Co prawda muzycznie od dwóch dni (po seansie najnowszego Jarmusha) jestem trochę w innych klimatach, ale tyle już odkładałem te notkę, że aż strach. Wszyscy tak reklamowali Domowe melodie, zachwycali się i płytą i pojedynczymi numerami w sieci (teledyski też mają fajną atmosferę), iż nie można było tego odkładać. A więc oto jest. Okładka z osobistym i niepowtarzalnym stemplem z kawy i 13 równie oryginalnych kawałków w zawartości.
Skojarzenie? Miąższ.Może trochę inna estetyka, ale poziom wariactwa podobny. To jeszcze piosenka, czy już kabaret? O ile Miąższ zdecydowanie w kierunku tego drugiego, to Domowe Melodie chyba raczej umiejscowiłbym bardziej w szufladce: piosenka.
Pytanie co bardziej stanowi o ich niesamowitej popularności. Czy raczej oryginalność w warstwie muzycznej, pewien luz i podkreślana amatorskość tria (choć przecież amatorami nie są i spokojnie każde z nich różne rzeczy już tworzyło), prostota aranżacji i warstwy instrumentalnej, chwytliwych melodii... Czy może jednak teksty, pokręcony humor, przewrotność ale i ogromna wrażliwość Justyny Chowaniak i jej niesamowity głos, którym nas czaruje. Bez niej te melodie byłyby jakieś puste.
I wiecie co? Nie znam odpowiedzi. Ale muszę przyznać, że ta muza wpada w ucho i nie chce wyjść. Nie tylko znaną Grażkę nuci się i nuci. Pianinko, akordeon, kontrabas, jakieś przeszkadzajki... I już. Cholera, aż chciałoby się zobaczyć ich na żywo. 1 kwietnia grają w Stodole, więc może namówię swoją lubą.
Czuje się w tym dużą radość. Nie tylko w rozbujanych i melodyjnych piosenkach, delikatnych balladkach, ale i w mrocznych kołysankach. I tylko czemu to wszystko takie krótkie? Pomysł na pewno jest. Ciekawe tylko na jak długo starczy.
Płytka dostępna w sieci, więc możecie odsłuchać, ale kto ma ochotę by poczuć jeszcze bardziej ten domowy charakter, nich zamawia u nich krążek (choćby przez FB).
I wiecie co? Nie znam odpowiedzi. Ale muszę przyznać, że ta muza wpada w ucho i nie chce wyjść. Nie tylko znaną Grażkę nuci się i nuci. Pianinko, akordeon, kontrabas, jakieś przeszkadzajki... I już. Cholera, aż chciałoby się zobaczyć ich na żywo. 1 kwietnia grają w Stodole, więc może namówię swoją lubą.
Czuje się w tym dużą radość. Nie tylko w rozbujanych i melodyjnych piosenkach, delikatnych balladkach, ale i w mrocznych kołysankach. I tylko czemu to wszystko takie krótkie? Pomysł na pewno jest. Ciekawe tylko na jak długo starczy.
Płytka dostępna w sieci, więc możecie odsłuchać, ale kto ma ochotę by poczuć jeszcze bardziej ten domowy charakter, nich zamawia u nich krążek (choćby przez FB).
Oj wcięło mi komentarz jako Gal Anonim. To ja Papryczka. Jeśli już namówisz szanowną małżonkę to szybciutko biegnij po bilety, bo w mig się zapewne rozejdą. Byłam tylko na ostatnich 20 minutach koncertu, ale to mi wystarczy żeby wiedzieć, że to jest coś! Także namawiaj małżowinkę i bawcie się dobrze. A jeśli rzeczona pozostanie na Twe prośby niewzruszona to idź po prostu sam. Nie można odpuścić taaakiej gratki!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
będę próbował!
UsuńTeż mi się skojarzyli z Miąższem. Są rewelacyjni, byłam na koncercie i wyszłam zachwycona. Warto się wybrać.
OdpowiedzUsuń"Domowe Melodie" to także dowód, że nie trzeba się sprzedać wielkiej wytwórni, "talent szołom" (oszołomom), że da się po swojemu, bez fajerwerków, bez świecenia tyłkiem. I są absolutnie cudowni.
OdpowiedzUsuńkocham ich!
OdpowiedzUsuń