W głośniczku snuje się najnowsza płytka Martyny Jakubowicz, a ja znowu już późnym wieczorem, dopiero zabieram się za notkę. Ale tym razem chyba będzie krótko. Nie dlatego, że to mało ciekawa lektura, ale jak dla mnie jedna z tych, o których mi ciężko pisać na szybko. Nie jestem ani historykiem (choć mnie to pasjonuje), ani politologiem, żeby pisać dogłębne analizy, wskazywać na nowe źródła, dyskutować, czy spierać o to czego zabrakło. Przy takich pozycjach po prostu mam kłopot. Mogę powiedzieć jak mi się czytało (w tym przypadku dobrze), mogę wskazywać na najciekawsze fragmenty, czy znalazłem coś nowego (całkiem sporo). Ale tu pojawia się kolejna trudność. Niestety póki co nie zdobyłem tego tytułu w wersji papierowej, czytałem to jedynie na smartfonie w ramach abonamentu Legimi. Czytałem i kląłem. Bo to ewidentnie nie jest lektura na komórkę - zdjęcia, zestawienia statystyczne, mnóstwo dat... Tyle razy ma się ochotę by się cofnąć, do czegoś wrócić, a tu kłopot. Ale nie mogłem sobie odpuścić, bo jednak lektura na tyle była interesująca, że nie chciałem jej porzucać. Męczyłem się, robiłem sobie przerwy, ale wracałem. I nie tracę nadziei, że jeszcze kiedyś do niej będę mógł wrócić.
Co jest kluczem do zrozumienia Rosji? Jej historii, mentalności jej mieszkańców, albo czy można przewidywać w jakim kierunku ten kraj zmierza? Wojciech Zajączkowski - historyk i dyplomata - proponuje nam w swej publikacji ciekawe spojrzenie. Nie same fakty są tu najważniejsze, ale relacje narodów zamieszkujących tereny b. imperium. Pokazując wzajemne oddziaływania na siebie różnych kultur, grup społecznych, religijnych i wreszcie narodów (pokazując jak rodziło się to pojęcie i poczucie wspólnoty na różnych terenach), przyglądamy się co przyciągało je do siebie, jakie czynniki sprawiały, że potem potrafiły egzystować w ramach jednego państwa. Wszak ogromnym uproszczeniem byłoby sprowadzić wszystko do podbojów i aparatu przemocy. Analizując różne decyzje administracyjne władz (obojętnie czy chodziło o kniaziów, cara, czy partię), wspieranie lub w innych okresach ograniczanie swobody i różnic kulturowych, religijnych, Zajączkowski pokazuje nam przyczyny i konsekwencje różnych wydarzeń, pozwala nam lepiej zrozumieć pewne sytuacje i mechanizmy.
Różne imperia prędzej czy później rozpadały się pod wpływem ataków z zewnątrz lub słabości wewnętrznej, a ten twór (pod względem terytorialnym nie mający przecież sobie równych) wciąż trwa i póki co nic nie wskazuje by runął. Mimo zmniejszenie terytorialnego na zachodzie, czy południu, Rosja nadal rozciąga się między Europą i Azją i po okresie słabości znów coraz bardziej stara się rozszerzać swoje wpływy. To nie monolit, ale mimo to okazuje się zadziwiająco trwałym tworem.
Autor swoją pracę nazywa esejem historycznym mającym na celu ukazanie nie-rosyjskiego wymiaru dziejów Rosji. Przyznam, że to spojrzenie interesujące i rzeczywiście dające do myślenie - skoro to nie Rosjanie stanowili w tym imperium większość, to skąd w nas takie przekonanie? Podobno w chwili obecnej mieszkańcy Rosji to przedstawiciele prawie 200 grup etnicznych i narodów. Jak mimo różnorodności etnicznej udało się zbudować i utrzymać imperium? Od czasów plemion koczowniczych, księstwa ruskiego, aż do współczesności... A patrząc wstecz, dużo lepiej możemy zrozumieć dzisiejsze problemy i konflikty, choćby w Abchazji, Osetii Południowej, Inguszetii.
Wielowymiarowe, wciągające, do tego mnóstwo ciekawych zdjęć, map i notek biograficznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz