czwartek, 13 lutego 2014

Domowe melodie, czyli można i chałupniczo

Co prawda muzycznie od dwóch dni (po seansie najnowszego Jarmusha) jestem trochę w innych klimatach, ale tyle już odkładałem te notkę, że aż strach. Wszyscy tak reklamowali Domowe melodie, zachwycali się i płytą i pojedynczymi numerami w sieci (teledyski też mają fajną atmosferę), iż nie można było tego odkładać. A więc oto jest. Okładka z osobistym i niepowtarzalnym stemplem z kawy i 13 równie oryginalnych kawałków w zawartości. 

Skojarzenie? Miąższ.Może trochę inna estetyka, ale poziom wariactwa podobny. To jeszcze piosenka, czy już kabaret? O ile Miąższ zdecydowanie w kierunku tego drugiego, to Domowe Melodie chyba raczej umiejscowiłbym bardziej w szufladce: piosenka. 


Pytanie co bardziej stanowi o ich niesamowitej popularności. Czy raczej oryginalność w warstwie muzycznej, pewien luz i podkreślana amatorskość tria (choć przecież amatorami nie są i spokojnie każde z nich różne rzeczy już tworzyło), prostota aranżacji i warstwy instrumentalnej, chwytliwych melodii... Czy może jednak teksty, pokręcony humor, przewrotność ale i ogromna wrażliwość Justyny Chowaniak i jej niesamowity głos, którym nas czaruje. Bez niej te melodie byłyby jakieś puste.
I wiecie co? Nie znam odpowiedzi. Ale muszę przyznać, że ta muza wpada w ucho i nie chce wyjść. Nie tylko znaną Grażkę nuci się i nuci. Pianinko, akordeon, kontrabas, jakieś przeszkadzajki... I już. Cholera, aż chciałoby się zobaczyć ich na żywo. 1 kwietnia grają w Stodole, więc może namówię swoją lubą.
Czuje się w tym dużą radość. Nie tylko w rozbujanych i melodyjnych piosenkach, delikatnych balladkach, ale i w mrocznych kołysankach. I tylko czemu to wszystko takie krótkie? Pomysł na pewno jest. Ciekawe tylko na jak długo starczy.
Płytka dostępna w sieci, więc możecie odsłuchać, ale kto ma ochotę by poczuć jeszcze bardziej ten domowy charakter, nich zamawia u nich krążek (choćby przez FB).    

5 komentarzy:

  1. Oj wcięło mi komentarz jako Gal Anonim. To ja Papryczka. Jeśli już namówisz szanowną małżonkę to szybciutko biegnij po bilety, bo w mig się zapewne rozejdą. Byłam tylko na ostatnich 20 minutach koncertu, ale to mi wystarczy żeby wiedzieć, że to jest coś! Także namawiaj małżowinkę i bawcie się dobrze. A jeśli rzeczona pozostanie na Twe prośby niewzruszona to idź po prostu sam. Nie można odpuścić taaakiej gratki!:)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się skojarzyli z Miąższem. Są rewelacyjni, byłam na koncercie i wyszłam zachwycona. Warto się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Domowe Melodie" to także dowód, że nie trzeba się sprzedać wielkiej wytwórni, "talent szołom" (oszołomom), że da się po swojemu, bez fajerwerków, bez świecenia tyłkiem. I są absolutnie cudowni.

    OdpowiedzUsuń