wtorek, 21 czerwca 2016

Kraków, ach ten Kraków, czyli po francusku, czarodziejsku, ze zwierzętami i na słodko

Notki z ostatniego wypadu w Tatry nie było, bo i fotki jakieś nieszczególne (można oglądać na FB), z Krakowem mam podobnie, ale za to wrażeń całkiem sporo. A że przy okazji konferencji zwykle organizujemy sobie wyjście kulturalne, to notka jak najbardziej się należy.

Teatr Bagatela (ukłony za to, że udało się z biletami, bo przecież telefoniczna obietnica, że ktoś odbierze to nie jest jednak pewność) organizuje gościnne koncerty, których gospodarzem jest big band Krak (wcale nie z Krakowa, tylko z Wieliczki), poświęcone różnym artystom. Zaprasza różnych gości, by koncerty były ciekawsze i szczerze mówiąc jak iść to głównie na te rodzynki. Nie to żeby samo ciasto było kiepskie, ale jakoś w tym przypadku mi nie pasował ich repertuar (bazujący na szlagierach ze Stanów) z piosenkami Edith Piaf. Niby obiecywali, że będą się łączyć latami tworzenia, ale nawet tego się nie trzymali. Panowie fajnie grają - nie przeczę, ale to jakby trochę nie ten klimat. Podobnie niestety z Zespołem Wokalnym Yanabanda. Kwartet smyczkowy Bonjour stanowił miłe, ale jednak tło. Gdzie w tym wszystkim Edith Piaf, której miał być poświęcony wieczór? Jej repertuar to może połowa całego koncertu i pewnie byłbym raczej zły na takie rozwiązanie, gdyby nie klasa z jaką ta połowa została wykonana. Debora Ranieri zaproszona przez pomysłodawców do wykonania piosenek francuskiego słowika po prostu urzekła nas swoim głosem i charyzmą. Obojętnie czy z towarzyszeniem kameralnym (np. akordeon), czy bardziej rozbudowanym, całej orkiestry była po prostu świetna. Tak naprawdę chciałoby się słuchać tylko jej. Do tego te klimatyczne zdjęcia z początku wieku z Paryża. Magiczny wieczór.
Big band Krak miał już podobny koncert m.in. z repertuarem Sinatry, więc pewnie będzie kontynuacja.
A potem już tradycyjnie - Wedel, krakowski Kazimierz i zakończyliśmy wieczór zapiekankami o północy. Żal, że te wyjazdy zwykle tak intensywne w zajęcia, tak że czas na wypad na miasto jest albo późnym wieczorem albo kosztem rezygnacji np. z posiłku. Ale co tam obiad. Miałem więc trochę czasu na spacerowanie i odkrywanie kolejnych zakamarków Krakowa. Tym razem m.in. Kleparz, gdzie poszukiwałem Kociarni - kawiarni i hostelu dla kotów zarazem. Fajne miejsce (w Warszawie jest podobne) i to sama radość zostawić parę złotych właśnie w takiej kawiarni. Rynek staram się latem omijać, bo tłum mnie raczej męczy, ale tym razem kusiła mnie wystawa w Muzeum Historycznym - szkoda tylko, że tu zamiast jednego dnia w tygodniu wolnego, okazało się, że mają aż dwa - muzeum działa, ale wystawa zamknięta dla zwiedzających we wtorki. Wrrrrr.... Pewnie już jej nie zobaczę - polecam więc Wam. Jak pies z kotem.
Ale za to udało się wyczaić miejsce na kolejny wypad z moimi dziećmi - Dziórawy Kocioł (właśnie tak) to obowiązkowe miejsce dla potteromaniaków, a i ja trzymam kciuki za młodych ludzi, którzy to wymyślili (w końcu i ja czytałem lata temu z przyjemnością i nawet na premierze jednego z tomów miałem na głowie Tiarę Przydziału - niestety nie załapałem się do Gryffindoru).
Aha: już wiem dlaczego uczniowie Hoghwartu uwielbiają piwo kremowe :) Rzeczywiście pyszne, choć przeraźliwie słodkie.      
A poniżej macie garść fotek. Zdjęcia z miotłą nie pokażę, bo jednak chyba moje gabaryty nie predestynują mnie do latania.  















5 komentarzy:

  1. Kocham Kraków, następnym razem jak tam będę to koniecznie muszę tę knajpę z HP odwiedzić :D

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też chętnie bym się wybrała do Dziórawego Kotła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałbym delikatnie wtrącić, że Big Band Krak jest z Krakowa, a jedynie jego twórca jest z Wieliczki. Teatr Bagatela nikogo niestety nie zaprasza i nic nie organizuje. Teatr Bagatela wynajął za pieniądze jedynie budynek i nie partycypował w żadnym z aspektów organizacyjnych tego koncertu, jak i żadnych innych imprez zewnętrznych. Jak się idzie na koncert big bandu, to nie można wymagać, by nie grali jazzu. Też byłem na tym koncercie i jasno było napisane, że będzie to repertuar E. Piaf + standardy jazzowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisane było standardy muzyki rozrywkowej :) Ale przecież ja nie marudzę, tylko spodziewałem się, że jednak będą to utwory mniej więcej z jednego okresu, a nie tak rozrzucone. A co do Big Bandu, tak byli przedstawieni, więc tak to powtórzyłem oczywiście poprawię - Dzięki za uwagi! A ukłony dla Bagateli były za bilety, bo przecież to nie ich wydarzenie, a jednak zaufali komuś przez telefon, że na pewno je odbierze w dzień koncertu

      Usuń