Pisząc różne notki, wciąż łapię się na tym, że nie potrafię wyrazić różnych emocji i wrażeń w jakiś skondensowany sposób. Dziś taką mamy rzeczywistość medialną, że 90% odbiorców ogranicza się do czytania nagłówków i wszystko co ma więcej niż jeden akapit (i to nie za długi) powoduje zniechęcenie. A u mnie nawet jeżeli próbuję ograniczyć się do kilku zdań, potem wychodzi elaborat. Tak mam trochę też z tym filmem. Z jednej strony poruszającym, a z drugiej strony mam wrażenie, że trochę przekombinowanym.
Reżyser Bartosz Konopka w wywiadach wspominał o tym iż ta historia jest oparta na jego osobistych przeżyciach i to się trochę czuje. W tym filmie emocje i chwile uchwycone w kadrze maja większe znaczenie niż próba oceny całości fabuły, czy też doszukiwania się historii, która ma początek, środek i koniec.
Oto Tomek - młody dziennikarz telewizyjny, któremu zapowiada się coraz większa kariera - ma nowe mieszkanie w Warszawie, piękną dziewczynę, wydawałoby się człowiek sukcesu, któremu nic do szczęścia nie brakuje. Ale jednak jest coś co go uwiera. Jego ojciec, od lat chorujący na schizofrenię i trochę wyparty ze świadomości, trafia do szpitala psychiatrycznego w ciężkim stanie. Wyrzuty sumienia? Chęć pozałatwiania różnych spraw (choćby mieszkaniowych)? A może jednak tęsknota, jakaś więź i wspomnienia relacji z dzieciństwa ciągną Tomasza na Śląsk do ojca. Dużo go to będzie kosztowało, jeździ w tę i z powrotem coraz bardziej rozbity, bezradny, ale wciąż coś ciągnie go z powrotem. Mimo trudności w kontakcie, mimo kłopotów jakie bierze sobie na głowę, odkrywa, że w tym chorym człowieku wciąż przecież tli się pragnienie miłości. Obaj uczą się na nowo budować relację - bez udawania, bez lęku, a Tomasz przestaje uciekać przed odpowiedzialnością (albo sobie po raz pierwszy uświadamia lęk przed nią). Obaj zagubieni uczą się na nowo nawiązywania kontaktu, bliskości, szukają na nowo sensu życia...
Aktorstwo Dorocińskiego i Stroińskiego (genialna rola), trochę rwany styl opowiadania i pewne sceny, które sprawiają, że film zapamiętam na długo. Można wybaczyć pewne niedociągnięte wątki, mielizny, bo w warstwie psychologicznej to co dzieje się między nimi dwoma wypełnia bez reszty ekran.
Choćby dla nich obydwu warto ten film oglądnąć. Jak tylko to będzie już możliwe będę oglądać.)
OdpowiedzUsuńObejrzę, jak nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńZapamiętałeś tak samo jak ja! To jeden z tych filmów, które nie można ominąć. Ja byłam pod głębokim wrażeniem fabuły, ponieważ grę aktorską nawet nie brałam pod uwagę, ponieważ nie ma co komentować, wiadomo, że to genialni aktorzy.
OdpowiedzUsuńJakoś ominął mnie ten film w kinach niestety, może jeszcze na niego trafię.
OdpowiedzUsuńDorociński i Stroiński, czyli pierwsza liga polskiego aktorstwa w jednym filmie. Świetna rzecz!
OdpowiedzUsuń