czwartek, 23 maja 2013

Hannibal, czyli wytrawnie czy niestrawnie

Po milczeniu owiec postać psychiatry i psychopaty zarazem, weszła do popkultury i nic dziwnego, że różni twórcy próbują do tego tematu wracać. Zaskoczenia nie ma, bo i być nie może, pojedynek zatem jest trochę na to kto bardziej zaszokuje widza, kto lepiej ukażę tę postać, kto uzyska większy nastrój grozy (i obrzydzenia). Jeżeli chodzi o to ostatnie to twórcy najnowszego serialu moim zdaniem wysforowali się do przodu. Po litrach keczupu i latających kończynach w kolejnych sezonach Spartakusa, teraz widz ma się delektować kolejnymi organami wycinanymi z ciała i przyrządzanymi na różne sposoby... Prawdę mówiąc raczej niesmaczne niż wstrząsające. Straszne raczej jest to oswajanie z najbardziej okrutną zbrodnią, pokazywanie mordercy jako kogoś fascynującego. 
Po 8 odcinkach stwierdzam, że jedna rzecz na pewno się twórcom udała. 
Wiecie co to takiego? Ano obsadzenie w roli dr Lectera Madsa Mikkelsena - naprawdę pasuje do tej roli - zimny, surowy, spokojny, wyrafinowany, elegancki. Ta twarz niesie w sobie tajemnicę i coś nieuchwytnego, nie musi specjalnie się wysilać by i tak poczuć to, że może być psychopatą. Na dodatek ten akcent... Taaak. To jest mocna strona tego serialu.
Na plus zaliczyłbym też mroczną atmosferę - nie musi się wiele dziać, by i tak czuć niepokój. Zważywszy jednak na te wszystkie trupy i kolejne pomysły ściganych szaleńców - nie każdemu to się spodoba. To trochę jak "Siedem" Finchera - taki klimat trzeba po prostu lubić.   
"Hannibal" - kadr z serialuA cała reszta? Cóż - skoro wiemy kto jest głównym czarnym charakterem, to i ciężar naszej uwagi przesuwa się trochę gdzie indziej. W tym przypadku nasze spojrzenie kieruje się na pewną grę i skomplikowaną relację jaka rozgrywa się między dr Lecterem i Willem Grahamem - ekspertem, który pomaga FBI w ściganiu szczególnie okrutnych morderstw. Graham (Hugh Dancy) ma pewien dar (a może przekleństwo?) - potrafi wczuć się w psychikę mordercy i na podstawie miejsca zbrodni stworzyć profil idealny. Niestety ta umiejętność stanowi dla niego potworny ciężar, wpędza go w coraz bardziej mroczne wizje, stąd też przełożeni ratunek widzą w kontaktach Grahama z jednym z najlepszych psychiatrów, czyli Lecterem. Ma on być w różnych sprawach wsparciem i doradcą, niby nie jest jego oficjalnym terapeutą, ale ta relacja staje się coraz głębsza. Rozchwiany emocjonalnie agent staje się podatnym narzędziem do manipulacji, domyślamy się jednak, że do czasu...
Każdy odcinek to jakaś jedna sprawa, którą Graham próbuje rozwiązać pod naciskiem swego szefa (Laurence Fishburne), ale w każdym mniej lub bardziej wyraźnie wciąż jest wyraźny nasz Hannibal.    
Bryan Fuller wcześniej maczał palce w takich produkcjach jak Herosi, czy Gdzie pachną stokrotki - w takiej mrocznej kryminalnej, thrillerowej produkcji po raz pierwszy. Poradził sobie nieźle, ale mam spore obawy czy na tym samym schemacie uda się dojechać dalej niż do końca pierwszego sezonu.
Ciekawe w warstwie wizualnej, ale mroczne i lekko makabryczne. No i Mikkelsen. Serial mnie nie powalił, ale dla tego aktora, pewnie będę kontynuował.

11 komentarzy:

  1. Obejrzałam jeden odcinek i niestety ani trochę nie ciągnie mnie do następnego. Coś mnie drażniło w tym pierwszym. Nie tylko postać autystycznego detektywa, ale jeszcze coś i nie wiem co. Jakieś to takie nazbyt amerykanckie. I się najzwyczajniej w świecie wynudziłam. (może się potem rozkręca). Strona wizualna ciekawa, jak dla mnie jednak zbyt przeestetyzowana. Jedynym argumentem na tak jest Mads i właściwie tylko dla niego może bym się zdecydowała na dalsze oglądanie.
    Może dlatego tak mocno mi Hannibal nie podszedł, bo byłam zaraz po oglądnięciu angielskiego "Broudchurch", który mocno mocno polecam przy okazji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serial po Twojej notce już zapisany i w planach :)

      Usuń
  2. A ja na pewno go obejrzę!!! Mikkelsen nadaje się do takich ról:) widziałam go w kilku "zwykłych" rolach i choć gra rewelacyjnie, to jednak za cholerę do nich nie pasował:) ale aktorem jest genialnym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ma w sobie magnetyzm. Oby nie dał się rozdrobnić i wykorzystać w Hollywood

      Usuń
  3. oglądam i podoba mi się, ponieważ lubię takie klimaty :) a co Madsa - wisienka na torcie, nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli, twórcy serialu trafili w dyszkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeju jeju dzięki tvp kultura przypomniało mi się, że mam w domu książkę Włodek Pra... (Hala odlotów o biografiach). Chciałeś żeby do Ciebie wróciła, a ja zdaję się, że jestem ostatnia w kolejce. Piszę teraz zaraz już nie zaglądając na maila, bo jeśli tego nie zrobię w tej chwili to zwyczajnie zapomnę!
    Napisz mi na mojego maila (patrycjaantonik@o2.pl) adres, na który mam książeczkę odesłać:)
    Pozdrawiam i sorry, że tu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo że dołączyłam do grona wielbicielek Mikkelsena (wciąż się zastanawiam, dlaczego, bo facet zupełnie nie w moim typie), to przeraża mnie właśnie to "pokazywanie mordercy jako kogoś fascynującego". Temat niby nienowy, ale co innego obejrzeć film jako całość (i bez kontynuacji), a co innego ciągnąć serial. Ta kuchnia nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano taka już uroda obecnego kina i telewizji - Po Dexterze trzeba szukać wciąż nowych sposobów na szokowanie

      Usuń
  6. Ostatnio jak widzę aktor jest często obsadzany.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiam się, czy sięgać po ten serial... Uwielbiam Madsa i z tego powodu strasznie mnie "Hannibal" kusi, ale z drugiej strony - zbyt dużo już usłyszałam opinii co najmniej chłodnych na jego temat. I jestem w kropce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwsze dwa nie przekonują, więc w razie czego zachęcam do cierpliwości. Jestem przy 8 i powiem, że gównie Mads mnie trzyma - cała reszta nie odbiega od średniej innych seriali w tym stylu

      Usuń