sobota, 22 sierpnia 2020

Kochaj albo jedź - Penny Reid, czyli niebezpieczny, ale jakże pociągający

Całkiem sympatyczna wakacyjna lektura odmóżdżająca.
Zgłosiłem się trochę dla żartu, bo jak coś reklamują jako lekturę dla kobiet, które kochają brodaczy, a sam jestem brodaczem... No to wiecie. A broda teraz dłuższa niż na fotce obok.
Nie spodziewałem się wiele, ale ta obietnica z okładki: duuuużo dobrego seksu, sprawiła, że mogło być przynajmniej zabawnie.
A jak jest? Całkiem zwyczajnie. To nie tyle erotyk ani żadne tam porno, co po prostu obyczaj, tyle że ze współczesną bohaterką, która nie rumieni się na słowo penis, potrafi - gdy tego chce - pierwsza podjąć jakąś aktywność i dość otwarcie mówić o swoich potrzebach. Pewne rzeczy się jednak nie zmieniają i gdy człowieka dopadnie głębsze uczucie, to i tak wzdycha i rozdziera każdą sytuację na 100 drobnych kawałeczków, niczym kilkaset lat temu. Kocha czy nie kocha? A to co czuję to jedynie pożądanie czy prawdziwa miłość? Iść za sercem, czy za głową?

Ten tytuł (ładnie przygotowany z okładką niczym zrobioną haftem krzyżykowym) to pierwsza część cyklu i zdaje się, że inni brodacze też się załapią na bohaterów. Bo w książce jest ich kilku (to rodzeństwo), a jak stwierdza główna bohaterka, każdy z nich to niezłe ciacho. Sama od małego kochała się w jednym z braci, ale gdy po kilku latach wraca do swojego miasteczka rodzinnego, pożądanie budzi się w trakcie spotkania jego... brata bliźniaka. I to w dodatku tego, którego nie znosiła, za jego, jak jej się wydawało wredny charakter. No ale co zrobić - ciało daje sygnały i umysł głupieje.
Przeplatają się rozdziały pisane z punktu widzenia Duane'a i Jessici, dlatego mamy możliwość przyglądania się temu jak rozwija się ten związek i jak każde z nich na niego patrzy. Będzie coś z tego na dłużej, czy jedynie przygoda na jakiś czas? Rudobrody mechanik samochodowy (ech te kombinezony na umięśnionym ciele i ręce w smarach, które wędrują po...) ma braci, więc tu pewnie widać szansę na pociągnięcie ciągu dalszego. No chyba, że autorka postanowi coś pokomplikować. W fabule bowiem zaznaczyła sobie tropy poboczne, jak gang motocyklowy, jakieś sekrety z przeszłości, przyjaźnie i animozje, które mogą stanowić bazę do kolejnej fabuły.
No dobra, piszę że romansidło, a gdzie ten erotyk? Ano jest tego dużo mniej niż się spodziewałem i bynajmniej nie są to jakieś bardzo ostre sceny. Serio pocałunki, nawet te najbardziej namiętne i dzikie miałyby stanowić o tym, że coś uzyskuje kategorię: sceny seksu? No jest ich kilka, i owszem, to nie jest jednak ostrość i wulgarność z jaką mogliście spotkać się w Greyu i całej masie podobnych koszmarków, powiedziałbym że jest pikantnie, ale chwilami językowo nawet zabawnie i dość nieporadnie w opisach "akcji" (potarł jej podniecenie swoim).
Lubicie takie lekkie rzeczy nad którymi specjalnie nie trzeba się zastanawiać, bez komplikacji wielowątkowej, z sympatycznymi postaciami? No to brodacze będą jak znalazł. Panów jednak ostrzegam, że to raczej nie jest lektura, która by jakoś mocniej ich wciągnęła - co zrobić, rzadko kiedy romantyczne i słodkie historie (nawet z odrobiną dramatyzmu), nas przekonują, chyba potrzebujemy więcej adrenaliny. Panie powinny bawić się jednak dobrze. Szczególnie jeżeli lubią brodaczy.

1 komentarz: