzie się dalej. Druga Wojna Światowa, komunizm, czy czasy współczesne i zmiany dokonujące się w przestrzeni wiosek i miast - wszystko to gdzieś zostawia jakieś ślady w ludziach, ale nie są one na tyle poważne by nie chciało się dalej żyć. Dużo tu takich spojrzeń wstecz, ale co ciekawe żadne nie jest jakieś totalnie depresyjne, odbierające nadzieję - nawet tym "więziennym" nie brakuje humoru (Słoneczne popołudnie Benesa).
Jak wspomniałem pojawia się tu również Hrabal, ale co ciekawe zdecydowano się na jego bardzo wczesne opowiadania, o którym podobno sam nawet zapomniał, a które odkryto po latach. Zwyczajny dzień opowiada właśnie o takich zdarzeniach - ile tekstów ze strachu przed władzą zostało ukrytych, albo zniszczonych i przepadło na zawsze...
Ze swej strony chciałbym wyróżnić trzy, moim zdaniem mocne punkty zbioru. Niema barykada Martina Fahrnera opowiada z punktu widzenia dziecka o wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego i chyba najbardziej kojarzy mi się z różnymi filmami czeskimi, ich humorem i podejściem do "dużej historii" dziejącej się za oknem. Opowiadanie Malarskie Ivana Klimy to żart literacki, dialog na temat procesu tworzenia, szukania pomysłu, wątku, tematu (mnóstwo dygresji, ale zaskakuje swoją celnością). No i najmłodszy w tym gronie autor Pavel Brycz i jego mikropowieść Miasto utracone - opowieść o dorastaniu, inicjacji, ale również o mieście i ludziach, wśród których żyje bohater.
Perełki. I magia zwyczajnego życia, które przecież nigdy nie jest zupełnie "zwyczajne". A opowiadaczami, których możemy posłuchać są: J. Škvorecký, E. Kriseová, I. Klíma, J. Gruša, B. Hrabal, J. Beneš, K. Sidon, M. Fahrner, P. Brycz. Chciałoby się jeszcze. I więcej współczesności. Bo jednak troszkę zbyt wiele tu historii, która może trochę ciążyć. 

2 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na tę książkę. Na pewno coś później napiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń