piątek, 14 sierpnia 2020

Annie Hall, czyli czy rozumiesz czym jest miłość?

Od czasu do czasu warto wrzucić notkę z czymś starszym, żeby przypomnieć młodszemu pokoleniu, że filmu powstawały również przed rokiem 2000. I to lepsze!
Żartuję - sam nadrabiam różne zaległości albo oglądam coś ponownie z przyjemnością, a potem staram się dołączyć notkę do tej dłuuuugiej listy obejrzanych filmów.
Z Allenem jest tak, że albo się go lubi albo nie trawi. Większość filmów ma przegadanych, ale to właśnie w tych dialogach ukrywa się to za co kochamy tego reżysera. Inteligentne dowcipy, trochę neurotyczne grzebanie we własnych emocjach, rozważanie na głos tego, o czym rzadko się mówi. Nikt tak ciekawie nie pokazuje różnych frustracji, lęków, nerwic, jednocześnie bawiąc rozbrajającą szczerością i przykuwając uwagę, bo w tych jego poszukiwaniach idealnego związku, obrazu siebie, który by nie dołował, radości życia i odpowiedzi na różne pytania, jest coś fascynującego.

A "Annie Hall" jest chyba tego najlepszym przykładem. Związek nowojorskiego komika (któż by mógł go zagrać) i początkującej piosenkarki (Diane Keaton) to fabuła na komedię romantyczną, tyle że u Allena to nie może przecież być taki banał. Przyglądamy się fascynacji, ale i trudnym chwilom tej relacji, zastanawiając się nad tym czemu nie potrafią być razem.
Ileż w tym filmie świetnych pomysłów na pokazanie czegoś nie do końca wprost, ironicznych ale i cholernie celnych. Ileż świetnych tekstów (najczęściej w ustach samego Allena). Co tu gadać. To film, do którego można wracać, odkrywać ile późniejszych filmów zainspirował.

2 komentarze:

  1. Annie Hall to chyba mój najulubieńszy allenowski twór. A jeszcze uwielbiam taki słabszy kaliber, który zwie się Tajemnica morderstwa na Manhattanie, polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie będę sobie odświeżał, bo warto wracać do tych starszych tytułów i cieszyć się nimi

      Usuń