środa, 29 maja 2013

Abel, czyli ja się wami zaopiekuję


Wciąż mało czasu na gruntowne porządki na blogu, a ja na dodatek (chyba mi się nudzi :) zacząłem się bawić na Boolikes. Rzeczywiście całkiem przyjazne, proste narzędzie - tam więc pewnie będą pojawiać się fragmenty recenzji książkowych, a tu nadal będę pisał tyle ile chcę. Z zaległości zapraszam do zerknięcie na notkę o płycie Żywiołaka (niestety starej, bo nowej nie mam). A dziś kontynuacja podróży filmowej po świecie - tym razem Meksyk!
Abel to historia 9-letniego chłopca, który po wyjeździe ojca przestał się odzywać i został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Po pewnym czasie matka postanawia zabrać na próbę chłopca do domu, licząc na to że domowe ciepło pomoże mu się na nowo otworzyć. I rzeczywiście tak się staje, ale chłopiec widząc sytuację w domu wchodzi w rolę głowy rodziny. Wkłada sygnet, za duże spodnie, marynarkę i zaczyna ustawiać rodzinę po kątach - zachowuje się tak jak sobie wyobraża rolę ojca i męża (z telenowel?). 
Nie obywa się bez zgrzytów, ale mając do wyboru spokój chłopca i ataki autoagresji gdy próbują go wyprowadzić z roli, wolą się podporządkować i udawać że wszystko jest normalnie. Prawdziwe schody zaczną się wtedy gdy po dwóch latach nieobecności pojawi się prawdziwy ojciec.
Jest dość zabawnie, choć tak naprawdę sama historia i jej konsekwencje wcale wesołe nie są. To opowieść o niełatwych relacjach rodzinnych i o tym jak czasem dzieci się "przystosowują" do tego co niezrozumiałe. Zapominamy często o tym iż psychika dziecka jest dużo bardziej wrażliwa.
Diego Luna - znany młody meksykański aktor, postanowił stanąć po drugiej stronie kamery - jego debiut może nie jest arcydziełem, ale sam pomysł przyznajcie jest dość interesujący. No i bardzo fajna rola chłopca - Christophera Ruiza-Esparzy. Dzieci często mają tą lekkość i swobodę odgrywania ról - szkoda, że później rzadko to się przekłada na talent w życiu dorosłym. Gdybym jednak miał oceniać filmy i role tego typu z ostatnich lat czy miesięcy to jednak Bestie z południowych krain czy Boy, są dużo lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz