wtorek, 18 sierpnia 2020

Wielka, czyli Huzzah!

Nie tak dawno mieliśmy serial o Katarzynie Wielkiej, a tu już kolejny. Ten jednak jest zupełnie inny. Sami twórcy ostrzegają, że historia jest jedynie "momentami prawdziwa", a w wielu recenzjach powraca porównanie do "Faworyty". Aż tak bym daleko nie szedł, bo aktorsko, scenariuszowo i pod każdym innym względem serialowi daleko do tamtego dzieła, jest podobny jednak pod jednym względem: może szokować i za nic ma nasze przyzwyczajenia do wyobrażeń o kinie kostiumowym.
W tej opowieści więcej jest jednak satyry, groteski i żenujących żartów, niż jakiejkolwiek próby opowiedzenia bardziej poważnej historii (co było ambicją Faworyty). Oto Katarzyna przyjeżdża do Rosji jako młodziutka, niewinna dziewczyna i na każdym kroku przeżywa szok w zderzeniu z manierami swojego męża, zwyczajami na dworze i generalnie światem tak odległym od jej lektur, marzeń i ambicji.


Rozpoczyna więc poszukiwania sojuszników, którzy pomogą jej w dokonaniu zmian. Może uda się małymi kroczkami, a może konieczny będzie jednak zamach stanu... Nawet sprzymierzeńcy nie zawsze akceptują jej wizję walki z ciemnogrodem, wszak zmianę ludzkich przyzwyczajeń trzeba zaplanować na lata, a nie na dni. A Rosja to stan umysłu. I nie chodzi jedynie o kompletnie nieprzewidywalnego władcę, który potrafi ścinać głowy i rozdawać łaski równie szybko, ale również o wojsko, przedstawicieli Cerkwi i cały dwór - dla nich wszystkich nowa władczyni jest jedynie lalką, która ma urodzić potomka, bo przecież kobieta nie może bawić się w politykę. Przynajmniej oni tak twierdzą, bo ona jest przekonana, że będzie lepszą władczynią niż jej mąż.
Katarzyna więc musi lawirować, czasem wygrywa, czasem ponosi porażki, a my mamy niezłą zabawę gdy to wszystko obserwujemy. Dla twórców nieistotne były realia, ale raczej wyobrażenia o nich, stąd uproszczeń i zabaw cała masa - biegają niedźwiedzie, dwór jest tak prostacki i mało europejski jak możemy sobie tylko wyobrazić, a najlepsze rozrywki to pieprzenie się wszystkich ze wszystkimi, picie i zabijanie.
Specyficzny humor i trzeba się przyzwyczaić do tego, że z realiami to nie ma nic wspólnego - po dworze biegają czarnoskórzy, a różnych obrzydliwości jest cała masa. Przekleństw i świntuszenia też masa. A więc - to trzeba polubić. Na pewno coś innego, chyba jednak wolałbym coś co ma więcej treści, a nie prawie same gagi i dość drewniana gra aktorska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz